Uwaga na kłamstwa o uchodźcach. Na Instagramie straszą falą kradzieży
Po tym, jak Rosja rozpętała wojnę w Ukrainie, w polskich portalach społecznościowych uruchomili się prorosyjscy użytkownicy, szerzący dezinformację. Najpierw popularnym tematem były rzekome nadchodzące braki paliw na stacjach, teraz próbuje się pogorszyć nastawienie Polaków do ukraińskich uchodźców.
O działalności prorosyjskich trolli pisze portal Konkret24. Jak czytamy, kłamstwa na temat uchodźców rozpowszechniane są na Instagramie. Od początku marca na szeregu kont publikowane było zdjęcie ze sklepu, w którym ktoś wywiesił kartkę z napisem: "Każdy obywatel Ukrainy po opuszczeniu kasy będzie poddany kontroli".
Uwaga na dezinformację
Zdjęcie opatrzone było komentarzem: "Policja: w ciągu 10 dni uchodźcy z Ukrainy popełnili 789 przestępstw na terenie Polski. Głównym problemem są kradzieże w sklepach i supermarketach. Straty polskich przedsiębiorców wyniosły 220 759 złotych. Polski biznes apeluje do Ukraińców, by przestali kraść: 'chcieliśmy wam pomóc, ale to co robicie w naszym kraju to katastrofa' - skomentował TVN Mateusz Mróz właściciel sieci sklepów spożywczych".
Spekulanci odpowiadają za drożejącą żywność? "Powodują nadmierny wzrost"
Jak tłumaczy Konkret24, wszystko to manipulacja i kłamstwo. Zdjęcie kartki z oburzającą treścią nie jest fotomontażem, ale nie zostało zrobione teraz, a w 2017 roku, nie było więc związane z obecną falą migracji. Sprawę nagłośnił wtedy Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, a właściciel sklepu, w którym zawisła ta kartka, szybko ją zdjął i przepraszał.
- Faktycznie wisiała przez dobę, ale już została zdjęta. Kazałem ją przygotować pod wpływem impulsu, zbyt szybko. Nie taka miała być jej treść. Serdecznie przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Tabliczka z taką treścią nie powinna powstać - mówił przedsiębiorca w rozmowie z Wirtualną Polską.
Co się zaś tyczy rzekomego ostrzeżenia policji o przestępstwach i kradzieżach, dokonanych przez Ukraińców, to Konkret24 zwraca uwagę, że rzekoma wypowiedź dla TVN jest nieprawdziwa. Ani TVN, ani TVN24 nie rozmawiały z kimś takim, jak Mateusz Mróz, "właściciel sieci sklepów spożywczych". Takiego przedsiębiorcy nie ma też w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.
Co więcej, z rzeczywistych danych policji wynika, że o żadnym wzroście przestępstw dokonywanych przez Ukraińców nie ma mowy. Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu zrzeszającej ok. 30 tys. sklepów spożywczych, powiedział zaś serwisowi Demagog, że izba nie miała dotychczas żadnych sygnałów w sprawie kradzieży dokonywanych jakoby przez obywateli Ukrainy.
Konkret24 podaje, że instagramowe konta, za pomocą których szerzona była dezinformacja, zostały założone z rosyjskiej domeny mai.ru. Miały podobne nazwy i tę samą szatę graficzną logotypu, ich nazwy to: Białystok_online, Olsztyn_online, Katowice_online, Bydgoszcz_online, Krakow_online, Opole_online, Lublin_online, Rzeszow_online.
Konta zostały już usunięte (co nie oznacza, że nie mogą pojawić się kolejne), miały po kilka tysięcy obserwujących, działały na Instagramie już od jakiegoś czasu - nie powstały po wybuchu wojny. Przed rosyjską inwazją podawały informacje lokalne.
Rosyjskie trolle nie próżnują
To nie pierwsza próba szerzenia dezinformacji przez prorosyjskich użytkowników mediów społecznościowych. Gdy tylko rozpoczęła się wojna, polski internet zalany został plotkami o zbliżających się wielkich podwyżkach cen i brakach paliw.
Kierowcy natychmiast ruszyli, żeby uzupełnić baki, do tankowania ustawiały się długie kolejki, a obroty na stacjach Orlenu wzrosły nawet o 400 proc. Przez wzmożony popyt ceny poszły w górę, w niektórych miejscach rzeczywiście zabrakło paliwa. Jak się okazuje, za wywołanie tej paniki odpowiadały grupy zajmujące się szerzeniem prorosyjskiej propagandy.