W winnym gronie

Do niedawna import win rósł dynamicznie. Według firmy badawczej Nielsen, tylko od sierpnia 2007 r. do lipca 2008 r. wina sprzedano w Polsce o ponad 8,8 miliona litrów więcej niż w poprzednim okresie.

W winnym gronie
Źródło zdjęć: © Rynek Spożywczy

06.03.2009 09:27

W ujęciu wartościowym dało to ponad 15-proc. wzrost sprzedaży i przychód całkowity na poziomie 1,5 miliarda złotych. Ten rok może się jednak okazać dla importerów win znacznie gorszy.

Przemawia za tym kilka czynników. Uwarunkowania prawne i biurokracja powodują, że wino w naszym kraju jest drogie (droższe niż w krajach Europy Zachodniej) i dla wielu Polaków wciąż jest dobrem luksusowym, a planowana podwyżka akcyzy na wyroby alkoholowe, kryzys gospodarczy oraz utrzymywanie systemu banderoli może tylko sytuację importerów pogorszyć.

Biurokratyczne wertepy

_ System znaków akcyzowych, czyli banderoli, w Europie istnieje jedynie w Polsce i Rosji. To anachroniczny przepis, który znacznie zwiększa koszty importu, a w rezultacie cenę wina na półce sklepowej, nawet o 20-30 proc. _ - mówi Krzysztof Apostolidis, prezes firmy Partner Center.

Banderole zostały wprowadzone w Polsce w 1993 roku, aby zapobiec rozwojowi szarej strefy tanich win owocowych. Obecnie ten problem nie istnieje, banderole natomiast pozostały. Każdy polski importer win jest zobowiązany do zakupienia ich w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych i wysłania w specjalnej przesyłce do producenta, gdzie ręcznie naklejane są na butelki. Znacznie zwiększa to koszty i powoduje opóźnienia w dostawach. Z banderolami wiąże się także inny problem.

Na butelki wina są naklejane dwa rodzaje - zielone i niebieskie. Niebieskie miały gwarantować jakość produktu, czyli informować konsumenta, że wino zostało rozlane do butelek u producenta, natomiast zielone, iż cały proces rozlewania miał miejsce w Polsce. W praktyce jednak się nie sprawdza. Ma temu zaradzić przygotowywane obecnie rozporządzenie, które ma wejść w życie 1 marca 2009 roku.

_ Po wielu latach naszych usilnych starań nastąpi ujednolicenie koloru banderoli na wyroby winiarskie _ - mówi Jolanta Majchrzak, dyrektor ds. produkcji w firmie Jantoń. _ Do tej pory na wino, które importowaliśmy luzem w cysternach lub kontenerach i rozlewaliśmy w naszych zakładach, musieliśmy nakładać zielone banderole. Skutkuje to tym, że zielona banderola wymusza na producencie obniżenie ceny o ok. 15-20 proc. w stosunku do analogicznego wyrobu sprowadzonego do Polski w butelce (też konfekcjonowanego, ale u pośrednika zagranicznego, np. niemieckiego). _

Tak więc jest to czysta niesprawiedliwość dla polskich zakładów. Prezes Partner Center nie pała jednak optymizmem.
_ To rozporządzenie niewiele zmieni. Żeby uzdrowić sytuację, należy w ogóle zrezygnować z banderoli, ponieważ tracą na tym wszyscy. Po pierwsze importerzy, którzy tracą czas i pieniądze, konsumenci, bowiem otrzymują droższy produkt, oraz w rezultacie Skarb Państwa, ponieważ mniej sprzedanego wina to mniejsze wpływy z podatków _ - podkreśla Krzysztof Apostolidis.

Zamiast czystej coraz częściej czerwone

Na szczęście, mimo niesprzyjających warunków, polski rynek wina wciąż się rozwija, a Polacy stają coraz bardziej świadomymi konsumentami. Wbrew obiegowej opinii pijemy coraz mniej w ogóle, natomiast coraz więcej wysokogatunkowego alkoholu, w tym wina. Potwierdzają to badania Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny, z których wynika, że przeciętny Polak wypija obecnie rocznie 6,7 litra alkoholu (9 litrów na początku lat 90.), co stanowi jedynie 3/4 średniej Unii Europejskiej. Co najważniejsze, aż 1,5 litra alkoholu pochodzi z wina.

_ Kultura picia wina w naszym kraju zwiększa się, co sprzyja wzrostowi sprzedaży tego produktu. Dostrzegalny jest bardzo silny przyrost w segmencie win stołowych. Stagnacja dotyczy natomiast win deserowych i słodkich, które z każdym rokiem coraz bardziej tracą popularność _- mówi Tomasz Jurczyk, prezes spółki TiM. _ Kolejny charakterystyczny podział rynku wina odnosi się do kategorii cenowych. Tutaj również wiele się zmieniło. W niższych kategoriach dominowały wcześniej wina białe, natomiast ostatnie lata, a szczególnie ostatni rok, pokazują, że konsument coraz częściej zamiast białego kupuje półwytrawne wina czerwone. Według prezesa TiM, w najbliższym roku można się spodziewać wzrostu sprzedaży win z przedziału cenowego 20-30 zł. Natomiast zastój może nastąpić w przedziale 10-20 zł. _

Czas na Nowy Świat

W ciągu ostatnich dziesięciu lat bardzo zmieniła się również oferta win dostępnych w naszych sklepach. Bardzo popularne w latach 90. wina bułgarskie, ale też wina z krajów europejskich, zaczęły ustępować pola winom z tzw. Nowego Świata, czyli Ameryki Południowej, Kalifornii, południowej Afryki, Australii oraz Nowej Zelandii. Stanowią one obecnie znaczącą i wciąż rosnącą część polskiego rynku. Według Elżbiety Pawłowskiej z Krajowej Rady Winiarstwa i Miodosytnictwa, import wina z tych krajów wynosi od 30 do 40 proc. całego importu.

_ Królują wina chilijskie, ale coraz większy udział mają również m.in. wina z Argentyny, Kalifornii oraz Australii. Winiarze z tamtych krajów odpowiadają na zapotrzebowanie rynku i produkują to, czego oczekują od nich konsumenci _ - mówi Tomasz Jurczyk.

Jednak mimo dużej popularności win zamorskich, dostrzegalny jest renesans win z niektórych regionów Starego Świata.
_ Duża część polskich konsumentów wraca do kolebki, czyli win europejskich. Patrząc na wyniki sprzedaży, mogę powiedzieć, że ponownie odkrywana jest Francja, Włochy i Hiszpania _ - mówi Tomasz Jurczyk. Odbywa się to kosztem m.in. producentów bułgarskich, którzy przez wiele lat dominowali na polskim rynku.
_ Bułgaria przestała być atrakcyjna cenowo, nie mówiąc już o jakości tych win, która znacznie odbiega od hiszpańskich czy włoskich _- dodaje Tomasz Jurczyk.

Podobne spostrzeżenia ma prezes Partner Center.
_ Nie jest tajemnicą, że obecnie dominują wina z Nowego Świata. Nie wzięło się to jednak znikąd. Wina z tzw. Starego Świata, czyli m.in. z Francji czy Włoch, straciły dobrą markę w Polsce w wyniku złej polityki sieci handlowych. Firmy te sprowadzały w latach 90. wina bardzo słabej jakości i sprzedawały je po wysokich cenach, co zaowocowało tym, że na niedojrzałym rynku konsument zniechęcił się do nich. Powoli jednak się to zmienia _ - mówi Krzysztof Apostolidis.

Nadchodzi kryzys?

Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądał rynek wina w 2009 roku, ponieważ coraz bardziej widoczny kryzys gospodarczy i związane z nim m.in. wahania wartości walut nie pozwalają skonstruować jednoznacznej prognozy.

_ Zachowania konsumentów w dobie kryzysu mogą być różne, ponieważ u nas wino wciąż nie jest produktem pierwszej potrzeby, jest to produkt ekskluzywny, a wiadomo, że w takiej sytuacji odstawia się go w pierwszej kolejności _ - mówi Tomasz Jurczyk. _ Moim zdaniem jednak konsument będzie stawiał na markę, która zapewniła mu odpowiednią jakość i dzięki temu nie będzie musiał podejmować ryzykownych zakupów. _

Adam Domagała

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)