W których regionach Polski mieszkania są najdroższe, a gdzie najtańsze?

Województwa lubuskie, świętokrzyskie, podlaskie, łódzkie to regiony kraju z najniższymi cenami mieszkań. Wpływ na średni poziom cen mają przede wszystkim stawki ze stolic regionów.

W których regionach Polski mieszkania są najdroższe, a gdzie najtańsze?
Źródło zdjęć: © Pixabay.com

02.04.2018 | aktual.: 05.04.2018 09:25

Polska prowincjonalna, niezależnie od regionu kraju, nie różni się zbytnio pod względem cen mieszkań. Oznacza to, że na tzw. prowincji – niezależnie czy na wschodzie, czy zachodzie czy na południu bądź północy zapłacimy za „własne M” mniej więcej tyle samo.

Z danych WGN wynika, że w tzw. Polsce powiatowej przeciętnie za metr kwadratowy mieszkania płaci się około 2500 – 3300 zł.

Kilka przykładów. W Radomiu za 100-metrowe mieszkanie w kamienicy należy zapłacić 255 tys. zł, czyli o po 2500 zł/mkw. Niecałe 50 mkw. mieszkania w centrum Chrzanowa w Małopolsce będzie kosztować kupującego około 150 tys. zł, a więc nieco powyżej 3000 zł/mkw. Na Pomorzu – w Malborku przykładowa oferta to 50-metrowe mieszkanie w wielkiej płycie, wycenione na 180 tys. zł, co daje niecałe 3400 zł/mkw.

Powyższe, wybrane na chybił trafił, oferty z różnych miast w kraju potwierdzają słabe zróżnicowanie cenowe mieszkań na tzw. prowincji. Stawki są o około 50 proc. niższe od cen w najdroższych lokalizacjach kraju, a są to Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk i Poznań.

Tylko te 5 miast wojewódzkich ma stawki powyżej 6000 zł na rynku pierwotnym i wtórnym. W Warszawie jest to powyżej 7000 zł/mkw. Tak więc siłą rzeczy najdroższymi regionami w kraju są Mazowsze, następnie Małopolska, Dolny Śląsk, Pomorze i Wielkopolska.

Trzeba pamiętać, że drogie stolice regionów nie tylko na papierze zawyżają średnie ceny, ale też realnie wpływają na stawki w gminach satelickich, czyli w tzw. sypialniach.

Oprócz nich drugim typem małych ale drogich miast, są kurorty turystyczne, gdzie kupuje się nieruchomości w celach inwestycyjnych – głównie apartamenty na wynajem. W tym kontekście można wymienić przede wszystkim bałtycką riwierę, gdzie stawki za nowe apartamenty sięgają nawet 20 tys. zł/mkw. Drogie mogą być też mieszkania w uznanych kurortach górskich – np. Karpaczu czy Zakopanem, bądź też na Mazurach.

W tym kontekście warto wskazać na województwo zachodniopomorskie, ze stolicą w Szczecinie, gdzie mieszkania bardzo szybko drożeją (średnia cen za nowe lokale wynosi wg NBP 5400 zł/mkw.), ale też z uwagi na fakt, że w tym województwie nie brak kurortów nadbałtyckich z bardzo drogimi nieruchomościami – choćby w Świnoujściu, Międzyzdrojach itp. W naszym rankingu drogich, pod względem cen mieszkań, regionów Polski Pomorze Zachodnie plasuje się tuż za czołówką.

Jakie są natomiast lokalizacje najtańsze?

Z danych NBP, które znajdują potwierdzenie w ofertach WGN, wynika, że zarówno na rynku pierwotnym jak i wtórnym najtańsze mieszkania wśród stolic regionów znajdziemy w województwie lubuskim.

W Zielonej Górze, a więc jednej z dwóch stolic tego województwa, za mieszkania nowe płaci się średnio 3870 zł/mkw., a za używane 3350 zł/mkw. Są to ceny na poziomie małych prowincjonalnych miast. W Gorzowie Wielkopolskim a więc drugiej stolicy tego regionu, ceny mieszkań są zaskakująco niskie, nawet w bardzo dobrych lokalizacjach.

Za wykończone i nadające się do zamieszkania mieszkanie o powierzchni 52 mkw. w centrum miasta, należy zapłacić 149 tys. zł, a więc niecałe 3000 zł od metra! W Zielonej Górze jeden z oferentów za niecałe 60 mkw. mieszkania życzy sobie 176 tysięcy złotych, czyli po 3000 zł/mkw. Podobnych ofert w stolicach województwa lubuskiego jest znacznie więcej.

Gdzie jeszcze jest tanio? W poszukiwaniu niedrogich mieszkań na rynku pierwotnym warto sprawdzić województwa podlaskie i świętokrzyskie, gdzie w stolicach regionów płaci się odpowiednio: w Białymstoku – 4500 zł/mkw., w Kielcach – 4600 zł/mkw. Na rynku wtórnym najtaniej spośród miast wojewódzkich jest poza stolicami woj. lubuskiego, również w Katowicach i Kielcach (3600) oraz w Łodzi (3700 zł).

Ceny nieruchomości mieszkaniowych na tanich rynkach kuszą. Są często aż o połowę niższe niż w topowych lokalizacjach – takich jak Warszawa, Kraków, czy Wrocław. Osoba, która zdecyduje się na tańszą lokalizację będzie mogła za podobne pieniądze kupić znacznie większe mieszkanie, albo zapłacić znacznie mniej. Jej kredyt mieszkaniowy będzie tańszy, z możliwością szybszego spłacenia.

Taka alternatywa na pewno warta jest przemyślenia. Na pewno jednak nad taką inwestycją powinni zastanowić się ci, którzy chcą zarabiać na nieruchomościach. Małe, prowincjonalne rynki cechują się większą stabilnością cen, co ma swoje dobre strony jeśli chcemy zachować kapitał – ciężej, gdy liczymy że mieszkanie w przyszłości zyska na wartości. To samo tyczy się możliwości zarabiania na wynajmie.

Na prowincjonalnych rynkach, rynek najmu jest płytki, a czynsze niskie, nie ma też tak silnego popytu, co może powodować problemy z uzyskaniem godziwych zwrotów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (21)