Wielki test klapek Kubota. Czy da się w nich przeżyć letni festiwal?
Klapki Kubota to niekwestionowany hit tego lata. Postanowiłam sprawdzić, czy kultowe "laczki" wytrzymają najcięższy z testów bojowych - dzień na letnim festiwalu. O dziwo, rezultat pozytywnie mnie zaskoczył.
Gdy wostatni czwartek klapki Kubota pojawiły się w Biedronce, od razu do głowy przyszedł mi pomysł, jak przetestować to kultowe obuwie. Dzień po premierze w sieci sklepów Jeronimo Martins jechałam na letni festwal w Płocku - Audioriver.
Jak pomyślałam - tak zrobiłam. Wybrałam zestaw klasyczny, czyli do klapek założyłam białe, grube, sportowe skarpety. Stylizację dostosowałam do Kubotów - trochę sportowo, no i oczywiście w duchu letniego festiwalu.
Pierwsze wrażenia? Trochę dziwnie, bo nigdy nie chodziłam w skarpetkach do klapek, ale po chwili przywyczajam się. Jest całkiem wygodnie. Na szczęśnie pogoda dopisuje.
Zobacz też: Zakupy w sieci, folia w reali. Ile śmieci produkujemy robiąc zakupy online [TEST]
Trochę martwiłam się, że ludzie będą dziwnie reagować na widok klapek na festiwalu, ale niepotrzebnie. Jedyne reakcje z jakimi się spotykalam, były bardzo pozytywne. "Wow, masz Kuboty, ale super!". Niektórzy dzielili się też swoimi historiami związanymi z klapkami. Wielu narzekało, że w Biedronkach nie było ich rozmiaru.
Czyli potwierdził się news z pustoszeniem sklepowych półek już w czwartek.
Najbardziej martwiłam się o chodzenie w piasku, ponieważ część festiwalu odbywa się na plaży. I rzeczywiście, trzeba się pilnować, żeby chodząc, nie zgubić klapek. Ale chodzenie to pół biedy, taniec to już wyższa szkoła jazdy, dlatego najlepiej "tańczyć" nie odrywając nóg od ziemi. Chyba, że chcemy ryzykować skręconą kostką. Ja, na szczęście, wyszłam z tego bez szwanku.
Za to doceniam Kuboty za łatwość czyszczenia z piasku. Raz, dwa i piachu nie ma. Świetnie też chronią czystość białych skarpet.
Nie wiem czy to kwestia szczęścia, czy magicznych właściwości kultowych klapek, ale nie doznałam żadnej kontuzji mimo chodzenia po naprawdę wyboistych terenach. Poza terenem piaszczystym także nie zgubiłam swojego ogumienia (a może oklapkowania?).
Właśnie tak moje klapki ze skarpetami prezentowały się po całym dniu i nocy na festiwalu.
Nieuniknione musiało się stać - białe skarpety wystawione na świat zewnętrzny musiały w końcu zostać pobrudzone. Udawało mi się utrzymywać ich czystość do momentu, gdy nad ranem ludzie zaczęli nagminnie mnie nadeptywać. Nie mam żalu.
Same klapki wyszły z całego festiwalu bez szwanku! Nie raz byłam na festiwalu i z reguły buty wyglądają po nich... po prostu strasznie. Ale nie Kuboty! One przeżyją chyba nawet katastrofę atomową.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl