Ukradł 450 tys. zł metodą "na policjanta". Pieniądze na "codzienne potrzeby"
Cztery oszustwa na łączną kwotę prawie pół miliona złotych zarzucili śledczy 51-letniemu Cezaremu M. z okolic Warszawy. Oskarżony przesiedzi teraz trzy miesiące w areszcie, a w perspektywie ma nawet 10 lat za kratami.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Historię oszustwa "na policjanta" wielokrotnie opisywaliśmy na łamach naszych serwisów. Najpierw jest telefon rzekomo od policjanta, który mówi, że za chwilę z ofiarą skontaktuje się inny policjant lub prokurator. Później "tymczasowe wypłacenie pieniędzy".
Tak było też w przypadku Cezarego M. W styczniu zadzwonił do jednego z mieszkańców stolicy i poinformował, że rozpracowuje oszustów, tylko ofiara musi wypłacić pieniądze i mu je przekazać. M. trafił na naiwnego rozmówcę, bo ten nie poznał się na oszuście i wypłacił 410 tys. zł.
Fałszywy policjant okradał ludzi na Śląsku
Oszust tak się rozzuchwalił, że w kolejnych dniach w podobny sposób oszukał jeszcze kolejne dwie osoby. Do jednej z nich zadzwonił jeszcze raz, ale wtedy zareagowała pracownica banku i oszust się spłoszył.
Jednak nie na długo, bo na początku lutego funkcjonariusze z warszawskiej Woli zatrzymali go niedaleko Warszawy. W trakcie przesłuchania Cezary M. stwierdził, że oszukiwał, bo potrzebował pieniędzy. Na co? "Na codzienne potrzeby" - zdradził policjantom.
Teraz 51-latek spędzi 3 miesiące w areszcie. Później zajmie się nim sąd. Oszustowi grozi nawet do 10 lat więzienia, bo zarzut został zakwalifikowany jako "oszustwo znacznej wartości".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.