USA i Polska na granicy najgorszego kryzysu w historii
Jeśli dalej będą zwlekać, Amerykanie lada chwila staną się niewypłacalni. Nieuchwalenie budżetu i niepodniesienie limitu zadłużenia, spowodowane impasem w rozmowach Republikanów i Demokratów, spowoduje recesję - zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce. Czy czeka nas kolejny kryzys, o wiele gorszy niż poprzedni?
15.10.2013 | aktual.: 16.10.2013 15:42
Jeżeli budżet USA nie zostanie szybko uchwalony i impas polityczny (government shutdown i brak zgody na podwyższenie limitu zadłużenia) będą się przedłużać, wówczas gospodarka kraju bardzo na tym ucierpi. Dużo większy wpływ będzie mieć właśnie niepodwyższenie limitu przed 17 października. Jeśli nie dojdzie do uchwalenia zgody na podwyższenie limitu zadłużenia, to może dojść do tzw. technicznej niewypłacalności (ang. technical default). To wydarzenie bardzo mocno wstrząśnie światową gospodarką
- Dzisiaj zadłużenie USA wynika z trzech powodów - kosztów prowadzenia wojny z terroryzmem, kosztów walki z kryzysem finansowym, a także większej rozrzutności ze strony dzisiejszej administracji. Niepodwyższenie tego limitu może przynieść dużo poważniejsze reperkusje - zaznacza w rozmowie z Wirtualną Polską ekonomista Marek Zuber z Dexus Partners.
Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB
Zdaniem Aleksandra Łaszka z Forum Obywatelskiego Rozwoju brak podwyższenia limitu długu będzie skutkować technicznym defaultem i w efekcie przełoży się na krótko- i długookresowy spadek tempa wzrostu gospodarczego. Gdy rośnie ryzyko, inwestorzy nie inwestują, a traci na tym gospodarka i rynki finansowe.
*Więcej na temat kryzysu budżetowego w USA przeczytasz >>TUTAJ<< *
Scenariusz jest prosty: Stany Zjednoczone przestaną obsługiwać swoje zadłużenie - spłacać stare obligacje, odsetki i jednocześnie nie będzie pieniędzy na bieżące potrzeby. Zostanie nadszarpnięte zaufanie do obligacji. Załamałby się system bezpieczeństwa w lokowane środki. Papiery Stanów Zjednoczonych są bowiem uznawane za jedne z najbardziej bezpiecznych na świecie.
- Konsekwencje są trudne do przewidzenia, ale można się spodziewać recesji w USA. Później - obniżenia ratingów. Nastąpi wyhamowanie gospodarki światowej, wystąpią olbrzymie problemy na rynkach finansowych całego świata. Im dłużej to będzie trwało, tym sytuacja będzie gorsza - zaznacza natomiast Marek Zuber.
Zakładając natomiast, że government shutdown to tylko przejściowy problem, który potrwa najwyżej kilka tygodni, jego wpływ na gospodarkę będzie ograniczony. Obniży się tempo i dojdzie do obniżenia zaufania konsumentów w krótkim terminie.
Polska wpadnie w recesję
Polska jest w dalszym ciągu uznawana za rynek wschodzący, a więc bardziej ryzykowny. Gdy na zaczyna się robić gorąco, to inwestorzy uciekają z nich w pierwszej kolejności.
- Zawsze jest tak, że jak coś się dzieje, to my obrywamy jako jedni z pierwszych - uważa ekonomista FOR. Podkreśla, że Polska na pewno zareaguje na wszelkie negatywne wydarzenia na rynkach.
Podobnego zdania jest Marek Zuber, który uważa, że spadnie zaufanie do naszych obligacji. Będziemy musieli płacić wyższe odsetki, emitować coraz droższy dług i coraz więcej obligacji, aby pozyskiwać fundusze. Nastąpi pogorszenie polskich finansów publicznych.
- Wyhamowanie gospodarcze, które rozleje się na cały świat, a także wstrząsy na rynkach finansowych na całym świecie i w gospodarkach krajów globu spowodują, że raczej tym razem nie unikniemy recesji - przekonuje. To będzie dla nas o wiele bardziej gorsza sytuacja niż w przypadku ostatniego kryzysu.
Historia lubi się powtarzać
Jeżeli politycy dogadają się w ciągu najbliższych dwóch dni, wówczas z pewnością będzie to pozytywny sygnał dla gospodarki. Problem, a więc rosnące błyskawicznie zadłużenie USA, jednak pozostanie. Historia pokazuje, że Demokraci i Republikanie dogadują się i kompromis jest osiągany zawsze w ostatnich minutach.
- Amerykanom kończą się pieniądze na rolowanie zadłużenia. Wielką niewiadomą jest, na ile mają pole manewru w finansowaniu swoich zobowiązań - tłumaczy Aleksander Łaszek, ekonomista z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Zaznacza, że nie wiadomo, jak sprawy się potoczą.
Pewny natomiast, że Amerykanie dojdą do porozumienia jest Marek Zuber.
- Ryzyko jest bardzo niewielkie, ostatnie kilkadziesiąt lat pokazały, że nawet jeśli zdarzają się podobne sytuacje (a nie jest to pierwsze tego typu zamieszanie w USA), to zawsze wygrywa odpowiedzialność za losy państwa - tłumaczy Marek Zuber. Podkreśla, że Republikanie i Demokraci będą się kłócić i dyskutować do samego końca. W końcu obydwie strony mają inną koncepcję finansów publicznych. Jednak z pewnością dogadają się, nawet jeśli dojdzie do tego w ostatnich minutach.
Ekonomista Dexus Parners przypomina, że sytuację, kiedy nie uchwalono budżetu w Stanach Zjednoczonych już mieliśmy. - Trwało to kilka miesięcy i nic się nie stało. Owszem, było to kłopotliwe, ale dramatu nie było.
Rynki zakładają, że kompromis w sprawach budżetowych zostanie osiągnięty. Co oznacza, że nadal występuje ryzyko spadków. W krótkim okresie inwestorzy powinni spodziewać się dużej zmienności i wzrostu ryzyka, niekoniecznie jeszcze zdyskontowanego przez rynki. Z drugiej strony ci, którzy myślą o inwestycjach długoterminowych, mogą wykorzystać te niskie poziomy do korzystnego lokowania kapitału.
Szymon Zajkowski z DM TMS Brokers, jest zdania, że już jutro w środę 16 października zostanie przegłosowana ustawa o podniesieniu limitu zadłużenia do lutego przyszłego roku, zapewniająca finansowanie rządu przynajmniej do połowy stycznia. Tym samym w tym tygodniu amerykański rząd prawdopodobnie powróci do pełni prac. Analityk powołuje się przy tym na agencję Bloomberg.
Wczoraj przedstawiciele Partii Republikańskiej i Demokratycznej poinformowali, że poczynili znaczny postęp w kierunku porozumienia.
Kością niezgody między obiema partiami jest ustawa zdrowotna, tzw. Obamacare. Republikanie chcą odrzucenia lub znacznych zmian w programie opieki zdrowotnej, który był tak mocno forsowany przez prezydenta. Tylko wtedy zgodzą się na dalsze finansowanie rządu. Część przepisów ustawy zdrowotnej, która została uchwalona w 2010 roku i co do których Sąd Najwyższy USA nie miał żadnych zastrzeżeń, i tak weszła w życie 1 października.