Wall Street pogrzebała wysiłki byków
Ostatnia sesja w tym kwartale upływała na naszym rynku pod znakiem odrabiania strat po wczorajszej przecenie. Pomagały nam dobre nastroje na europejskich giełdach. Sielanka skończyła się jednak, gdy napłynęły kiepskie dane z amerykańskiego rynku pracy.
30.09.2009 17:06
Sprawę przypieczętował gorszy niż się spodziewano odczyt wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Chicago.
Polska GPW
Na naszym parkiecie dzień zaczął się dość optymistycznie. Trudno się dziwić - przecież we wtorek niedźwiedzie trochę przesadziły z tym spadkiem, więc trzeba było odreagować. Ale łatwo nie było. Z początkowego wzrostu indeksu największych spółek o 0,6 proc. już po kilku minutach zostało niewiele. Rynek trzymał się na plusie głównie dzięki 1 proc. zwyżce ceny akcji KGHM. Momentami do jego obrony włączały się papiery Telekomunikacji Polskiej. Po ponad 1 proc. zyskiwały walory BRE i BZ WBK, ale PKO i Pekao wyglądały znacznie gorzej, z trudem utrzymując się nad kreską. Po niewielkiej zwyżce na otwarciu, walory PKN w ciągu kilkunastu minut zostały przecenione o prawie 2 proc. i to pomimo wzrostu cen ropy naftowej. Później było już tylko lepiej. Tym razem korzystaliśmy z poprawy nastrojów w Europie. Około południa WIG20 zyskiwał ponad 1,3 proc. Spore straty z wtorkowej sesji zaczęły odrabiać Pekao i PKO.
Po spadkowym początku sesji za oceanem sytuacja się radykalnie zmieniła. WIG20 stracił ostatecznie 0,44 proc., WIG zniżkował o 0,43 proc. Wskaźnik średnich spółek obronił się przed przeceną tracąc jedynie 0,08 proc., a sWIG80 spadł o 0,83 proc. Obroty wyniosły 1,89 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Inwestorzy za oceanem nie mogą się zdecydować, czy reagować silniej na dobre, czy na złe dane. W efekcie rynek jest dość rozchwiany, ale skala zmian niezbyt duża. Można się spodziewać, że będzie tak i w najbliższych dniach, bo choć ważnych informacji będzie sporo, to prawdopodobnie jedne będą trochę lepsze, a inne trochę gorsze. W każdym razie poniedziałkowa silna zwyżka została wczoraj nieco skorygowana, ale ruch ten nie dał żadnych wskazówek na najbliższą przyszłość.
Nie znaleźli ich też inwestorzy w Azji. Sytuacja na tamtejszych rynkach była dość zróżnicowana, wygląda więc na to, że każdy zajął się swoimi problemami. W Hong Kongu indeks tracił 0,7 proc., na Tajwanie zyskiwał ponad 1 proc. W Korei spadek sięgał 1 proc., w Bombaju wskaźnik wzrósł o 1,22 proc. Po serii spadków niewielką poprawę odnotowano w Japonii i Chinach. Nikkei zwyżkował o 0,33 proc., Shanghai B-Share o 0,35 proc., a Shanghai Composite o prawie 0,8 proc. Te ruchy nie przyniosły jednak żadnych istotnych zmian w obrazie rynku.
Parkiety w Paryżu i Frankfurcie zaczęły dzień od wzrostów o 0,3 proc. Londyński FTSE zyskiwał 0,1 proc. Na pozostałych giełdach również przeważały zwyżki. Przodowały w nich parkiety naszego regionu, w tym najmocniej dotknięte wczorajszą przeceną Budapeszt i Warszawa, ale także Praga i Bukareszt. W końcówce sesji optymizm zgasł za sprawą spadków na Wall Street.
Waluty
Od wczorajszego popołudnia dolar traci wobec euro. Zmiany nie są jednak duże. Dziś około południa wspólną walutę wyceniano na 1,46 dolara. Dzięki temu złoty odrobił część strat. Wczoraj wieczorem za „zielonego” trzeba było płacić prawie 2,92 zł, dziś przed południem już tylko 2,88 zł. O 2 grosze staniało euro, wyceniane na 4,22 zł. Cena franka niemal się od wczoraj nie zmieniła i można go było kupić za 2,8 zł. Wrzesień nie był najlepszym miesiącem dla naszej waluty. Frank zdrożał o około 12 groszy, euro o 17 groszy. Nieco lepiej było w przypadku dolara, ale tylko dlatego, że mocno podrożał na początku września i naszej walucie udało się odrobić część strat. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie i informacja o ujemnym saldzie na naszym rachunku obrotów bieżących w drugim kwartale nie wpłynęły na sytuację złotego. Dopiero dolar umacniający się wobec euro doprowadził do przeceny naszej waluty.
Podsumowanie
Przez większą część dzisiejszej sesji przeważał optymizm. Inwestorzy próbowali odrabiać straty po wczorajszej przecenie. Udawało się to dość długo, ale końcówkę znów „zepsuli” nam Amerykanie. Dane dotyczące rynku pracy oraz aktywności gospodarczej w rejonie Chicago wyraźnie rozczarowały. Spadków nie dało się uniknąć i całodzienne wysiłki byków spełzły na niczym. Niepokojące były dziś duże obroty, towarzyszące końcowej zniżce. Nie wróży to najlepiej na najbliższe dni.
Roman Przasnyski
główny analityk
Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |