WIG20 rośnie, ale...
Prawie jednoprocentowa przecena w poniedziałek na giełdach amerykańskich nie zrobiła większego wrażenia na inwestorach ze Starego Kontynentu, którzy we wtorek, licząc na odbicie na Wall Street, od rana dość chętnie kupowali akcje.
10.02.2010 09:02
We wzrostach przodowały indeksy z drugorzędnych parkietów m.in. z Moskwy, Wiednia, oraz Warszawy, które od otwarcia zyskiwały ponad jeden procent na wartości (Budapeszt nawet ponad +2%). Granie po spadkach w USA pod popołudniowe odbicie na tamtym rynku, można było odebrać jako oznakę lekkiej poprawy nastrojów. Na GPW wzrosty jednak były dziełem niewielkiej części inwestorów, gdyż obroty rano były niewielkie. Nadal panowała spora niepewność co przejawiało się w dużej zmienności wykresu WIG20, który przez całą wtorkową sesję poruszał się pomiędzy poziomami 2207 – 2231 pkt kilkakrotnie zbliżając się do tych wartości. Wahaniom sprzyjał brak wiadomości, które mogłyby ukierunkować rynek, wskazówkę miał dać start giełd w USA. Niemałym zaskoczeniem więc mógł być fakt, że gdy tamtejsze indeksy od otwarcia zyskiwały ponad 1%, kurs WIG20 zaczął pikować w dół, ustanawiając na zamknięciu minimum intraday, czyli 2205 pkt (+0,7%). Końcowym spadkom towarzyszył podwyższony obrót (ostatecznie 1,1 mld PLN), co może rodzić
wątpliwości co do dalszych losów wzrostowego odbicia.
Poprawa nastrojów na rynkach światowych urzeczywistniła oczekiwania krajowych inwestorów co do odreagowania spadków. Wtorkowa sesja przyniosła wzrostowe odbicie, lecz styl, w jakim popyt windował rynek nie robi specjalnego wrażenia. Otwarcie oraz zamknięcie sesji miało miejsce na zbliżonych poziomach, co w połączeniu z trwającymi w ciągu dnia wahaniami wyznaczyło na wykresie dziennym świecę z małym korpusem oraz stosunkowo długimi cieniami. Choć zakres wykonanego przez popyt ruchu sytuuje się w górnej granicy poniedziałkowej świecy, to ewentualne zamknięcie kolejnej sesji poniżej wtorkowego minimum będzie oznaką siły trwającego trendu spadkowego. Rynek oddalił się zarówno od wsparcia wyznaczonego przez przebiegające w okolicach 37 000 pkt 38,2% zniesienia fali wzrostowej zapoczątkowanej w lipcu zeszłego roku jak i od tego wyznaczonego przez dołek z początku listopada zeszłego roku i wydaje się, że właśnie w tych okolicach mogą decydować się losy obu stron rynku. Dopóki jednak rosnący ADX wskazywać będzie na
siłę trwającego trendu, dopóty kierunek mogą wyznaczać niedźwiedzie.