Właściciel sklepu zakpił z nocnej prohibicji. Organizuje "imprezy"

Co zrobić, gdy samorząd zakazał sprzedaży alkoholu po godz. 22? Zorganizować „imprezę”. Na wejściu bilet za trzy złote, a na wyjściu kapslownica, żeby zamknąć zakupione piwo.

Właściciel sklepu zakpił z nocnej prohibicji. Organizuje "imprezy"
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP.PL

21.09.2018 | aktual.: 24.09.2018 09:35

Kolejne samorządy wprowadzają tzw. nocną prohibicję, czyli zakaz sprzedaży alkoholu między godz. 22 a 6. Prawo to jedno, a pomysłowość Polaków drugie.

W sieci pojawiła się informacja o sklepie w Olsztynie, który w godzinach nocnych zmienia się w „imprezownię”. Dzięki serwisowi Demotywatory.pl informacja w ekspresowym tempie obiegła internet. Niektórzy zastanawiali się jednak, czy to aby na pewno prawda. Pojechałem do Olsztyna, żeby to sprawdzić.

Zobacz: Polacy nie będą kupować alkoholu na metach, bo cenią jego jakość

Wieczorem monopolowy powinien być zamknięty. Nie jest. Żeby wejść do sklepu, trzeba kupić bilet wejściowy na wspomnianą „imprezę”, który kosztuje trzy złote. Nawet w kilka osób można wejść na jeden bilet. Tłumów nie ma, ale kilka osób się kręci.

Obraz
© WP.PL | WP.PL

– Często tu przychodzicie? – pytam dwie kobiety.

– Od czasu do czasu – odpowiada Agnieszka, kelnerka w jednej z restauracji na starówce. – Pracujemy z reguły do późna, dlatego czasami, gdy najdzie nas ochota, zachodzimy na „imprezę" i kupujemy sobie piwo.

– Dużo ludzi przychodzi?

– Najwięcej jest w weekendy, gdy idą lub wracają z zabawy, natomiast w tygodniu ruch, owszem, jest, ale o wiele mniejszy - opowiada.

"Przy wyjściu jest kapslownica"

W środku sklep wygląda zwyczajnie. Wziąłem z regału piwo w butelce i idę do kasy. Przede mną w kolejce dwóch młodych mężczyzn. Na pierwszy rzut oka wyglądają jak studenci. Kupują wódkę i duży sok. Pani przy kasie bierze od nich butelkę i odkręca korek.

– Skoro to „impreza eventowa”, to możemy stanąć pod ścianą i wypić? – pytają ją niezbyt poważnie. Odpowiada, również żartobliwie, że mogą, byle nie robili tłumu. Śmiejąc się, zakręcają wódkę, proszą o dwa kubeczki i wychodzą w ciemną noc.

Moja kolej. Daję piwo do skasowania. Ekspedientka się uśmiecha, otwiera i instruuje mnie, że przy wyjściu jest kapslownica, za pomocą której będę mógł swój napitek na powrót zamknąć. Przy okazji muszę oddać swój bilet, będzie dla innych klientów.

Obraz
© WP.PL | WP.PL

Płacę kartą, tutaj na szczęście można. Pani oddaje mi jeszcze trzy złote, za które kupiłem bilet. Podchodzę do kapslownicy, biorę kapsel, przykładam do szyjki butelki, przyciskam za pomocą dźwigni i gotowe. Piwo się nie wyleje.

– Czy to jedyny sklep działający w ten sposób? – pytam na odchodne. Okazuje się, że nie. Są przynajmniej jeszcze dwa tej samej sieci.

Próbowałem skontaktować się z właścicielem lokalu. Dowiedziałem się jedynie, że jest ostatnio bardzo zajęty. Zostawiłem więc numer telefonu z prośbą o kontakt. Niestety, nie oddzwonił.

Władze miasta i inspekcja handlowa szykują się do kontroli

Co na to władze miasta? Odsyłają po komentarz do Miejskiego Zespołu Profilaktyki i Terapii Uzależnień.

– Jest to, moim zdaniem, naginanie prawa – mówi Błażej Gawroński, dyrektor MZPiTU. – Nie spodziewaliśmy się, że prawo miejscowe nagle stanie się powodem do kombinowania. Sprawdzimy, czy mieli zezwolenie na taki catering, bo to jest inny rodzaj zezwolenia. Jeżeli mieli, to OK, jeżeli nie, to zostanie wszczęta procedura cofnięcia licencji.

Innego zdania jest radny Krzysztof Kacprzycki, który od samego początku był przeciwnikiem wprowadzania nocnej prohibicji. Jego zdaniem wprowadzenie tego typu regulacji nie sprawdziło się, bo prawo jest niedoskonałe. Przysporzyło tylko więcej zmartwień restauratorom i właścicielom pubów. Na pytanie, czy właściciel sklepu omija przepisy, Kacprzycki zaprzecza.

– Wykorzystuje w nich furtkę. Jeżeli prawo jest niedoskonałe, to nie ma co się dziwić, że ludzie z tego korzystają. Cel był bardzo szczytny, zakładano walkę z alkoholem. Ale wprowadzone prawo nie rozwiązało problemu, a stworzyło nowe. Dzisiaj przedsiębiorcy na starówce narzekają, że ludzie spod budek z piwem przychodzą do nich, upadlają się i rozrabiają w klubach - mówi radny.

Kontrolę w sklepach zapowiada także inspekcja handlowa. Jak tłumaczy Krzysztof Wojciechowski, inspektor handlowy w woj. warmińsko-mazurskim, kontrola da odpowiedź, czy przedsiębiorca działa zgodnie z prawem. – Zawiadomimy przedsiębiorcę o kontroli, którą będziemy przeprowadzać. Być może posiada zezwolenia i działa zgodnie z prawem - mówi.

– A co jeżeli nie ma stosownych pozwoleń? – pytam.

– Jeżeli będzie sprzedawał alkohol bez zezwolenia, to kierujemy sprawę do prokuratury, bo to jest przestępstwo.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (346)