Walka na łokcie o unijne miliony
Gorąca herbata z termosów, dwie konkurencyjne lisy społeczne, wyczytywanie obecności - to nie wspomnieniowy obrazek z PRL-u. Tak dziś przedsiębiorcy zdobywają unijne dotacje na rozwój swojego biznesu - pisze "Metro".
26.10.2009 | aktual.: 26.10.2009 07:01
Entergo? Obecny! Agroactive? Jestem! Talenter? Jestem! Pracownik.pl? Tutaj! Steam Project? Jestem!... - sprawdzanie listy obecności odbywa się od kilku dni pod siedzibą Fundacji Małych i Średnich Przedsiębiorstw w centrum Warszawy.
To tutaj, dziś od godziny 9 rano mali i średni przedsiębiorcy z branży IT mogą składać wnioski o unijne dotacje. Gra toczy się o 135 mln zł. Właśnie tyle Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości ma do rozdzielenia w trzeciej tegorocznej odsłonie programu "Wspieranie działalności gospodarczej w dziedzinie gospodarki elektronicznej".
Maksymalnie jedna firma może się ubiegać o milion złotych. By zdobyć pieniądze, trzeba też przynajmniej od roku prowadzić biznes. I choć wnioski można składać aż do 13 listopada, chętni koczują pod fundacją już od czwartku. Wszystko przez absurdalne kryterium akceptacji dokumentów.
Większość osób w kolejce to młodzi ludzie, niewiele ponad 20 lat. Obowiązkowym wyposażeniem są ciepłe polary. Część "staczy" siedzi w samochodach, opatulona szczelnie kocami. Co godzina budzik wybija moment, w którym trzeba potwierdzić swoją obecność w kolejce. Niestety, irytacja oczekujących rośnie z godziny na godzinę, bo kolejka dorobiła się dwóch list społecznych. Może być gorąco - czytamy w dzisiejszej publikacji gazety "Metro".