Właściciel cysterny z czekoladą przeprasza kierowców. Może zapłacić gigantyczne odszkodowanie
- Przepraszamy za utrudnienia jakie powstały po wypadku. Szczególnie kierowców, którzy ucierpieli stojąc w korkach - mówi WP Marcin Stefanowski, menedżer firmy Stando. To do niej należała cysterna z czekoladą, której wypadek zablokował ruch na autostradzie A2 koło Wrześni.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
Stefanowski dodaje, że po wypadku firma została zasypana mailami i telefonami od zdenerwowanych kierowców. - Kogo wy zatrudnicie w tej firmie.... Dziękujemy za mega korek. Stoimy już ponad godzinę. Gratuluję pracowników, dobrze, że nikt nie zginął przez głupotę tego waszego kierowcy - napisał jeden z wkurzonych kierowców.
O świcie 9 maja (środa) po rozlaniu się czekolady na całą szerokość autostrady część podróżnych wpadła w pułapkę bez zjazdu. Rozładowanie korka trwało wiele godzin. Wypadek sparaliżował ruch w mieście Września. Wciąż jeszcze trwa uprzątanie czekolady z drogi. Jeszcze w czwartek rano ruch odbywał się w obie strony tylko po jednym pasie.
Zobacz także: Czy matura to "bzdura"?
Rujnujący rachunek
Kataklizm, o którym zrobiło się głośno nawet w zagranicznych mediach, sprowokował kierowca cysterny, który najprawdopodobniej przysnął za kierownicą. To wstępna ocena policji. - Najważniejsze, że nie ucierpiały osoby postronne i nikt w tym wypadku nie zginął. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc służbom w uprzątnięciu skutków wypadku - dodaje Stefanowski.
W związku z wypadkiem firma spodziewa się roszczeń finansowych. Ponieważ według przepisów przewoźnik odpowiada za szkody wyrządzone podczas transportu. Stando to polska firma, która działa na rynku od 20 lat i specjalizuje się w przewozach m.in. soków i czekolady. Pracuje m.in. dla producenta słodyczy E.Wedel.
Na konto przewoźnika pójdzie nie tylko rachunek za rozlaną czekoladę. Jak twierdzą przedstawiciele Autostrady Wielkopolskiej, tak długotrwałych utrudnień nie było w historii tej trasy. Zarządca A2 już liczy straty, spowodowane wstrzymaniem na wiele godzin poboru opłat na feralnym odcinku trasy. Kierowcy, którzy wjechali na płatny odcinek, zanim pojawiło się ostrzeżenie o "czekoladowej blokadzie", po kilku godzinach opuszczali autostradę bez płacenia za przejazd. To jeden z najbardziej ruchliwych odcinków autostrady A2. Szkody, które mogą być oszacowane nawet w milionach złotych. Prawdopodobnie pokryje je ubezpieczyciel transportu.
Nawet po niegroźnych zdarzeniach rachunki bywają astronomiczne. Przedstawiała je niegdyś Polska Izba Ubezpieczeń. Przykład z życia: matka dwójki dzieci, jadąc samochodem próbowała je uciszyć, odwróciła się zza kierownicy, ale też wjechała na przejazd kolejowy. Po kraksie z pociągiem ( na szczęście nikomu nic się nie stało) rachunek z PKP wyniósł okrągły milion złotych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.