Tydzień mocnego złotego
Miniony tydzień na rynku złotego charakteryzował się stabilnością notowań polskiej waluty. Na początku tygodnia złoty po raz kolejny zdołał umocnić się poniżej poziomu 4,0000 PLN za EUR.
19.02.2010 17:54
Miniony tydzień na rynku złotego charakteryzował się stabilnością notowań polskiej waluty. Na początku tygodnia złoty po raz kolejny zdołał umocnić się poniżej poziomu 4,0000 PLN za EUR.
Tym razem jednak nastroje na rynku nie były tak nerwowe, jak ostatnio, gdy kurs EUR/PLN przebijał tę psychologiczną barierę. W związku z tym inwestorzy nie szukali natychmiast okazji do realizacji zysków, dzięki czemu notowania euro zdołały utrzymać się poniżej poziomu 4,0000 zł jeszcze przez jakiś czas. Złotemu w umocnieniu nie przeszkodziło nawet rozczarowanie inwestorów po szczycie ministrów finansów Unii Europejskiej, którzy nie przedstawili żadnych konkretów odnośnie pomocy Grecji.
W ciągu tygodnia z kraju napłynęło sporo danych makroekonomicznych. W poniedziałek poznaliśmy dane dotyczące inflacji konsumentów CPI. Wypadła ona nieco powyżej oczekiwań – wskaźnik CPI wzrósł lekko w styczniu do poziomu 3,6% r/r. W dalszej części tygodnia zostały opublikowane dane z polskiego sektora przedsiębiorstw – dotyczyły one zatrudnienia oraz poziomu płac. Przeciętne wynagrodzenie wzrosło w ubiegłym miesiącu o 0,5% r/r, czyli mniej niż oczekiwane 2,7% r/r. Zatrudnienie natomiast spadło w tym okresie o 1,4% r/r, co było z kolei wynikiem lepszym od oczekiwań spadku o 2,1% r/r. W czwartek bardzo pozytywnie zaskoczyły dane o produkcji przemysłowej, która wykazała w styczniu wzrost o 8,5% r/r (prognozowano zwyżkę o 6,2% r/r).
Publikacje te nie miały jednak większego wpływu na notowania polskiej waluty. Dotyczy to nawet dobrych danych o produkcji – w dniu ich publikacji złoty podlegał wręcz lekkiemu osłabieniu, a notowania EUR/PLN zwyżkowały nieco ponad poziom 4,0000. Wzrost ten miał miejsce na fali realizacji zysków, przyczyniło się jednak do tego również inne ciekawe zjawisko. Zwyżce kursu EUR/PLN towarzyszyło bowiem jednoczesne umacnianie się korony czeskiej. Notowania EUR/CZK zeszły w czwartek do poziomu 25,60 – najniższego od około dwóch miesięcy. Ruchy te były wynikiem zamykania tzw. „transakcji crossowych” na parze CZK/PLN, które wiążą się również z transakcjami na parach EUR/PLN i EUR/CZK.
Od pewnego czasu transakcje te cieszą się wśród zagranicznych inwestorów sporą popularnością. Można powiedzieć, że mają one charakter regionalnego carry trade. Stabilna niskooprocentowana korona czeska jest tu walutą pożyczaną. Za pożyczone środki kupuje się natomiast złotego lub po prostu aktywa związane z polskim rynkiem. W efekcie PLN umacnia się względem CZK. Ponieważ pomiędzy wymianą środków w koronie na złote, mają miejsce operacje eurowe (sprzedaż CZK i kupno EUR oraz sprzedaż EUR i kupno PLN), carry trade na CZK/PLN wpływa na poziomy kursów EUR/PLN i EUR/CZK i powoduje spadek notowań euro względem złotego i wzrost notowań wspólnej waluty w stosunku do korony. W czwartek natomiast miał miejsce proces odwrotny – regionalny carry trade był odwracany, co spowodowało wspomniany spadek EUR/CZK i zwyżkę EUR/PLN.
Do zmiany nastawienia inwestorów i zamykania transakcji „crossowych” na CZK/PLN przyczynił się jastrzębi komunikat wiceprezesa Czeskiego Banku Narodowego, który zasugerował, iż koszt pieniądza w Czechach może w nadchodzącym czasie ulec podwyższeniu. Powiedział on, że stopy procentowe nie będą już na pewno obniżane, a wręcz należy zacząć zastanawiać się nad terminem ewentualnej ich podwyżki. W piątek jednak złoty konsolidował się już na poziomie 4,0000 PLN za EUR. Biorąc pod uwagę silny wzrost zmienności na wszystkich pozostałych rynkach pod koniec tygodnia, niewielkie wahania kursu EUR/PLN pozytywnie świadczą o nastrojach na rynku polskiej waluty.
Na przestrzeni ostatnich dni euro pozostawało słabe względem dolara. Co prawda miała miejsce chwilowa korekta ostatnich silnych spadków kursu EUR/USD, jednak podobnie jak w drugim tygodniu lutego zatrzymała się ona już w pobliżu poziomu 1,3800. Wartość ta stała się dość istotnym oporem, który w najbliższym czasie powinien hamować próby większego odreagowania.
Notowaniom euro względem dolara nie pomogło spotkanie ministrów finansów Unii Europejskiej, które odbyło się na początku mijającego tygodnia. Inwestorzy liczyli, że na spotkaniu tym zostaną przedstawione szczegóły sugerowanych wcześniej działań, jakie państwa UE miałyby podjąć, by wesprzeć zmagającą się z poważnymi problemami fiskalnymi Grecję. Szczegółów tych nie poznaliśmy, przedstawiciele Unii wezwali tylko ponownie wspomniany kraj do podejmowania zdecydowanych kroków w celu ograniczenia deficytu budżetowego. W ostatnich dniach wspólnotowej walucie z pewnością nie służyły również pogłoski na temat tego, że amerykański bank Goldman Sachs w ubiegłych latach pomagał Grecji za pomocą swapów walutowych zaniżyć rzeczywistą wartość deficytu. Obecnie kwestia ta jest wyjaśniana. Naruszyła ona i tak już niską wiarygodność Grecji na arenie międzynarodowej, co negatywnie wpływa również na postrzeganie przez inwestorów całej strefy euro.
Choć Stany Zjednoczone także zmagają się z bardzo dużym deficytem budżetowym, to jednak gospodarka ta jest obecnie dla inwestorów bardziej wiarygodna niż strefa euro. Uczestnicy rynku skupiają swą uwagę przede wszystkim na dość dobrych danych makro, jakie napływają ostatnio z USA. W mijającym tygodniu lepszy od prognoz okazał się m.in. odczyt styczniowej dynamiki produkcji przemysłowej oraz indeksu NY Fed manufacturing. Za pozytywną dla Stanów Zjednoczonych i tamtejszej waluty informację należy uznać również większy od oczekiwań napływ kapitałów długoterminowych do tego kraju w grudniu. W najbliższym czasie lepsze na tle danych ze strefy euro odczyty wskaźników z USA mogą w dalszym ciągu tworzyć presję spadkową w notowaniach EUR/USD.
Pod koniec tygodnia kurs EUR/USD powrócił do spadków. Zszedł nawet pod poziom 1,3500 i tym samym znalazł się najniżej od maja 2009 r. Impuls do tej zniżki dostarczyła m.in. zaskakująca decyzja Fed o podwyższeniu stopy dyskontowej o 25 pb do poziomu 0,75%. Choć przedstawiciele Rezerwy Federalnej zapewniali, iż decyzja ta nie oznacza zmiany ich nastawienia do polityki pieniężnej (powtórzyli pogląd, że stopa funduszy federalnych powinna pozostać na niskim poziomie przez „dłuższy czas”), to jednak inwestorzy odebrali ją jako sygnał świadczący o zaostrzeniu stanowiska. Wzrosły oczekiwania na podwyżkę głównej stopy, obecnie uczestnicy rynku szacują, iż o 25 pb może ona zostać podniesiona w październiku br. Wspomniana decyzja z pewnością sprawi, że inwestorzy w najbliższym czasie więcej uwagi poświęcą sygnałom dostarczającym wskazówek na temat tego, w jaki sposób Fed w bieżącym roku będzie prowadził politykę pieniężną.
Joanna Pluta
Departament Analiz
DM TMS Brokers S.A.