Wielki skandal łapówkarski w Wal-Mart
Największa sieć handlowa świata zatuszowała wielki skandal łapówkarski w Meksyku. Nieujawnienie korupcji skończy się najprawdopodobniej latami dokładnej kontroli ze strony amerykańskiego regulatora, a kierownictwo spółki najprawdopodobniej straci pracę - pisze "The New York Times".
We wrześniu 2005 roku jeden ze starszych prawników sieci otrzymał niepokojącego e-maila od byłego obecnie szefa meksykańskiej filii spółki Wal-Mart de Mexico (WdM). Opisywał on, w jaki sposób sieć za pomocą łapówek uzyskiwała pozwolenia na budowę sklepów w różnych częściach kraju, co pozwoliło firmie zdobyć olbrzymie udziały w rynku.
Przytaczał on dokładnie imiona i nazwiska, daty oraz wysokości łapówek. Jego wiedza, jak pisze "NYT", wynikała z tego, że przez lata właśnie on odpowiadał za kwestie prawne w WdM i uzyskiwanie tych pozwoleń.
Amerykański Wal-Mart postanowił dokładnie zbadać sprawę i w ciągu następnych dni uzyskał przytłaczający materiał dowodowy. Wysokość wszystkich łapówek miała wynieść 24 miliony dolarów. Co więcej, znaleziono dowody na to, że szefostwo Wal-Mart de Mexico nie tylko o wszystkim wiedziało, ale podejmowało odpowiednie kroki, aby ukryć całą sprawę przed spółką-matką.
Główny śledczy Wal-Martu, były agent specjalny FBI, poinformował wówczas swoich przełożonych o tym, że jest uzasadnione podejrzenie, że zostało złamane zarówno prawo meksykańskie, jak i amerykańskie. Zalecił szefom Wal-Marta poszerzenie śledztwa.
Jednakże władze firmy postanowiły całą sprawę zatuszować. Nie poinformowano ani odpowiednich władz meksykańskich, ani amerykańskich. Nikomu nie postawiono zarzutów nawet wewnątrz firmy. Osobą, która miała być odpowiedzialna za cały skandal, był Eduardo Castro-Wright, wcześniejszy prezes Wal-Mart de Mexico. Nie tylko nie został usunięty z firmy, ale nawet doczekał się promocji na stanowisko wiceprezesa całego Wal-Martu w 2008 roku.
Przez lata Wal-Mart przedstawiał inwestorom rozwój swojej firmy w Meksyku jako przykład modelowy. Dzisiaj blisko 20 proc. wszystkich sklepów firmy na całym świecie znajduje się właśnie u południowego sąsiada USA. Zatrudnionych jest tam 209 tys. pracowników.
Jeśli te zarzuty potwierdzą się, to zdaniem ekspertów może to na wiele lat mocno nadwyrężyć zarówno pozycję firmy, jak i uderzyć w jej zarząd. Można spodziewać się olbrzymich kar ze strony amerykańskiego regulatora, a także odejścia części osób z szefostwa Wal-Martu.
Jedną z opcji dla firmy jest usunięcie osób zaangażowanych w cały proceder (łapówkarstwo bądź tuszowanie sprawy), co może ułatwić Wal-Martowi ugodę z Departamentem Sprawiedliwości USA w związku z naruszeniem ustawy o zagranicznych praktykach korupcyjnych (Foreign Corrupt Practices Act - FCPA), która zakazuje płacenia łapówek zagranicznym oficjelom.
Wal-Mart poinformował o całej sprawie związanej z łapówkami zarówno Departament Sprawiedliwości, jak i amerykańską komisję papierów wartościowych i giełd (US Securities and Exchange Commission - SEC), jednak - jak pisze "NYT" stało się to dopiero po tym, jak gazeta dotarła do kompromitujących materiałów w 2011 roku.