Wielka rewolucja w kredytach i wielka niesprawiedliwość. Rządowa pomoc nie dla każdego

Mieszkanie bez wkładu własnego coraz bliżej. Już pod koniec maja wejdzie w życie nowy program PiS, który ma pomóc Polakom w kupnie własnych czterech kątów. "Choć część rodaków będzie miała łatwy dostęp do wsparcia, to inni będą musieli obejść się smakiem" - ocenia HRE Investments. Wszystko przez zasady, na jakich działa nowy program.

Wielka rewolucja w kredytach i wielka niesprawiedliwość. Rządowa pomoc nie dla każdego
Wielka rewolucja w kredytach i wielka niesprawiedliwość. Rządowa pomoc nie dla każdego
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | fotokon
oprac. TOS

04.04.2022 | aktual.: 04.04.2022 14:44

Rządowy program kredytów bez wkładu własnego startuje 27 maja. Skorzystać będzie mógł z niego każdy, kto nie ma własnego "M", ale też rodziny, które mieszkają w zbyt małych mieszkaniach.

"Posiadając zdolność i wiarygodność kredytową oraz pieniądze potrzebne na przeprowadzenie transakcji (prowizje, opłaty, taksa notarialna, podatki), będzie można zaciągnąć kredyt na zakup nieruchomości lub budowę domu bez wkładu własnego lub z niewielkim wkładem" - tłumaczą założenia nowego programu w poniedziałkowej publikacji Bartosz Turek i Oskar Sękowski z HRE Investments.

Mieszkanie bez wkładu własnego - na jakich zasadach?

Analitycy przypominają, że maksymalna kwota gwarancji, o którą będzie się można ubiegać to 100 tys. złotych; gwarancja ma stanowić między 10 proc. a 20 proc. wkładu własnego. Jak podkreślili, nie jest to dofinansowanie ze strony rządu. "Gwarancja ma jedynie zastąpić lub uzupełnić wkład własny do kredytu. Dzięki temu będziemy mogli zaciągnąć kredyt na całą kwotę potrzebną na zakup mieszkania lub budowę domu. Kosztem będzie prowizja (1 proc. kwoty gwarancji)" - tłumaczą.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak wskazują eksperci HRE Investments, chcąc kupić mieszkanie z pomocą rządowego wsparcia, możemy wybrać tylko takie lokum, którego cena nie przekracza wyznaczanego co pół roku limitu.

W wielu miastach będzie kłopot

"Już dziś znamy te limity dla niemal wszystkich miast wojewódzkich. Wynika z nich niestety, że choć część rodaków będzie miała łatwy dostęp do wsparcia, to inni będą musieli obejść się smakiem. Dzieje się tak, ponieważ limity cen kwalifikujące do wsparcia nie są określane na bazie cen faktycznie płaconych za mieszkania, a na podstawie informacji na temat tego ile kosztuje budowa metra kwadratowego mieszkania na danym obszarze. Szczególnie dziś – gdy ceny gruntów, materiałów budowlanych i robocizny rosną – ten punkt odniesienia bywa nieprzystającym do cen mieszkań" - zauważają analitycy.

Według nich najmocniej zostaną przez to poszkodowani mieszkańcy Krakowa. "Tu do programu będą się kwalifikować mieszkania, których cena za metr nie przekroczy prawie 8,2 tys. zł dla mieszkań używanych oraz niecałych 8,9 tys. zł dla mieszkań od deweloperów" - przekazali. Dla porównania podali, że pod koniec 2021 r. za metr lokalu z drugiej ręki płacono 9,8 tys. złotych, a cena nowych "czterech kątów" opiewała na 10,3 tys. zł.

"Warunki programu kredytów bez wkładu własnego spełnia w Krakowie tylko 4 proc. wystawionych na sprzedaż mieszkań używanych i 7 proc. ofert mieszkań nowych" - wyliczają eksperci.

Zdaniem HRE Investments z rządowego programu trudno będzie też skorzystać w Lublinie i Szczecinie. "W miastach tych oferty mieszkań na sprzedaż, które spełniają cenowe warunki programu, stanowią kilka procent całej rynkowej oferty. To w praktyce znaczy, że liczba ofert kwalifikujących się do wsparcia jest niewielka. Są to zazwyczaj mieszkania położone dalej od centrum, wymagające remontu lub położone w budynku o gorszym standardzie" - tłumaczą analitycy.

Gdzie będzie można łatwo skorzystać?

Ich zdaniem łatwiej będzie można kupić mieszkanie w rządowym wsparciem w Gorzowie Wielkopolskim i Bydgoszczy. Jak wskazują, limity cenowe rządowego programu spełnia tam około 40-50 proc. mieszkań wystawionych na sprzedaż.

Obraz
© HRE

"Wysokie wyniki znajdziemy też w Zielonej Górze i Poznaniu. Tam do programu kredytów bez wkładu własnego kwalifikuje się ponad jedna czwarta mieszkań używanych i prawie 40 proc. lokali deweloperskich" - zauważają. Z kolei w Warszawie, we Wrocławiu, w Łodzi czy Gdańsku zdaniem analityków "ewidentnie widać, że nie będzie łatwo skorzystać z rządowego programu".

"Gdyby wspomniany rządowy program ruszył już dziś, to we wszystkich miastach wojewódzkich zakwalifikowałoby się do niego około 20-25 proc. mieszkań wystawionych obecnie na sprzedaż" – wynika z szacunków HRE Investments.

Ceny nie powinny wystrzelić

Według ekspertów firmy choć program powinien działać stymulująco na popyt, to nie powinien mieć znaczącego przełożenia na wzrost cen mieszkań - nie chodzi tu bowiem o to by ofiarować potencjalnym beneficjentom pieniądze za darmo. "By stać się beneficjentem trzeba przecież posiadać zdolność kredytową, wiarygodność oraz pieniądze na koszty związane przeprowadzeniem całej transakcji. Ostatecznie każdą pożyczoną złotówkę trzeba będzie oddać z odsetkami i to odsetkami znacznie wyższymi niż jeszcze kilka miesięcy temu ze względu na podwyżki stóp procentowych" - czytamy.

W 2021 r. w Polsce zostało oddanych do użytku niemal 235 tys. nowych domów i mieszkań. Tak dobrych wyników nie było od 1979 roku - wynika z analizy HRE Investments.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (147)