W Sejmie dyskusja nt. zmian dot. Państwowej Rady Ochrony Przyrody

PiS chce, by minister środowiska mógł odwoływać członków Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Opozycja twierdzi, że propozycja zmian w PROP to zamach na jej niezależność, a także reakcja na nieprzychylne opinie Rady ws. ewentualnego zwiększenia wycinki w Puszczy Białowieskiej.

09.03.2016 16:25

W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie, podczas którego rozpatrywany był poselski projekt nowelizacji ustawy o lasach oraz ustawy o ochronie przyrody. Teraz projektem zajmie się ponownie sejmowa Komisja środowiska, ponieważ kilka poprawek zgłosiły PO, PSL i Nowoczesna.

Przedstawiciel wnioskodawców poseł PiS Wojciech Skurkiewicz wyjaśniał w środę, że poselski projekt nowelizacji ustawy o lasach oraz ustawy o ochronie przyrody daje możliwość przeznaczania środków funduszu leśnego Lasów Państwowych na ochronę przyrody w lasach realizowaną metodami gospodarki leśnej. Nowe prawo ma też dać możliwość dodatkowego wsparcia parków narodowych w budowie infrastruktury, a także wykupie prywatnych gruntów, nieruchomości położonych w granicach parków narodowych, na których znajdują się cenne przyrodniczo siedliska. W 2016 r. planowany jest wykup ponad 1 tys. ha.

Poseł zwrócił uwagę, że projekt zakłada ponadto, iż pieniądze z funduszu leśnego będzie można przeznaczyć także na sporządzanie uproszczonych planów urządzenia lasu dla lasów niestanowiących własności Skarbu Państwa, należących do osób fizycznych i wspólnot gruntowych. Ma to pozwolić starostom na usunięcie zaległości w tym zakresie (refinansowanie tych działań przez LP).

Skurkiewicz dodał, że podczas prac nad nowym prawem wprowadzono poprawkę, która "wychodzi naprzeciw oczekiwaniom ministerstwa", a która dotyczy funkcjonowania PROP. Zmiana polega na tym, że Rada będzie mogła liczyć od 20 do 40 członków (obecnie jest ich 40), a także będą oni mogli być powoływani i odwoływani przez ministra środowiska. Przekonywał, że w świetle obecnie obowiązujących przepisów w przypadku śmierci członka PROP minister nie może powołać w jego miejsce nowego.

Podczas pierwszego czytania projektu noweli wiceminister środowiska, Główny Konserwator Przyrody Andrzej Szweda-Lewandowski informował, że taka sytuacja zaistniała po niedawnej śmierci członka PROP, eksperta od bałtyckiego ekosystemu oraz przedstawiciela w HELCOM (Komisja Ochrony Środowiska Morskiego Bałtyku) prof. Krzysztofa Skóry. Dodał, że minister powinien mieć też możliwość powoływania naukowców, którzy są ekspertami w pewnych dziedzinach, które są dla ministerstwa priorytetami, np. pochłaniania CO2. "Ta poprawka da ministrowi możliwość wyznaczenia kolejnego członka HELCOM po prof. Skórze oraz da możliwość pewnego doboru, oczywiście bez szkody dla tej Rady, doboru nowych specjalistów np. w zakresie CO2" - mówił wiceminister.

Poseł PiS Jerzy Gosiewski podkreślił podczas debaty, że jego klub "w całej rozciągłości popiera" projekt nowelizacji. Dodał też, że jest ona oczekiwana przez pracowników parków narodowych, szczególnie w kwestii wykupu gruntów i nieruchomości w granicach parku.

Przedstawicielka opozycji posłanka Krystyna Sibińska (PO) zwróciła uwagę, że gdyby było to tak jak na początku swojego wystąpienia przedstawiał poseł wnioskodawca, to wszystko byłoby w porządku. "Parki narodowe trzeba doposażyć, wzmocnić ich funkcjonowanie" - mówiła.

Jak kontynuowała, jednak "wszystko tkwi w szczegółach". Przekonywała, że posłowie PiS próbowali wprowadzić do projektu (wycofali się z nich) - jej zdaniem - niezgodne z konstytucją i przedłożeniem sejmowym poprawki. "Posłowie PiS próbowali wrzucić zapisy - ja bym to nazwała kadrowe - dlatego, że próba pierwszej poprawki, z której się wycofano, dotyczyła doposażenia nadleśniczych w takie uprawnienia, że mogliby bez żadnych ograniczeń zwalniać swoich pracowników" - mówiła.

Sibińska podkreśliła jednak, że "kolejna wrzutka" dotyczyła PROP. Jak mówiła, pod pozorem uzupełniania składu Rady po śmierci jednego z ich członków, próbuje się usunąć tych "niepokornych" członków, którzy negatywnie wyrażali się o zwiększaniu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej.

"PROP patrzy na ręce każdemu ministrowi środowiska, żeby nie było takich zakusów jak w chwili obecnej, dążących do niszczenia chociażby Puszczy Białowieskiej (...) Jest to zamach na PROP, w konsekwencji zamach na naszą przyrodę, nasze dziedzictwo narodowe" - zaznaczyła posłanka.

Sibińska podczas debaty złożyła poprawki, które mają zachować obecny sposób wyboru i zasady funkcjonowania PROP (powoływanie przez ministra na 5 lat, nie można ich także odwołać). Obecna kadencja PROP upływa w 2019 roku.

Norbert Kaczmarczyk z Kukiz15 ripostując stwierdził, że zamachem była próba zmiany konstytucji w 2014 r. przez koalicję PO-PSL, która - jak ocenił - umożliwiłaby sprzedaż Lasów Państwowych. "Dlaczego nikt nie wspomni o tym zamachu. O zamachu na LP. Chciano zmienić konstytucję tak, by wyprzedawać nasze dobro narodowe, UE nie protestowała, KOD również nie protestował" - dodał.

Zastrzeżenia do projektowanych przepisów miały też Ewa Lieder z Nowoczesnej i Urszula Pasławska z PSL, obie złożyły poprawki. Lieder przekonywała, że zawarte w projekcie noweli sformułowanie "metodami gospodarki leśnej" jest nie precyzyjne i stwarza możliwość niewłaściwej interpretacji. "W lasach na terenie parków narodowych jako obiektach objętych szczególną ochroną, szereg działań ochronnych różni się od działań prowadzonych w lasach gospodarczych" - podkreśliła.

Złożona przez Pasławską poprawka, podobnie jak Sibińskiej, dotyczyła zachowania obecnych przepisów dot. PROP. "Największą wartością tej rady jest jej niezależność. Przyroda nie lubi polityki, przyroda oczekuje racjonalności, a w przypadku możliwości odwołania członków PROP, taka Rada nie będzie niezależna, ale dyspozycyjna i na to jako PSL nie możemy się zgodzić" - podkreśliła.

Negatywnie do zmian dotyczących rady odnoszą się również środowiska ekologiczne. Rzecznik prasowy WWF Paweł Średziński ocenił w rozmowie z PAP, że skandalem jest pomysł, by to minister środowiska odwoływał członków PROP. "Pozbawia się tego naukowego ciała niezależności. Jak pokazuje praktyka ostatnich lat, nie zawsze minister środowiska do końca rozumiał problemy ochrony przyrody i naukowcy z PROP stawali w obronie zagrożonych gatunków czy też obszarów chronionych. Wygląda to na próbę przejęcia tego ostatniego forum, gdzie było miejsce na niezależną, ekspercką, rzetelną wiedzę, niemotywowaną działalnością organizacji rządowych czy pozarządowych" - ocenił.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)