Ukraina obawia się wstrzymania dostaw gazu z Rosji
Ukraina obawia się wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu i apeluje do UE o przyspieszenie prac nad możliwością zakupów tego surowca z państw unijnych - napisał ukraiński minister ds. energetyki Jurij Prodan do unijnego komisarza Guenthera Oettingera.
27.03.2014 | aktual.: 27.03.2014 18:15
List Prodana opublikowano w czwartek na stronie internetowej jego resortu. Minister ostrzegł, że między Ukrainą a Rosją może dojść do powtórki wojny gazowej z 2009 r., w wyniku której Rosjanie zatrzymali dostawy błękitnego paliwa do odbiorców zachodnich.
- Głównym instrumentem, który może zapobiec temu kryzysowi jest organizacja dostaw gazu ziemnego z terytorium UE, a zwłaszcza z Polski, Węgier i Słowacji na Ukrainę. Takie dostawy, realizowane w zgodzie z zasadami obowiązującymi w UE, można zapewnić poprzez otwarcie dostępu do sieci transportu gazu UE na przejrzystych zasadach - podkreślił Prodan.
Prodan podkreślił, że strona rosyjska poinformowała już, że od 1 kwietnia nie będzie udzielała Ukrainie 100-dolarowej zniżki na zakupy gazu.
Czasu pozostało bardzo mało. Jeśli nie zdołamy rozwiązać tego problemu szybko, to można oczekiwać powtórki wojny gazowej z 2009 r. - czytamy.
Ukraiński minister zaproponował powołanie grupy roboczej Ukraina-UE, która miałaby przystąpić do pracy w ciągu najbliższych kilku dni, by w pierwszej kolejności umożliwić dostawy gazu ze Słowacji.
W środę unijny komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski wraz z innymi przedstawicielami UE uczestniczył w posiedzeniu ukraińskiego rządu, na którym omawiano wspólne działania na rzecz zażegnania głębokiego kryzysu, z którym walczy Ukraina.
Po posiedzeniu Lewandowski powiedział PAP, że jednym z najważniejszych ustaleń była decyzja o umożliwieniu Ukrainie nabywania gazu w ramach tak zwanych dostaw rewersowych.
- Uzgodniono, że nastąpi możliwość zwrotnego przepływu gazu ze Słowacji, a później z Polski i Węgier na Ukrainę i jest to pierwsze bardzo ważne ustalenie, bardzo istotne dla bezpieczeństwa. Ta decyzja zapadła dziś i mamy ją wyegzekwować - mówił wówczas komisarz.
Z Kijowa Jarosław Junko