Trwa ładowanie...

Warto pomagać w pracy?

Nie każdemu koledze z pracy można pomóc. Możesz napytać sobie biedy. Nawet nie zauważysz, jak z ratownika przemienisz się w ofiarę. A z ofiary w prześladowcę. Oto przykład, przytaczany przez psychologów. Aż dziw, jak wielu pracowników ma podobny problem!

Warto pomagać w pracy?Źródło: thinkstock
d2cbkpg
d2cbkpg

Kazik miał być wyrzucony z pracy. Co tu kryć, zasłużył sobie na to. Notorycznie przychodził do pracy spóźniony, obrażał kolegów, podszczypywał recepcjonistkę, wyżywał się na stażystach, podważał autorytet prezesa. Nie było wyjazdu integracyjnego, na którym by się nie upił i nie wszczął awantury. Lista jego przewinień i grzeszków była naprawdę długa. Wstawił się za nim Adam. Tylko dzięki niemu Kazik dostał jeszcze jedną szansę. I jak myślicie, Kazik coś zrozumiał? Zmienił swoje postępowanie? Zaczął wszystko od nowa, dozgonnie wdzięczny Adamowi za pomoc?

Ależ skąd!

Widząc, że ma w Adamie sojusznika, zaczął go po prostu wykorzystywać. A to pożyczał od niego jakieś drobne kwoty i nigdy ich nie oddawał. A to prosił go, by wziął za niego niedzielny dyżur czy zastąpił na rozmowie z aroganckim klientem. Gdy Adam się opierał, Kazik zawstydzał go przy wszystkich. "To taki z ciebie przyjaciel?” - pytał i oburzony dodawał: "A ja myślałem, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Ale nie, ty jesteś taki sam jak inni, nawet gorszy. Bo oni przynajmniej nie udają przyjaźni”.

Przez długi czas Adam cierpliwie to znosił. Wreszcie nie wytrzymał. Przestał godzić się na zastępstwa. Ukrywać lenistwo Kazika, jego spóźnienia, pijaństwo, okropne traktowanie kolegów czy końskie zaloty do recepcjonistki. Nawet potrafił go zbesztać przy innych pracownikach. Gdy po raz kolejny szef miał zdecydować o pozostawieniu lub wyrzuceniu Kazika, Adam już nie wstawiał się za nim. Przeciwnie, dodał swą negatywną opinię na jego temat, co przypieczętowało los kolegi.

d2cbkpg

Bezrobotny Kazik nie może darować Adamowi zdrady. Natomiast Adam nie może darować sobie braku charakteru i asertywności. Wie, że gdyby od początku nie narzucał się ze swą pomocą, dziś Kazik nie miałby do niego o nic pretensji.

To przykład, który powtarza się w wielu firmach. Adam niechcący wpadł w mechanizm tak zwanego trójkąta dramatycznego, w którym są trzy role: ratownika, ofiary i prześladowcy. Na początku był on ratownikiem - chciał bezinteresownie pomóc koledze. Potem stał się ofiarą - Kazik niemiłosiernie go wykorzystywał. Wreszcie wszedł w rolę prześladowcy. A przynajmniej tak go postrzegał Kazik, który najbardziej na miano sobie zasłużył.

„Psycholodzy, którzy rozpracowali scenariusz trójkąta dramatycznego początkowo w rodzinach alkoholików, zauważyli, że trawi on wszelkie układy społeczne, gdzie ludzie są niedojrzali lub bezradni jak dzieci” - tłumaczy psycholog Jacek Santorski w książce „Jak żyć”. Nie tylko Kazikowi, ale też Adamowi zabrakło dojrzałości. Odgrywanie roli spektakularnego ratownika może świadczyć o jego narcystycznej i histerycznej osobowości. Natomiast fakt, że tak szybko uległ naciągaczowi i stał się bezwolną ofiarą, dowodzi niskiej samooceny i skłonności do autodestrukcji. Czy zatem w życiu i w pracy nie warto nikomu pomagać?

Absolutnie nie. Ta historia jest przestrogą dla tych wszystkich, którzy umieją się troszczyć tylko o innych, zapominając o swoich potrzebach i indywidualności. Jak widać, nadopiekuńczość nie wychodzi na dobre ani dawcy, ani biorcy. Nie ma nic złego w pomaganiu, jeśli łączy się ono ze stawianiem wymagań i ich egzekwowaniem.

d2cbkpg

- Adam być może słusznie postąpił, wstawiając się u szefa za Kazikiem. Szkoda tylko, że swojej pomocy nie obwarował jakimiś wymogami - komentuje Joanna Zieniewicz, trener i coach. - Mógł już na początku jasno określić koledze, czego od niego oczekuje. Wyznaczyć granice. I reagować natychmiast, gdy naciągacz naruszał jego prawa.

Inna rada trenerki jest taka: najlepiej w pomoc angażować wiele różnych osób - kadrę kierowniczą, współpracowników, związki zawodowe, dział HR, pomoc społeczną, etc. Dzięki temu ktoś, kto otrzymuje wsparcie, będzie miał mniejsze szanse nadużycia czyjejś dobroci i życzliwości. Co więcej, widząc, ilu to ludzi i instytucji wyciągnęło go z opresji, będzie próbował pokazać, że zasłużył na wsparcie.

- Ta sytuacja będzie przypuszczalnie motywowała takiego człowieka, by dał z siebie więcej i stanął wreszcie na własnych nogach - dodaje Joanna Zieniewicz.

Mirosław Sikorski/JK

d2cbkpg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2cbkpg