Tygodniowy przegląd rynków finansowych
Nieznaczne osłabienie się głównych walut w stosunku do złotego, jakie można było zaobserwować w skali ubiegłego tygodnia, nie spowodowało jeszcze przełamania poziomów technicznych (na EURPLN i CHFPLN), które mogłoby uruchomić dalsze umacnianie się naszej waluty.
20.07.2009 13:06
WALUTY
Nieznaczne osłabienie się głównych walut w stosunku do złotego, jakie można było zaobserwować w skali ubiegłego tygodnia, nie spowodowało jeszcze przełamania poziomów technicznych (na EURPLN i CHFPLN), które mogłoby uruchomić dalsze umacnianie się naszej waluty.
Jednak wydaje się, że szansa na taki rozwój wydarzeń ostatnio znacznie wzrosła. Poprawie sentymentu na złotym służyło w ubiegłym tygodniu między innymi opublikowanie bilansu płatniczego. To już czwarty z rzędu miesiąc, gdy notujemy nadwyżkę na rachunku bieżącym. Roczny deficyt na rachunku bieżącym zmniejszył się dzięki temu do 2,9% PKB - znacznie poniżej poziomu 4%, który standardowo uważany jest za próg bezpieczeństwa. Niestety pogorszeniu ulega struktura finansowania deficytu. Znacząco spadają zagraniczne inwestycje bezpośrednie. Sytuacje ratuje co prawda znaczny napływ inwestycji portfelowych, jednak w tym przypadku często sprawdza się przysłowie: łaska pańska na pstrym koniu jeździ.
AKCJE
Niedźwiedziom nie udało się pokonać w ubiegłym tygodniu ostatnich ważnych wsparć na indeksach akcyjnych GPW, co z kolei zaowocowało znacznymi zwyżkami kursów papierów udziałowych. Po tych wzrostach podstawowym scenariuszem wydaje się być jak na razie powrót do trendu bocznego. Nie sądzę się, aby możliwe były wzrosty w skali obserwowanej w ostatnich miesiącach. Mimo wszystko nie wykluczam też rozpoczęcia korekty spadkowej w najbliższym czasie. Nadal też jednak uważam, że najlepszą strategią jest obecnie wstrzymanie się ze sprzedażą akcji do zaobserwowania wyraźnych sygnałów zmiany trendu; ewentualnie upłynnienie tylko części portfela. Zanim w końcu nastąpi większa korekta spadkowa, rynek może nas jeszcze zaskoczyć.
Naiwnym byłoby oczekiwanie, że większe spadki, w postaci korekty ostatnio obserwowanych kilkumiesięcznych wzrostów, prędzej czy później nie będą miały miejsca. Byłoby to wręcz zdrowe schłodzenie koniunktury. Doświadczenie podpowiada mi jednak, że korekty rzadko przychodzą wtedy, gdy spodziewa się ich większość uczestników rynku, a wyczekiwanie na spadki było w ostatnich tygodniach wręcz namacalne. Formacja "głowy z ramionami" pojawiała się w niemal wszystkich komentarzach (celowo nie wspominałem o niej w moich komentarzach - wydawała mi się zbyt powszechna, aby mieć jakiekolwiek znaczenie). Wydaje mi się, że zwiększoną ostrożność trzeba będzie zachować, gdy na rynku, choćby przez chwilę, zagości optymizm i pewność co do pozytywnego rozwoju sytuacji. Jak do tej pory zwyżki przypominały raczej wspinaczkę po ścianie strachu. Mimo wyraźnych sygnałów pokazujących możliwość poprawy koniunktury (wzrost wskaźników wyprzedających, coraz mniejsza dynamika spadku produkcji etc.) wzrostom cen akcji bez przerwy
towarzyszyły komentarze o braku podstaw fundamentalnych czy nieuzasadnionym optymizmie i nadziejach inwestorów. Może to zabrzmieć paradoksalnie, ale dopiero odwrócenie tej tendencji powinno rozpocząć okres większych spadków.
Rozpoczął się okres publikacji wyników przez amerykańskie spółki giełdowe. Dla rynku ważne są głównie wyniki banków, które jak do tej pory były tylko lepsze (i to czasem znacznie) od oczekiwań. Oczywiście jak zwykle, gdy analitycy mylą się, to zaczynają podważać jakość lepszych wyników. Podobnie jak to miało miejsce w czasie publikacji wyników w poprzednim kwartale, amerykańskim bankom zarzuca się głównie, że dobre wyniki nie pochodzą z ich podstawowej działalności (to trochę tak, jakby mieć komuś za złe, że potrafi sobie jakoś radzić w niekorzystnym otoczeniu). Inwestorzy jednak wiedzą swoje i lepsze od prognoz wyniki banków były główną przyczyną znaczących zwyżek indeksów akcyjnych w ubiegłym tygodniu. Wydarzeniem ubiegłego tygodnia był fakt, że kapitalizacja chińskich akcji przewyższyła wartość rynku japońskich papierów udziałowych osiągając drugą wielkość (po USA) na świecie. Trend chińskich indeksów jest wciąż wzrostowy jednak inwestorzy powinni zachować wyjątkową czujność, gdyż wyceny chińskich akcji
nie wydają się już być wyjątkowo atrakcyjne.
OBLIGACJE
W ubiegłym tygodniu kontynuowany był spadek rentowności obligacji. Wykres sugeruje wręcz pojawienie się nowego trendu. Wydaje się to trochę dziwne w obliczu kłopotów z dopięciem budżetu. Sytuacja na światowych rynkach długu w ubiegłym tygodniu też była raczej odwrotna. Opublikowana inflacja za czerwiec co prawda była niższa niż oczekiwano, jednak różnica była niewielka. Być może rynek spodziewa się, że rządowi uda się jednak pozyskać więcej pieniędzy, czerpiąc z niestandardowych źródeł. Być może dyskontowane jest znaczne obniżenie inflacji spowodowane oczekiwanym spadkiem popytu wewnętrznego. Być może jest to po prostu skutek szeroko ostatnio komentowanej nadpłynności sektora bankowego.
SUROWCE
W ubiegłym tygodniu nastąpiło znaczne odbicie na rynku surowców, trudno jednak jeszcze mówić o powrocie do wyraźnego trendu wzrostowego. Ceny miedzi, po największym od 4 miesięcy tygodniowym wzroście (niemal 10%), bliskie są już jednak pobicia tegorocznego rekordu. Ostatnie wzrosty na rynku miedzi tłumaczy się głównie dobrymi danymi z rynku nieruchomości z USA, gdzie znacznie wyższa niż oczekiwania była liczba rozpoczętych budów domów jednorodzinnych.
Mocno rosły też surowce energetyczne i metale szlachetne. Pierwsze z powodu odrodzenia się w ubiegłym tygodniu przekonań o słabnięciu recesji, drugie jako zabezpieczenie przed inflacją, jaką mogą spowodować wzrosty cen tych pierwszych.
Rafal Lerski
główny analiyk inwestycyjny
Expander Advisors