Winni są: i rząd, i prezydent, i opozycja
To co robi wrażenie chaosu może być logicznym porządkiem, tylko używane przez nas pojęcia nie potrafią go uchwycić. Fakt, że na poziomie analizy, do którego jesteśmy przyzwyczajeni (państwo, tzw. gospodarka narodowa) nic już nie wiąże się z niczym, a sami aktorzy (urzędnicy, politycy), świadomi nieistotności własnych działań, wydają się być pozbawieni impetu, kierunku i celu, nie oznacza wcale, że nie funkcjonuje mechanizm o wyrazistej (gdy umie się go dostrzec) sile sprawczej.
31.12.2009 | aktual.: 31.12.2009 06:22
Na przykład "przemoc strukturalna", uruchomiona przez balcerowiczowskie otwarcie gospodarki na nierówną konkurencję (powiązane z "wewnętrzną wymienialnością złotego"), co doraźnie zapełniło półki przez import i wygasiło inflację, ale równocześnie - bezpowrotnie unieruchomiło krajowe możliwości produkcyjne. I to szczególnie w segmencie, który jest naszym głównym atutem: w małych i średnich firmach.
Dziś też uderza bezwład połączony z nietrafnym (a raczej - żadnym) problematyzowaniem szybko zmieniającej się sytuacji. Mimo bowiem, sygnalizowanego już przeze mnie w WP, radykalnego przeformułowania w Unii dyrektywy o konkurencji (czego wyrazem jest między innymi niedawne orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, iż wsparcie finansowe przez państwo firmy, której jest właścicielem nie jest - zakazaną - pomocą publiczną), w Polsce dalej bezmyślnie rzuca się dobre przedsiębiorstwa do prywatyzacji (w kryzysie za cenę poniżej wartości), zamiast rozpocząć nareszcie całościową politykę przemysłową. Zgodnie z tą nową interpretacją nie tylko można by ratować stocznie, ale też - np. dokonać kompleksowej przebudowy energetyki, powiązać ją z chemizacją węgla, szukać ośrodków innowacji (wciąż jeszcze są) na politechnikach i w instytutach, i je wspierać. I emitować na ten cel obligacje państwowe.
Marazm legislacyjny (z histerycznymi, motywowanymi politycznie, byle jakimi przyspieszeniami w stylu ustawy hazardowej) pokazuje brak wizji i wzmacnia przekonanie, że drepczemy w miejscu. A inni, np. strefa euro, konsolidują się dla rozwoju! Gdy pojawiają się afery i uruchamiany przez nie, pozorny ruch, robiący złudzenie polityki, chciałoby się wykrzyczeć za Virginią Woolf (z czytanej w święta "Podróży w świat"): "Co za ulga: zyskać dowód, że wciąż coś się dzieje".
Za ów bezwład odpowiada i rząd, i prezydent, i opozycja. To oni rzucają na stół przypadkowe, fragmentaryczne, często - anachroniczne propozycje, dusząc milczeniem momenty, gdy - czasem - pojawia się nadzieja na poważną dyskusję (sprawa OFE)
. Chodzi o pozór dynamiki i przedwyborczą nieodpowiedzialność. Defensywny, doraźny, tylko - reaktywny, pozbawiony kierunku sposób dzisiejszego rządzenia (ale też - dzisiejszego bycia w kontrze) mnie osobiście przeraża: bezpowrotnie niszczymy nasze szanse.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski