"Uratuj pieroga" i nie wyrzucaj jedzenia po Wigilii. Zostaw go w jadłodzielni

Wszystko zaczęło się od hiszpańskiego artykułu o lodówce na ulicy. Cztery lata później w Polsce mamy kilkadziesiąt punktów, w których można zostawić jedzenie. Poświąteczne potrawy, dla których w naszych lodówkach nie ma już miejsca, tutaj na pewno się nie zmarnują.

W Polsce można obecnie korzystać z kilkudziesięciu jadłodzielni
W Polsce można obecnie korzystać z kilkudziesięciu jadłodzielni
Źródło zdjęć: © Getty Images, Facebook
Natalia Kurpiewska

25.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 00:09

Aż 5 mln ton jedzenia marnuje się w Polsce w ciągu roku. Kupujemy za dużo. Żywność po kilku dniach się psuje, a wtedy najczęściej ląduje w koszu. Aż 60 proc. marnowanej żywności to jest nadwyżka z naszych kuchni.

Szczególnie teraz, w okresie świąt, gdy lodówki wypełniamy potrawami na wigilijny stół, po kilku dniach część tego jedzenia nie nadaje się już do spożycia - i trafia na śmietnik.

Mniejsze zakupy - to pierwsze i chyba najbardziej racjonalne rozwiązanie problemu marnowania żywności. Co jednak, gdy jedzenie już się zgromadzi w naszych kuchniach? Można się nim podzielić.

Lodówka na hiszpańskiej ulicy

W ramach trendu na dzielenie się jedzeniem, czyli foodsharingu, mamy dziś w Polsce już kilkadziesiąt jadłodzielni. Najprościej rzecz ujmując to szafki i lodówki w przestrzeni publicznej, w których można zostawić nadmiarowe produkty. W jaki sposób ten trend zawędrował nad Wisłę?

- Przeczytałam w gazecie informację, że w Hiszpanii stanęła na ulicy lodówka, z której można korzystać. Od tego się zaczęło - mówi Karolina Hansen, pomysłodawczyni jadłodzielni foodsharingowych w Polsce.

Potem sprawy potoczyły się już szybko. Karolina wraz ze znajomą pracującą w Bankach Żywności zauważyły, że jadłodzielnie całkiem nieźle funkcjonują również u naszych najbliższych zachodnich sąsiadów i w podobnej formie postanowiły rozszerzyć działalność inicjatywy o Polskę.

W 2016 roku pierwsza jadłodzielnia stanęła w Warszawie na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Nowe punkty powstają na bieżąco. Ostatnio postawiono dwie kolejne lodówki: w Toruniu i w Bydgoszczy.

Mapa jadłodzielni foosharingowych w Polsce.
Mapa jadłodzielni foosharingowych w Polsce.

Najwięcej jadłodzielni można znaleźć w Szczecinie, Wrocławiu, Bielsku-Białej czy w Warszawie, ale i w Katowicach, Poznaniu oraz w Bydgoszczy. Wolontariusze z foodsharing na bieżąco aktualizują mapę nowych miejsc, w których można zostawić jedzenie.

- Jadłodzielnia składa się z szafek, w większości punktów jest to też lodówka, w której można zostawić rzeczy z krótszą datą przydatności. Przy każdym punkcie jest też plakat informujący o tym, co można, a czego nie można zostawiać - wyjaśnia Karolina Hansen.

Jedna z jadłodzielni foosharingowych w Polsce
Jedna z jadłodzielni foosharingowych w Polsce© Facebook

- Co ważne, staramy się robić to wszystko z odzysku, więc wykorzystujemy lodówki i szafki, które otrzymaliśmy od mieszkańców - tłumaczy Michał Piszczek, współorganizator inicjatywy w Toruniu.

Nowa jadłodzielnia w Toruniu
Nowa jadłodzielnia w Toruniu© Facebook

Nie wszystko do lodówki

Z jadłodzielni skorzystać może każdy. Obowiązuje kilka zasad. Przede wszystkim nie możemy w nich zostawiać alkoholu, surowych jaj i surowego mięsa. Oprócz tego można przynieść właściwie wszystko, co jest zdatne do spożycia.

- Ważne, aby jedzenie było zapakowane, podpisane, aby łatwo można było dostrzec, co jest w środku i jaka jest data ważności - mówi Michał Piszczek.

Nasz rozmówca dodaje, że w toruńskiej jadłodzielni można znaleźć najróżniejsze produkty. Od kanapek, przez gotowe obiady, po warzywa z targu, które akurat danego dnia się nie sprzedały.

Cała inicjatywa działa "pro bono". O czystość i porządek w jadłodzielniach dbają wolontariusze, którzy doglądają tych miejsc, a czasem nawet umawiają się z mieszańcami na odbiór jedzenia z ich domów i dostarczają je do miejskiej lodówki.

"Uratuj pieroga"

Przy okazji zeszłorocznych świąt wolontariusze z całej Polski przeprowadzili akcję promocyjną "Uratuj pieroga". Chodziło o to, by nadwyżki jedzenia z Wigilii pracowniczych nie trafiły do kosza, tylko właśnie do jadłodzielni.

- W tym roku wyjątkowa sytuacja uniemożliwiła organizację takich spotkań pracowniczych i można powiedzieć, że w tym przypadku pandemia niejako przyczyniła się do ograniczenia marnowania żywności. Brak dużych imprez wpływa na to, że mniej żywności jest wyrzucane - wyjaśnia Karolina Hasnen.

Z racji braku większych spotkań pracowniczych w tym roku akcja "Uratuj pieroga" się nie odbyła. Co nie stoi na przeszkodzie w tym, żeby przynosić do jadłodzielni nadmiarową żywność z naszych domów. Wolontariusze zachęcają, by z lodówek korzystać nie tylko święta, ale przez cały rok.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)