WIG20 najsłabszy w Europie

Po czwartkowej sesji słabość polskiej giełdy należy chyba uznać za pewną stałą wpisaną w obecne tendencje panujące na globalnych rynkach.

WIG20 najsłabszy w Europie
Źródło zdjęć: © BM Banku BPH

18.02.2011 | aktual.: 18.02.2011 09:04

WIG20 spadkiem 1,7% na zakończeniu notowań pokazał, że korekta wzrostów z ubiegłego półrocza już trwa, mimo że najbardziej rozwinięte parkiety (USA, Japonia, zachodnia Europa) sygnału do sprzedaży jeszcze nie dały. Start sesji był obiecujący – indeks blue chipów odrabiał część środowych strat wychodząc momentami nawet powyżej 2700 pkt (dzienne maksimum 2703 pkt, +0,6%). Potem z upływem czasu było coraz gorzej i do południa na liczniku widniały spadki ok. 0,4%. Chwila konsolidacji przy tycm poziomie nic nie zmieniła – popyt nadal wykazał wyraźny brak zdecydowania i na 3 godziny przed zamknięciem wyprzedaż nabrała tempa. Pretekstem był raport z USA o liczbie osób pobierających zasiłek dla bezrobotnych w zeszłym tygodniu, który wskazał wynik 410 tys., a oczekiwano 401 tys. Co prawda zachodnie parkiety początkowo również zareagowały negatywnie, ale dobrze odebrane wiadomości o większej od prognozowanej inflacji w USA (+0,2 vs +0,1% bez cen żywności i energii) i rewelacyjnym wskaźniku koniunktury wśród
producentów w rejonie Filadelfii (35,9 vs 20,8 pkt) pomogły im odrobić straty. Natomiast WIG20 do końca sesji co doprowadziło go do poziomów najniższych od 10 stycznia 2011.

Czwartkowa sesja przyniosła wyczekiwane przyspieszenie a kierunek ruchu spotęgował trwające od dłuższego czasu rozkorelowanie warszawskiego parkietu względem zachodnich benchmarków. Indeks szerokiego rynku zakończył kwotowania przeszło 1,31% poniżej poprzedniego zamknięcia, przy obrotach na poziomie 1,1 mld zł. Słabość rynku podkreśla jego szerokość; w trakcie wczorajszej sesji 119 walorów odnotowało wzrosty, podczas gdy po przeciwnej stronie kreski znalazło się aż 213 spółek. Wyrysowane w obrazie graficznym czarne marubozu zamknięcia, zakładając scenariusz wybicia z konsolidacji, stanowi silną oznakę dominacji sprzedających. Indeks bez trudu pokonał wsparcie wynikające z luki hossy z 1 lutego i zbliżył się do minimum z końca stycznia br. (46 498 pkt) ale nie zanosi się aby ten poziom miał powstrzymać narastającą presję podaży. Kolejne wsparcie wyznacza styczniowy dołek (46 148 pkt) i na tym poziomie przypuszczalnie rozstrzygnie się głębokość korekty. W ślad za rynkiem na południe ruszyły wskaźniki. RSI i
Copmosite Index opuściły strefy neutralne a średnioterminowy ADX nieznacznie zyskał na wartości, choć wciąż jest na niskich poziomach, wskazując na trwającą w tej perspektywie równowagę sił.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)