Uczennica zażądała od szkoły zwrotu pieniędzy za strajk. Odpowiedź szokuje
Skandalem zakończył się wniosek uczniów liceum z Czerwieńska o zwrot kosztów za czas strajku. Domagali się pieniędzy za bilety miesięczne i opłacone stancje. Inicjatorka akcji spotkała się z wulgarną reakcją.
Uczniowie z Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana "Grota" Roweckiego w Czerwieńsku na ręce dyrekcji złożyli wniosek o zwrot kosztów biletów miesięcznych i opłaty za stancję za kwiecień. Większość z nich dojeżdża z innych miejscowości lub mieszka w bursie. Podanie uzasadnili tym, że od 8 do 27 kwietnia z powodu ogólnopolskiego strajku nauczycieli zajęcia w ich szkole się nie odbywały.
Jak informuje "Gazeta Lubuska", zażądali blisko 3 tys. zł. Pod petycją podpisało się w sumie 21 uczniów, a inicjatorką akcji była jedna z uczennic - Michalle.
- Faktycznie takie pismo trafiło do mnie na biurko. Powiedziałem, że zastanowię się, co z tym zrobić. Oryginał został u mnie, a kopia trafiła do wychowawczyni - stwierdził w rozmowie z dziennikiem Marek Olczyk, dyrektor placówki.
Wychowawczyni porozmawiała ze swoimi uczniami i poprosiła, by raz jeszcze przemyśleli sprawę. Była skuteczna, bo - poza Michalle - wszyscy wycofali swoje żądania. Mieli stwierdzić, że nie wiedzieli, co podpisują. Innego zdania jest inicjatorka akcji.
Obejrzyj: Pomysł na Biznes: mini-domy w Polsce
- Byłam zastraszana przez nauczycielkę. Gdy nie chciałam wycofać pisma, usłyszałam, że mogę mieć pod górkę z zaliczeniem roku - opowiada "Gazecie Lubuskiej" Michalle. Jak dodaje, przez strajk straciła czas, a jej rodzice pieniądze. Co więcej, żali się, że chciała poprawić oceny, a teraz może już nie zdążyć.
- To nieprawda. Jedynie tłumaczyłam jej, że pismo powinno być napisane w innym tonie i skierowane do organu prowadzącego szkołę. Kto miał jej oddać pieniądze? Nauczyciele, dyrekcja? - kontrargumentuje wychowawczyni klasy.
Między nauczycielką a uczennicą miało dojść do ostrej wymiany zdań, podczas której Michalle miała stwierdzić, że "wszyscy nauczyciele to darmozjady".
Odpowiedź nauczycielki była krótka, ale stanowcza. Uczennica usłyszała: "skończ pierdo...". Wychowawczyni przyznaje się do tych słów. W rozmowie z "GL" podkreśla, że została wyprowadzona z równowagi. - Wypowiedziałam te niefortunne słowa, czego bardzo żałuję - zapewnia.
Czytaj również: PiS ma sposób na nauczycieli, zrobi z nich urzędników
Do sprawy odniósł się też ojciec uczennicy, pan Krzysztof. - Czy nauczyciel z 23-letnim stażem może odnosić się w ten sposób do uczennicy? Córka jest obecnie na zwolnieniu lekarskim, jest w bardzo złym stanie psychicznym. Boi się chodzić do szkoły - twierdzi.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nauczycielka przeprosiła zarówno uczennicę, jak i jej ojca. Jak dodała, Michalle miała kłopoty w szkole. - Często wagarowała, była trudną uczennicą, a z rodzicami był utrudniony kontakt - wylicza wychowawczyni. Ojciec Michalle zastanawia się nad przeniesieniem córki do innej szkoły.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl