Tytuł naukowy przepustką do urzędniczej kariery

Senatorowie poparli przygotowaną przez posłów PiS ustawę zmieniającą zasady tworzenia Państwowego Zasobu Kadrowego. Najwięcej kontrowersji budzi automatyczne poszerzenie PZK o osoby posiadające stopień naukowy doktora.

04.06.2007 | aktual.: 04.06.2007 09:36

Eksperci twierdzą, że naukowiec nie musi być dobrym urzędnikiem. Ich zdaniem najważniejszym problemem jest brak informacji o wolnych stanowiskach w administracji państwowej. Istnieje realne niebezpieczeństwo, że otrzymują je znajomi polityków.

Spór o doktorów

Posłowie PiS uważają, że utworzony siedem miesięcy temu także z ich inicjatywy Państwowy Zasób Kadrowy liczy za mało członków. Tymczasem tylko członkowie zasobu mogą zajmować blisko 4 tys. wysokich stanowisk w administracji publicznej. W efekcie ministrom i dyrektorom generalnym brakuje kandydatów do pracy. Sytuację kadrową ma poprawić otwarcie PZK dla 120 tys. osób posiadających tytuł doktora.

Zdaniem Jakuba Skiby, dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, obronienie pracy doktorskiej jest niewątpliwie udokumentowaniem zdolności intelektualnych, umiejętności systematycznej pracy i osiągnięciem życiowym, ale nie może kwalifikować do pracy w urzędzie. - Doktorzy powinni mimo wszystko zdać egzamin do PZK - dodaje.

Posłowie PiS twierdzą jednak, że odpowiednia wiedza, poświadczona tytułem naukowym, powinna zwalniać z przymusu zdawania egzaminu. Dodają, że osoby posiadające stopień doktora nie chcą kolejny raz potwierdzać swoich kwalifikacji.
Hubert Królikowski, doktor i dyrektor departamentu programów offsetowych w Ministerstwie Gospodarki, przystąpił jednak do egzaminu do PZK, zdał go i odebrał już odpowiednie świadectwo.

Eksperci dodają, że ponadto istnieje już sposób na zatrudnienie naukowców w administracji. Zgodnie z ustawą z 24 sierpnia 2006 r. o Państwowym Zasobie Kadrowym (Dz.U. nr 170, poz. 1217 z późn. zm.), prezes Rady Ministrów może ogłosić konkurs na wysokie stanowisko, jeśli w zasobie nie będzie odpowiednich kandydatów. Dotychczas premier ogłosił tylko jeden konkurs na prezesa Polskiego Komitetu Normalizacji. Ma być rozstrzygnięty w połowie czerwca.

Senator Marek Rocki, który wnioskował o odrzucenie ustawy w całości, podkreśla, że PZK tylko teoretycznie zyska 120 tys. dobrze wykształconych członków. Aby zaistnieć w ewidencji zasobu, doktorzy musieliby samodzielnie wysłać zgłoszenie. Senator szacuje, że niewielu z nich wypełni je i prześle do Kancelarii Premiera.

Awans dla znajomych

O możliwości znalezienia pracy w urzędzie nadal będzie wiedziała tylko jedna strona, czyli pracodawca.

- W praktyce oferty pracy w administracji rządowej otrzymają tylko znajomi ministrów, szefów urzędów czy dyrektorów - podkreśla senator Rocki.

Obecnie nie ma obowiązku publikowania ogłoszeń o wolnych stanowiskach.

Robert Bartold, dyrektor generalny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, potwierdza, że, aby nowy system lepiej zadziałał, należy zobowiązać pracodawców do publicznego informowania o wolnym stanowisku, z zastrzeżeniem, że może się o nie ubiegać tylko członek PZK.

Ratunek w urzędnikach

Nowelizacja umożliwi również wejście do Państwowego Zasobu Kadrowego wszystkim urzędnikom mianowanym. Dotychczas status członka zasobu mogli mieć tylko ci, którzy posiadali pięcioletni staż pracy. Taką zmianę popiera nawet prof. Mirosław Stec, twórca skargi konstytucyjnej na nową ustawę o służbie cywilnej. Do postępowania kwalifikacyjnego na urzędnika mianowanego mogą przystąpić jedynie pracownicy służby cywilnej posiadający trzyletni staż pracy, którzy sprawdzili się już w administracji. Taka zmiana podniesie także rangę urzędnika mianowanego. Do tegorocznego postępowania zgłosiło się nieco ponad tysiąc osób.

- W ubiegłych latach, kiedy to właśnie mianowanie otwierało drogę do wysokich stanowisk, chętnych było pięć razy więcej - podkreśla prof. Stec.

Nowelizacja wydłuża też z pięciu do dziesięciu lat okres przynależności do PZK. Eksperci twierdzą jednak, że w ciągu dziesięciu lat można przestać się dokształcać, stracić kwalifikacje i dlatego lepiej, aby były one weryfikowane co pięć lat.

Senatorowie wprowadzili też przepis, zgodnie z którym członkiem zasobu nie będzie mogła być osoba pozbawiona władzy rodzicielskiej z powodu jej nadużywania lub rażącego zaniedbywania swoich obowiązków.

Ponadto nowelizacja zmienia sposób wyboru dyrektorów jednostek doradztwa rolniczego. Dotychczas byli oni wybierani w drodze konkursu. Po wejściu w życie nowych przepisów będą powoływani z Państwowego Zasobu Kadrowego.

- Z informacji w mediach można mieć pewność, że zostaną one obsadzone według klucza partyjnego, a nie kwalifikacji - mówi prof. Stec. Teraz ustawa trafi do Sejmu.

Jolanta Góra

Opinie

Józefa Hrynkiewicz dyrektor Krajowej Szkoły Administracji Publicznej Rozwiązania wprowadzone ustawą z dnia 24 sierpnia 2006 r. o Państwowym Zasobie Kadrowym dopiero zaczęły funkcjonować. Po pół roku doświadczeń w ich wdrażaniu nie da się jasno i wyraźnie powiedzieć, że zasób jest zbyt mały i trzeba szybko go powiększyć. Z pewnością nie należy automatycznie wprowadzać do niego osób posiadających stopień doktora. Świetny naukowiec nie musi sprawdzić się w roli urzędnika. Z pięciu wypromowanych przeze mnie doktorów tylko jeden może pracować w administracji. Mam nadzieję, że prezydent rozważy zasadność wprowadzenia zmian w ustawie.

Mariusz Błaszczak szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów
Państwowy Zasób Kadrowy należy rozszerzyć, ponieważ dyrektorzy generalni, ministrowie i premier muszą mieć bardzo szerokie grono osób, z którego mogą dobierać kadry. Pamiętajmy też, że istnieją wyspecjalizowane agencje, np. atomistyki, których szefami mogą być jedynie fachowcy z dużym dorobkiem naukowym. Tymczasem profesor fizyki nie chce przystępować do egzaminu. Dlatego włączenie doktorów do zasobu jest konieczne. Wierzę jednak, że powołujący będą wybierali z niego tylko osoby, które sprawdzą się w administracji. Ponadto mam nadzieję, że KSAP będzie częściej organizował egzaminy do PZK i coraz więcej osób będzie do nich przystępować.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)