Warzenie piwa w domu – chcesz wiedzieć, czy to jest trudne i czy się opłaca? Sprawdzamy
Jeśli spokojnie odróżniasz russian imperial stout od portera bałtyckiego i imperialną ipę od tropikalnej apy, prawdopodobnie już nieraz myślałeś (myślałaś) o tym, jak by smakowało własnoręcznie uwarzone piwo. Ponoć żeby napić się piwa, nie trzeba kupować browaru. To prawda, można go zrobić we własnej kuchni.
12.11.2018 | aktual.: 12.11.2018 16:37
Zrobienie piwa nie wymaga jakichś specjalnych umiejętności. W końcu sam napój był znany już w starożytności, a więc proces warzenia piwa nie jest skomplikowany.
– W reklamach koncernowego piwa często widać jakieś wielkie kadzie, tymczasem do zrobienia własnego, o niebo lepszego trunku, wystarczy zwykły garnek – mówi Maciek Głuszkowski, piwowar amator.
Dodaje, że w przypadku wielu domowych piwowarów pewnym impulsem do rozpoczęcia produkcji była cena piw z rzemieślniczych browarów.
– W sklepach mamy piwo koncernowe, każde smakuje tak samo i delikatnie mówiąc trudno uznać ten smak za wybitny. Koszt? 2-3 złote za butelkę czy puszkę. Mamy też dobre piwa rzemieślnicze. Koszt? Trudno znaleźć piwo kosztujące mniej, niż 6-7 złotych, ale oczywiście jakość rekompensuje tę cenę. Tymczasem we własnej kuchni mogę stworzyć piwo smakujące jak to za 7 złotych, ale w cenie 2 zł za butelkę – twierdzi Maciek.
Zastrzega, że to przykładowa kalkulacja i większość domowych piwowarów nie myśli o cenie, walcząc o to, by zaoszczędzić 10 czy 20 złotych. Tym bardziej, że produkcja i tak odbywa się na własne potrzeby, a nie na sprzedaż. Chodzi o frajdę, tworzenie czegoś własnego.
Jak zacząć produkcję piwa?
Na początek idealnym wyjściem jest kupienie tzw. brewkitu. To prosty zestaw typu "zrób to sam". W komplecie mamy wszystko, co jest potrzebne do uwarzenia piwa. Inwestycja początkowa nie jest wysoka, to 150 – 200 złotych, jakie trzeba zapłacić za komplet pojemników i urządzeń. Da się taniej, da się drożej.
– Za te pieniądze dostajemy na ogół dwa fermentory, termometr, wszystkie potrzebne rurki, kapslownicę, myjkę i resztę gadżetów. Do tego brakuje nam jeszcze dwóch rzeczy – butelek i wsadu – mówi Gluszkowski.
Jeśli chodzi o butelki, to nie musimy ich kupować, nadadzą się te z recyklingu, chociaż ze względów estetycznych i praktycznych warto byłoby zadbać o to, by były takie same.
Z czego zrobić piwo?
Na rynku można dostać mnóstwo różnych gotowych mieszanek, pozwalających ominąć przemysłowy aspekt warzenia.
Cały proces produkcji piwa w browarze zaczyna się od jęczmienia, z którego otrzymujemy słód. Zmielony słód, czyli scukrzony jęczmień, miesza się z wodą, w wyniku czego otrzymujemy zacier. To, co w słodzie najlepsze, rozpuszcza się w wodzie, reszta osadza się na dnie zbiornika – to resztki są nazywane młótem i nadają się np. do karmienia zwierząt gospodarskich, można je też wykorzystać do robienia domowego chleba.
Następnie do beczki dodajemy chmiel, całość jest podgrzewana, potem chłodzona, dodaje się do tego drożdże piwowarskie i odstawia do procesu fermentacji. Po kilku tygodniach powstaje piwo, które musi trochę postać w chłodzie, najlepiej w temperaturze bliskiej zera. Potem całość się filtruje, by odcedzić osady i rozlewa do butelek. To oczywiście bardzo uproszczony opis całego procesu w browarze.
W domu można używać gotowych mieszanek, które przyrządza się według przepisu na opakowaniu. Najlepiej mieć dwa fermentory, jeden do beczki, drugi do procesu fermentacji właściwej. Do tego kilka garnków, dobrą, czystą wodę i miejsce, gdzie możemy to wszystko robić. Idealnie nadają się do tego spiżarnie w starym budownictwie, piwnice w domach etc. Ale są i ludzie, którzy z powodzeniem produkują własne piwo w bloku. Jest to nieco uciążliwe z powodu zapachów, ale jeśli nikomu nie przeszkadza, to czemu nie spróbować?
– Polacy mają taką trudno definiowalną cechę, że próbują ulepszyć wiele już działających rzeczy i bardzo często im to wychodzi. Mam na myśli fakt, że są świetnymi rzemieślnikami, rzetelnymi, ale i nie bojącymi się eksperymentów. Dzięki temu zdobywają wiele rynkowych nisz. Słyszałem na przykład, że nasi rzemieślnicy robią ręcznie świetne noże. Z piwami jest podobnie – warzymy naprawdę wyborne domowe piwa – mówi Maciek Głuszkowski.
Uwaga, można się wciągnąć na amen
Po jakimś czasie, gdy znudzą nam się gotowe mieszanki, możemy sami mieszać różne gatunki słodu, chmielu i drożdży, by uzyskiwać unikalne smaki. To niesamowita przygoda, która może się skończyć robieniem własnego piwa w prawdziwym browarze. Przykład? Proszę bardzo.
Arek Suchecki i Jacek Stachowski, zwany przez znajomych Staśkiem, znają się od końca 2011 roku, własną firmę otworzyli pod koniec 2015 roku. Od dawna byli piwowarami domowymi, wożącymi swoje wyroby na konkursy i festiwale. Gdy połączyli siły, zbudowali własną markę – warszawski browar Karuzela. Uruchomili produkcję w tzw. browarze kontraktowym. Po prostu wynajęli linię produkcyjną w działającym już browarze. Dziś z powodzeniem produkują niewielkie partie piwa na warszawski rynek, bardzo smaczne i cenione przez miłośników piwa.
Warto pamiętać, że zgodnie z prawem możemy w domu produkować piwo na własny użytek, nie do sprzedaży. Własny browar to już wyższa szkoła jazdy, wymaga serii pozwoleń np. od sanepidu.
Ale we własnym domu możemy robić, co chcemy i nie ma w tym nic nielegalnego. Opłacalność produkcji trudno wyliczyć, choć faktycznie własne piwo najczęściej jest w takiej cenie, jaką zapłacimy w sklepie za koncernowe piwo pośledniej jakości – 2-4 złote. Czyli finansowo się to opłaca, bo sami robimy produkt o wiele wyższej jakości.
– Wiesz, co jest najważniejsze podczas domowej produkcji piwa? Wcale nie jęczmień, wcale nie chmiel czy woda, tylko wyrozumiała żona. Jak nie uzna cię za idiotę, jak nie przeszkadza, to jest super. A jak sama ci pomoże z podgrzewaniem brzeczki czy kapslowaniem, to musisz wiedzieć, że to kobieta idealna i zasługuje na miłość po grób – śmieje się Głuszkowski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl