USA nie tak szczodre jak UE ws. zniesienia ceł

Oferta USA ws. zniesienia taryf celnych w transatlantyckim handlu nie jest tak atrakcyjna jak ta przedstawiona przez UE. Negocjacje toczą się jednak dalej i w maju
mają ruszyć prace nad tekstem umowy ws. największej strefy wolnego handlu na świecie.

USA nie tak szczodre jak UE ws. zniesienia ceł
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

03.04.2014 | aktual.: 03.04.2014 19:38

- Oferta europejska była bardziej ambitna niż amerykańska - poinformowała PAP szefowa przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce Ewa Synowiec. Jak wyjaśniła teraz trwają rozmowy na temat zbliżenia tych propozycji.

Z nieoficjalnych informacji, które podawał wcześniej Reuters wynika, że UE miała zaoferować USA zniesienie 96 proc. taryf importowych, zachowując ochronę taryfową tylko w przypadku niewielu "wrażliwych" produktów, takich jak wołowina, wieprzowina i drób.

Komisja Europejska, która negocjuje umowę w imieniu państw unijnych oczekiwała, iż USA odpowiedzą równie dobrą propozycją, jednak Waszyngton nie był gotów posunąć się tak daleko w otwieraniu amerykańskiego rynku.

- W negocjacjach TTIP UE stosuje zasadę tzw. single undertaking, czyli nic nie jest uzgodnione, dopóki wszystko nie jest uzgodnione. Co więcej, UE dostrzega konieczność powiązania oferty taryfowej z koncesjami w takich dziedzinach jak dostęp do rynku zamówień publicznych, czy koncesje w dostępie do rynku usług - podkreśliła szefowa przedstawicielstwa KE w Polsce.

Lutowa wymiana ofert celnych była jednym z ważniejszych momentów toczących się od zeszłego roku negocjacji. Zdaniem Synowiec, USA i UE różnią się m.in. w kwestiach taryf na produkty rolne. - Spodziewam się, że Amerykanie byli bardzo defensywni, jeśli chodzi o ten rynek - oceniła. Jej zdaniem USA mogą też bronić swojego rynku tekstyliów.

Postawa amerykańskich negocjatorów nie blokuje jednak rozmów i wcale nie przesądza, że Waszyngton nie zgodzi się ostatecznie na takie zniesienie taryf jakie zaproponowała Bruksela. Państwa członkowskie mogą bowiem zobligować KE, by wycofała swoją ofertę zmuszając w ten sposób USA do bardziej ambitnego podejścia.

Do tej pory odbyły się cztery rundy negocjacji. W ciągu pierwszych trzech strony zajmowały się identyfikacją stanowisk. Czwarta była podsumowaniem dotychczasowej pracy. W czasie kolejnej, piątej rundy negocjacji, która zaplanowana jest na maj, ma się rozpocząć konstruowanie tekstu porozumienia. Do końca negocjacji będzie on jednak niejawny.

Dyrektor Departamentu Polityki Handlowej w Ministerstwie Gospodarki Mieczysław Nogaj mówił na czwartkowym spotkaniu z organizacjami pozarządowymi, że dzięki TTIP Polska może spodziewać się większego napływu inwestycji zagranicznych. Tak stało się po zawarciu porozumienia o wolnym handlu między UE a Koreą Południową.

- Mamy dobre ulokowanie naszego kraju, mamy dobre warunki. To co się zdarzyło na wschodzie też powoduje, że inwestorzy chętniej będą przychodzili do nas - przekonywał Nogaj.

Samo zniesienie ceł, które przewiduje TTIP nie jest najważniejsze, ponieważ większość z nich już teraz jest bardzo niska. Zdecydowanie większe korzyści dla obu gospodarek przyniesie likwidacja barier, różnych utrudnień, spełniania dodatkowych wymogów, jakich oczekuje się od handlujących towarami z UE i USA.

Korzyścią będzie również dostęp dla przedsiębiorstw z Europy do tanich surowców energetycznych, zwłaszcza gazu, z USA. Teraz zaledwie kilka firm ma specjalne certyfikaty by móc prowadzić taki handel. Kraje, które mają umowę o wolnym handlu z USA, nie są objęte takimi obostrzeniami.

TTIP ma być odpowiedzią na rosnącą rolę krajów BRICS, czyli Brazylii, Rosji, Indii, Chin oraz RPA w handlu międzynarodowym. Dzięki niemu UE i USA chcą wyznaczyć standardy dot. produktów będących w międzynarodowym handlu. W 1995 r., gdy Wspólnota i USA pierwszy raz zaczęły rozmawiać nt. idei TTIP, ich udział w światowym handlu wynosił odpowiednio 21 i 17 proc. W 2007 r. w czasie drugiej, również nieudanej próby utworzenia strefy wolnej od cła, udział UE w globalnym handlu spadł do 17, a Stanów do 12 proc.

Dopiero kryzys, a także dalszy spadek znaczenia gospodarek UE i USA sprawiły, że przywódcy po obu stronach Atlantyku zdecydowali się na szybkie utworzenie TTIP. "Kraje BRICKS w tym roku będą miały łączne PKB większe niż Stany Zjednoczone. Chiny, według szacunków, będą miały w 2017 r. większe PKB niż USA. Na globalnej mapie następują tego typu zmiany i czy nam się to podoba, czy nie, obszar UE i Stany relatywnie będą traciły" - uważa Nogaj.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)