Umowy śmieciowe nie tylko w Polsce
Polska od dłuższego czasu boryka się ze wzrastającą liczbą przypadków zatrudniania na podstawie tzw. umów śmieciowych
20.01.2014 | aktual.: 20.01.2014 13:01
. Jak się okazuje, podobne problemy nie omijają także europejskich gigantów – Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Szacuje się, że umowy śmieciowe mogą w Polsce dotyczyć miliona pracowników. Związki zawodowe twierdzą jednak, że ta liczba może sięgać nawet 4 milionów, gdyż wliczają do tej grupy osoby pracujące na podstawie umów na czas określony. Przedstawiając plany rządu na najbliższy rok, premier Donald Tusk zapowiedział zajęcie się popularnymi „śmieciówkami” i ich stopniową likwidację do roku 2015.
Kontrakty zerowe w Wielkiej Brytanii
Podczas gdy w naszym kraju premier wypowiada wojnę śmieciówkom, w Wielkiej Brytanii do rangi problemu urosła kwestia tzw. kontraktów zerowych (zero-hour contracts). Coraz więcej ludzi pracuje na podstawie takich umów, ale podobnie jak w Polsce, dane te są trudne do oszacowania i często ze sobą sprzeczne.
CIPD, organizacja zajmująca się badaniami brytyjskiego rynku pracy, wyliczyła, że kontrakty zerowe dotyczą obecnie 3–4 proc. tamtejszych pracowników, czyli około miliona osób. Dane te znacznie odbiegają od informacji przedstawionych przez urząd statystyczny, który podał, że jest to najwyżej 250 tys. osób. Publikacja ta spotkała się z krytyką związków zawodowych. Związek zawodowy Unit określił liczbę ćwierć miliona pracowników jako „mocno nieoszacowaną”. Jego zdaniem na kontraktach zerowych może pracować nawet 5,5 mln ludzi. Pracownicy narzekają przede wszystkim na brak stabilizacji. Muszą oni bowiem pozostawać w stałej gotowości, lecz pracodawca nie ma obowiązku zagwarantować im stałej liczby godzin pracy. Przez to pracownik nie wie, ile zarobi w danym tygodniu czy miesiącu. Jak alarmuje CIPD, co siódmy zatrudniony w ten sposób nie ma środków na realizację potrzeb życiowych. Dodatkowo takim pracownikom nie przysługuje wynagrodzenie za urlop czy zwolnienie chorobowe. Nie mogą także liczyć na odprawę czy inne
świadczenia ze strony pracodawcy. Co prawda mają prawo podjąć dodatkową pracę w innej firmie, ale do tego konieczne jest uzyskanie zgody obecnego szefa.
*Polecamy: *Ekonomiści postulują wzrost płacy minimalnej
W Pałacu Buckingham na śmieciówce
O kontraktach zerowych było szczególnie głośno w 2012 roku, gdy okazało się, że 90 proc. pracowników firmy odzieżowej SportsDirect jest zatrudnionych właśnie w ten sposób. Wówczas to firma wypłacała pracownikom premie, ale otrzymała je tylko grupa 2 tys. pracowników etatowych. Równie wielkie oburzenie wywołał fakt, iż w takiej formie zatrudnionych było 350 osób w Pałacu Buckingham, a kolejne 150 w Izbie Gmin. Dave Prentis, sekretarz generalny Unison, drugiego pod względem wielkości związku zawodowego w kraju, stwierdził że wielu pracowników staje przed wyborem: kontrakt zerowy lub bezrobocie. Codzienność wielu Brytyjczyków opiera się więc na niepewności, gdyż nie wiedzą, ile pieniędzy wpłynie im na konto i czy będą w stanie utrzymać rodziny.
"Minipraca" w Niemczech
Liczba pracowników na umowach śmieciowych rośnie także w Niemczech, gdzie Federalna Agencja Zatrudnienia podaje, że ok. 800 tys. pracowników jest zatrudnionych na podstawie umów tymczasowych. Reformy rynku pracy, a przede wszystkim pakiet zmian Hartz IV, wprowadziły także do niemieckiej codzienności minipracę.
Kolejne 7,3 mln (średnio 1 na 5 pracowników) Niemców pracuje właśnie w ten sposób, najczęściej w sprzedaży, przy wykonywaniu prac domowych czy w branży hotelarsko-gastronomicznej, i otrzymuje miesięczne wynagrodzenie nieprzekraczające 450 euro. Ich liczba zwiększyła się o 1,3 mln w ciągu ostatnich 10 lat, szczególnie wśród kobiet, które stanowią 2/3 wykonujących minipracę.
Miała ona być sposobem na dorobienie, a tymczasem w wielu przypadkach angażuje czasowo pracownika równie mocno, jak normalna praca etatowa. Należy jednak dodać, że przyczyniła się do utrzymania bezrobocia w Niemczech na niskim poziomie, także w czasie największego kryzysu.
Często też jest sposobem na podreperowanie stanu konta. W 2010 roku niemal 2,4 mln Niemców przyznało, że decyduje się na dodatkową pracę, by móc dopiąć domowy budżet.
Polska liderem umów czasowych w Europie
Choć problem elastycznych form zatrudnienia nie dotyczy tylko Polski, to jesteśmy europejskim liderem, jeśli chodzi o ich ilość. Już 27 proc. Polaków pracuje na podstawie umów czasowych. Znacznie przekraczamy pod tym względem unijną średnią, która od 2002 roku niezmiennie wynosi 14 proc.
Dla porównania we Francji na podstawie umów czasowych pracuje ok. 15 proc. osób, w Niemczech 13,9 proc., a w pogrążonej w kryzysie Grecji zaledwie 10 proc.
Śmieciówki atrakcyjne za granicą?
Polacy często narzekają na śmieciówki, ale tylko w naszym kraju. Jadąc za granicę, bez większego zastanowienia są gotowi wybrać umowę zlecenia zamiast umowy o pracę, pod warunkiem że zaoferuje im się zarobki wyższe o 50 euro. Badania w tej sprawie prowadziła agencja pracy tymczasowej Work Express. Okazało się, że 46 proc. pytanych podało, że właśnie taka suma przekonałaby ich do rezygnacji z etatu.
KK,MA,WP.PL