Wall Street nie boi się regulacji
Mówi się, że do trzech razy sztuka, a byki w USA stały w środę przed trzecią próba wykreowania odbicia. Dane makro sprzyjały im jedynie połowicznie. Ilość wniosków o kredyt hipoteczny w ostatnim tygodniu spadła o 15,8 proc.
18.06.2009 09:15
Ilość wniosków o refinansowanie spadła aż o 23,3 procent.
Nic dziwnego skoro średnie oprocentowanie kredytu ze stałą stopą oprocentowania znowu wynosi 5,50 proc., czyli o 0,9 pkt. proc. wyżej niż w końcu marca. Raport o inflacji CPI był dla byków korzystny. Zarówno miara główna jak i inflacja bazowa wzrosły o 0,1 proc., czyli mniej niż oczekiwano. W stosunku rocznym inflacja spadła o 1,3 procent, czyli najmocniej od 1950 roku. Zagrożenia inflacją ciągle nie ma, a to jest plus dla akcji. Dzięki temu właśnie raportowi nadal spadała rentowność obligacji. Przypomnieć jednak trzeba, że w tym tygodniu nie ma aukcji długu, a to pomaga w wykreowaniu korekty.
Można było się obawiać, że zaszkodzi bykom administracja USA przedstawieniem propozycji reformy nadzoru rynków finansowych. Okazało się jednak, że gracze się nawet ucieszyli. Można powiedzieć, że to jest zły omen, bo to znaczy, że regulacje uznano za niezbyt skuteczne. Więcej na ten temat napiszę w przyszłym tygodniu (sobota) w felietonie „Parkietu”. Można powiedzieć, że gracze nawet się ucieszyli, bo w planach reformy nie ma powrotu do rozdziału bankowości inwestycyjnej i regularnej. Przypominam, że taki rozdział został wprowadzony ustawą Glass–Steagalla w 1933 roku, a anulowany w listopadzie 1999 roku. Anulowane tej ustawy było jedną z przyczyn kryzysu sektora finansowego, więc można tylko wyrazić olbrzymie zdumienie, że nie wrócono do dobrych rozwiązań.
Oprócz wyżej wymienionych czynników na rynek akcji działały informacje ze spółek i o spółkach. Szkodził bykom raport kwartalny FedEx (słaby) i brak prognozy rocznej z powodu „wyjątkowo trudnej” sytuacji gospodarczej. Przeciwwagą był korzystny raport Adobe. Generalnie sektor wysokich technologii miał w środę dobry dzień. Goldman Sachs wpisał na swoją listę “do kupna” Qualcomm, a Bank of America Securities-Merrill Lynch podniósł do “kupuj” rekomendację dla Texas Instruments. Rosły też ceny akcji w sektorze ochrony zdrowia, bo Kongres z wigorem zabrał się za ustawy zmierzające do objęcia ochroną zdrowia większej ilości Amerykanów. Zdecydowany minusem było obniżenie przez agencję Standard & Poor's ratingu i perspektyw ratingowej dla 18 banków.
Nic dziwnego, że w takiej sytuacji rynek od początku sesji wykazywał dużą nerwowość i brak zdecydowania. Po neutralnym początku indeksy spadły, ale NASDAQ znacznie zbliżył się do poważnego wsparcia, a indeks S&P 500 do wsparcia psychologicznego na poziomie 900 pkt. i od tego momentu rozpoczęło się odbicie. Z oczywistych powodów było one stosunkowo mocne na NASDAQ i niewielkie na szerokim rynku reprezentowanym przez S&P 500 (negatywnie ważył sektor finansowy). Na dwie godziny przed końcem sesji indeksy znowu zaczęły się osuwać i sesja zakończyła się neutralnie, co w najmniejszym stopniu nie zmieniło „niedźwiedziego” (krótkoterminowo) obrazu rynku.
GPW zachowała się w środę rano (jedynie wtedy) lepiej niż inne giełdy europejskie. WIG20 od rana rósł. Można powiedzieć, że u nas natychmiast pojawiła się chęć zapolowania na odbicie w USA. Faktem jest jednak też to, że polowanie na dywidendę KGHM miało znaczny wpływ na indeks. Wzrost ceny akcji KGHM odpowiadał wtedy za około 50 procent całego wzrostu indeksu. Prawdą jest jednak i to, że inne spółki też zachowywały się nieźle. Takie mocne zachowanie trwało jednak niedługo. Wystarczyło, żeby indeksy na innych giełdach zaczęły się osuwać, żeby i u nas, błyskawicznie, WIG20 wylądował na minusach i po krótkim postoju zaczął je pogłębiać.
Rynek przeszedł metamorfozę – z najsilniejszego rynku Europy stał się jednym z najsłabszych. W tej fazie najmocniej traciły spółki surowcowe pod wodza PKN Orlen. Spadał też kurs KGHM. Nie ulega wątpliwości, że to osłabienie miało też po części swoje źródło w zbliżającym się terminie wygasania kontraktów. Potężny wzrost obrotu wyraźnie to sygnalizował. Dopiero po pobudce w USA byki zaczęły redukować skalę spadku, ale raport FedEx szybko te zapędy wyhamował. Potem było już tylko gorzej, mimo ze sytuacja na innych giełdach była stabilna. Zakończyliśmy sesję 1,35 procent nad poważnym wsparciem na poziomie 1.900 pkt. Wczoraj już widać było negatywny wpływ zbliżania się terminu wygasania czerwcowej linii kontraktów (piątek). Oczekiwano, że wpływ powinien być ograniczony, ale nie znaczy to jednak, że go w ogóle nie będzie i dlatego w czwartek i piątek trzeba zachować szczególną ostrożność.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi