Wiceszef MF: surowe rozwiązania MF dot. kar za nielegalne automaty mogą wrócić w Sejmie (wywiad)
Gdyby rozwiązania MF pozostały w projekcie ustawy hazardowej, byłoby łatwiej likwidować nielegalne automaty; na poziomie rządu zwyciężyły jednak argumenty, że ten przepis jest za surowy - mówi wiceszef MF Wiesław Janczyk. Nie wyklucza, że temat wróci podczas prac nad projektem w Sejmie.
28.07.2016 06:35
Jak wyjaśnił w wywiadzie dla PAP, resort finansów chciał "bardzo mocno zdefiniować kary za nielegalne posiadanie automatów do gier hazardowych, zakazać posiadania automatów również do celów prywatnych". Ostatecznie - mówił - zostało to złagodzone na etapie prac rządowych. Janczyk nie wykluczył jednak, że temat wróci podczas prac nad projektem w parlamencie.
Wiceszef MF dodał, że poparcie na forum Rady Ministrów znalazł natomiast kluczowy postulat wicepremiera Jarosława Gowina - wprowadzono do projektu możliwość reklamowania zakładów bukmacherskich.
Według Janczyka projekt ustawy hazardowej, po tym jak w zeszłym tygodniu przyjął go rząd, niezwłocznie trafi do notyfikacji w KE, a po wakacjach powinien zająć się nim Sejm.
"Jest więc pełna szansa na to, że ustawa zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku. Dzięki temu uporządkujemy obszar gier hazardowych, który przez ładnych kilka lat - od czasu afery hazardowej - był w naszym kraju zaniedbany wskutek działań poprzedniej koalicji rządzącej" - podkreślił.
PAP: Jaki jest główny cel noweli ustawy hazardowej?
W.J: Zapewniam, że nie chodzi nam o promowanie hazardu ani czerpanie z niego korzyści, tylko o zakończenie patologii, która w tej dziedzinie funkcjonuje w naszym kraju od lat.
PAP: To bardzo wrażliwy obszar, autorzy projektu musieli być narażeni na naciski różnych grup interesów; nawet w łonie rządu były dwie wersje tej ustawy - autorstwa MF i wicepremiera Jarosława Gowina.
W.J.: Nasz dokument powstawał w bardzo higienicznych warunkach, w bardzo wąskim zespole, we właściwym departamencie w Ministerstwie Finansów. Komitet Stały Rady Ministrów był pierwszym miejscem, na forum którego zgłaszane były uwagi do naszej propozycji. Te uwagi zostały w dużej mierze uwzględnione.
Uzgodnienia trwały najdłużej w sprawie umocowania ministra finansów do blokowania stron internetowych podmiotów oferujących nielegalne usługi hazardowe. Przypomnę, że założenia ustawy są takie, że również w internecie oferowanie gier i usług hazardowych będzie objęte monopolem państwa, z wyjątkiem zakładów wzajemnych, w tym bukmacherskich i loterii promocyjnych, które tak jak teraz będą mogły oferować podmioty komercyjne, które uzyskają zezwolenia.
Druga sprawa, co do której były największe rozbieżności, to kary za nielegalne posiadanie automatów do gier hazardowych. My chcieliśmy bardzo mocno, precyzyjnie zdefiniować te kary, zakazać posiadania automatów również do celów prywatnych. Ostatecznie to zostało złagodzone. Wychodziliśmy z założenia, że dotąd nie było skutecznych narzędzi przeciwdziałania oferowaniu nielegalnej gry na automatach, ponieważ za każdym razem trzeba było prowadzić bardzo długi proces udowadniania, czy chodzi o automaty o niskich czy o wysokich wygranych. Dlatego zresztą w projekcie już nie ma automatów o niskich wygranych.
Gdyby rozwiązania proponowane przez MF pozostały w projekcie, byłoby łatwiej egzekwować likwidację nielegalnych automatów. Jednak taki tok rozumowania nie znalazł poparcia na etapie prac rządowych. Nie wykluczam jednak, że dyskusja na ten temat wróci w parlamencie. Na obecnym etapie zwyciężyły argumenty, że ten przepis jest zbyt surowy i mógłby nastręczyć trudności dla osób, którym np. podrzucono by na teren ich nieruchomości taki automat bez ich wiedzy. W takim wypadku musiałyby udowodnić, że nie mają z tym nic wspólnego.
PAP: Czy to Pana zdaniem prawdopodobna sytuacja, że komuś zostanie "podrzucony" na teren posesji jednoręki bandyta? Czy warto było z tego powodu osłabić ten przepis?
W.J: Takiego zdarzenia też nie można wykluczyć. Argumenty ministra finansów w tej sprawie nie przekonały wszystkich członków Rady Ministrów.
PAP: Skoro propozycje przepisów zostały zdecydowanie osłabione w stosunku do pierwotnego projektu, to czy uda się osiągnąć główny deklarowany cel tej ustawy, czy nielegalne automaty znikną z przestrzeni publicznej?
W.J: Powinny zniknąć, taki jest cel tej ustawy. Zapisany w niej jest prosty mechanizm, że jedynym legalnie oferującym te usługi podmiotem jest spółka Skarbu Państwa, prawdopodobnie będzie to Totalizator Sportowy, który ma duże doświadczenie w obszarze gier. Przy czym Totalizator nie jest literalnie wymieniony w ustawie. Określenie podmiotu, który będzie miał monopol na prowadzenie automatów, nastąpi zapewne w formie rozporządzenia.
Nie będzie więc dozwolone oferowanie gier na automatach innych niż należące do spółki SP albo w kasynach posiadających koncesje - tak jak obecnie. W tej sytuacji sami właściciele nielegalnych automatów je zlikwidują, natomiast wszystkie inne - te niezlikwidowane - nie będą mogły znajdować się w przestrzeni służącej do działalności gospodarczej: w lokalach, miejscach publicznych itd.
PAP: Twórcy poprzedniej ustawy też deklarowali, że automaty znikną, ale jak na razie celnicy i policja przegrywają walkę z właścicielami jednorękich bandytów. Czy ustawa da im jakieś nowe narzędzia?
J.W.: W najprostszym zamyśle ustawodawca porządkuje tytuł do urządzania gier na automatach poza kasynami, dając to prawo tylko jednemu podmiotowi. Zlikwidowano podział na automaty o niskich i wysokich wygranych. Proponujemy zarówno doprecyzowanie przepisów, jak również zaostrzenie kar za nielegalne urządzanie gier.
PAP: Projekt rozszerza katalog gier, które mogą być oferowane w internecie. Czy oznacza to, że Totalizator będzie mógł sprzedawać Lotto przez internet, o co od dawna zabiegał?
W.J.: Owszem gry liczbowe będą mogły być oferowane przez internet.
PAP: A co z rozbieżnościami między wersjami MF i Gowina?
W.J.: Kluczowy postulat wicepremiera Jarosława Gowina znalazł ostatecznie poparcie na forum Rady Ministrów. Wprowadzono do projektu możliwość reklamowania zakładów bukmacherskich. Tylko one będą mogły być reklamowane.
PAP: Co zatem, Pana zdaniem, może się zmienić w projekcie na etapie prac sejmowych?
W.J.: Przedmiotem prac Sejmu będzie cała ustawa. Gorąco dyskutowanym tematem będzie prawdopodobnie możliwość reklamowania innych usług z obszaru gier. Zapewne wróci kwestia kar za nielegalne posiadanie automatów. Może również postulat dot. gry w pokera, m.in. zalegalizowanie pokera domowego za pieniądze. Jednak jeśli chodzi o pokera, to, moim zdaniem, nie wszystkim oczekiwaniom należy wychodzić naprzeciw.
PAP: Zapowiadane było wysłanie ustawy do notyfikacji w Komisji Europejskiej.
W.J.: Niezwłocznie wysyłamy projekt do notyfikacji. Spodziewamy się, że potrwa ona 3-4 miesiące, satysfakcjonujący dla nas byłby ten krótszy okres. Po wakacjach z projektem ustawy powinien zapoznać się Sejm. Jest więc pełna szansa na to, że ustawa zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku. Dzięki temu uporządkujemy obszar gier hazardowych, który przez ładnych kilka lat - od czasu afery hazardowej - był w naszym kraju zaniedbany wskutek działań poprzedniej koalicji rządzącej.
PAP: Jakie planujecie dochody z tytułu tego podatku - w OSR-ach szacowane były one na 24 mld w ciągu 10 lat, ostatnia wersja to już tylko 1,5 mld rocznie - skąd ta różnica?
W.J.: Rozbieżność wynika ze znaczącego zmniejszenia liczby automatów do gier. W ustawie ostatecznie zapisano, że będzie ich maksymalnie 36 tys. A w przeszłości wydano około 70 tys. licencji na prowadzenie automatów. Zostanie więc połowa tego, co było w przeszłości. To też obniża prognozowane wpływy, choć jest możliwe, że nasze prognozy są zbyt pesymistyczne. Wydaje się jednak, że nawet dla kwoty 1,5 mld zł, która jest przecież większa niż obecne dochody budżetu państwa z gier, warto było się pochylić nad zmianą tej ustawy. A przede wszystkim warto było się pochylić nad likwidacją potężnej szarej strefy.
Rozmawiała Sonia Sobczyk