Windykatorzy ratunkiem dla frankowiczów?
Czy zadłużeni we frankach powinni się bać sytuacji, w której bank "sprzeda" ich dług firmie windykacyjnej? Markus Marcinkiewicz z firmy Armada Polska przekonuje, że nie i że to wręcz szansa dla zadłużonych po uszy frankowiczów.
26.01.2015 | aktual.: 14.03.2016 11:47
Wirtualna Polska: Problem osób zadłużonych w frankach szwajcarskich wydaje się być na tyle poważny, że sprawą zajął się: rząd, KNF, UOKiK i nawet sam Prezydent RP. Banki już liczą straty, a pańska branża zapewne zaciera ręce i szykuje się do ciężkiej pracy.
*Markus Marcinkiewicz z firma consultingowa o profilu windykacyjnym Armada Polska: *Negocjatorzy w bankach faktycznie mają teraz ręce pełne roboty. Mimo że dziś aż 98,6 proc. kredytobiorców, posiadających zadłużenie we franku szwajcarskim, spłaca swoje zobowiązania regularnie, to istnieje ryzyko, że w ciągu najbliższych miesięcy zaczną mieć kłopoty z regulowaniem swoich zobowiązań.
Problem ten dotyczy aktualnie 13,2 tys. osób, które już przed skokiem kursu miały trudności z rzetelną spłatą. Oni są najbardziej zagrożeni wypowiedzeniem umów. Ten wskaźnik oczywiście urośnie, ale negocjatorzy zrobią wszystko co w ich mocy i na ile pozwala UOKiK, aby przekonać dłużnika do spłaty zaległych rat i tym samym ochronienia rodzin przed nieprzyjemnościami. Zanim moja branża zacznie szykować się do ciężkiej pracy, to przed nami jeszcze wiele miesięcy oczekiwań na rozwój sytuacji. Umowy kredytowe muszą zostać wypowiedziane, a następnie wystawione na sprzedaż. Część z nich prawdopodobnie nawet przed egzekucjami komorniczymi.
*Sądzi Pan, że bankom zależy, by sprzedawać zadłużenie firmom windykacyjnym? Czy dla ich zadłużonych klientów nie będzie to zagrożenie? *
W interesie banków jest szybka diagnoza, które wypowiedziane kredyty rokują dobrze i zostaną spłacone - zgodne z wytycznymi Komisji Nadzoru Finansowego - i będą jednocześnie dla nich opłacalne. Nie zapominajmy, że banki najczęściej odmawiają - korzystnych dla konsumenta i po prostu ludzkich - restrukturyzacji nie dlatego, że są złe, tylko dlatego, że muszą przestrzegać regulacji KNF.
Te umowy, których instytucje finansowe nie zrestrukturyzują, będą jak najszybciej sprzedane do firm windykacyjnych. W przypadku tych kredytów bankom, w większości przypadków, nie będzie się opłacać dążyć do szybkiej egzekucji komorniczej i licytacji nieruchomości. Dlaczego? Ponieważ pozostała do spłaty kwota będzie zbyt wysoka i niemożliwa do szybkiego odzyskania. Wartość takich wierzytelności jest znacznie niższa niż cena, którą banki uzyskają upłynniając je wraz z zabezpieczeniem hipotecznym. To z kolei, wbrew panującym przekonaniom, będzie najlepsze co mogło się przytrafić frankowiczom. Dzięki naszej elastyczności i zdrowemu podejściu do windykacji konsumenci mogą na tym zyskać.
Często pisaliśmy o windykatorach, którzy nękają dłużników i doliczają do zadłużenia dodatkowe opłaty za niemal każdą czynność przez siebie wykonaną.
Nie mylmy zawodowej determinacji windykatorów w dążeniu do porozumienia z dłużnikiem z niewrażliwością czy nękaniem. Niestety, im dalej od funduszy i Komisji Nadzoru Finansowego tym większe ryzyko, że zadłużony napotka dzikiego windykatora. Niektórzy z nich mogą postępować tak, jak Pan mówi. To jest tylko margines, branżowa patologia, a wierzytelności hipoteczne kupują tylko najwięksi gracze na rynku, z Krukiem i Ultimo na czele. Tam pracują zawodowcy, których nadrzędnym celem jest dogadać się z dłużnikiem, a nie równać go z ziemią. Nawet, jeżeli zakupione pakiety będą znacznie zawyżone w wyniku przewalutowania, to - w przeciwieństwie do banków - windykatorzy mogą anulować część długu. Jestem przekonany, że znajdą się tacy dłużnicy, którzy wynegocjują sobie umorzenie nie tylko podwyżki, którą otrzymali przez skok kursu franka, ale i raty będą płacić niższe niż do tej pory.
*Więc dla frankowiczów przejęcie ich zadłużenia przez firmy windykacyjne może być szansą? *
Dokładnie tak. Banki szybko pozbędą się złych kredytów, zwolnią rezerwy, a windykatorzy podpiszą z kredytobiorcami dobre dla wszystkich ugody. Ci, którzy się na to zdecydują w ogóle nie muszą się obawiać, że komornik wyrzuci ich z domów czy mieszkań. Trzeba tylko pamiętać, że każdy przypadek będzie rozpatrywany indywidualnie i tylko od szczerości kredytobiorcy będzie zależało, jak bardzo windykatorzy pójdą mu na rękę. Jeżeli będzie wola płacenia to się dogadamy.
A czy bankom nie prościej oddać swoich klientów w ręce komorników?
Najbardziej na to narażone są te kredyty, których wartość zabezpieczenia nie ucierpiała tak bardzo na wypowiedzeniu umowy. Im bardziej poszkodowany będzie kredytobiorca na kwocie jaką musi spłacić, tym na większe korzyści, a czasem po prostu na zysk, może liczyć od windykatorów. Jeśli wierzytelność nie rokuje na szybką spłatę to nie zawsze opłaca się bankowi trzymać ją w egzekucji komorniczej - lepiej ją sprzedać, pozbyć się złego kredytu, a energię poświęcać wypłacalnym kredytobiorcom.
Co w takim razie powinni robić teraz frankowicze?
Trwać. Nie poddawać się. Przeczekać. Jeśli rata przekracza obecnie możliwości finansowe rodziny, to płacić dalej tyle, ile dotąd, a w przypadku brakującej różnicy prosić bliskich. Niech pomogą. Wspólnymi siłami, większości uda się przetrwać ten trudny czas. Z całą pewnością złym pomysłem jest zaciąganie dodatkowych pożyczek w parabankach i kredytów w innych bankach, bo to najszybsza droga, aby wpaść w spiralę kredytową i jeszcze większe kłopoty. Jeśli się da to renegocjować okres kredytowania, wydłużyć go maksymalnie. Ci, którzy już zalegają jedną czy dwie raty, powinni mieć się na baczności i - póki sytuacja się nie ustabilizuje - winni płacić pełną ratę i należne od opóźnienia odsetki, aby w ten sposób przeciągać ryzyko wypowiedzenia umowy.
A upadłość konsumencka nie będzie tu rozwiązaniem?
Problem z upadłością konsumencką jest taki, że nawet po ostatnich zmianach, w dalszym ciągu jest kiepsko opłacalna dla dłużników. Można stracić bardzo wiele, a raty i tak przez jakiś czas trzeba regulować. Mimo wszystko bardziej zyskamy na dogadaniu się z windykatorami, którym też trzeba będzie płacić, ale przynajmniej ludzie nie stracą domów.