Włoski rząd broni oszczędności - będą strajki?
Premier Włoch Silvio Berlusconi broni przyjętego przez rząd planu wielkich oszczędności, który według założeń ma przynieść 24,9 miliarda euro. Gabinet argumentuje, że są one konieczne dla obrony euro i uchronienia kraju przed kryzysem.
26.05.2010 | aktual.: 27.05.2010 00:27
Na konferencji prasowej dzień po przyjęciu dekretu oszczędnościowego Berlusconi oświadczył, że świadczy on o tym, że "Włochy są w bezpiecznych rękach".
- Ratowanie euro znaczy ratowanie dobrobytu Włoch, przyszłości 60 milionów Włochów i 5 milionów firm - oznajmił premier. Podkreślił, że jego rząd podjął decyzję o korekcie wydatków budżetowych w odpowiedzi na apel Unii Europejskiej. - To niezbędne wyrzeczenia - mówił.
Berlusconi przypomniał, że celem pakietu jest też "ograniczenie marnotrawstwa w polityce" między innymi poprzez zmniejszenie o 10% uposażeń ministrów i parlamentarzystów oraz wydatków na publiczną administrację.
Szef rządu zaapelował do pracowników administracji państwowej o "odpowiedzialność" i przypomniał, że w ciągu 10 ostatnich lat ich dochody wzrosły o 42%.
Przeciwko planowi oszczędności, przewidującemu także zamrożenie pensji pracowników sfery budżetowej, natychmiast zaprotestowała największa włoska lewicowa centrala związkowa CGIL, która zapowiedziała ogłoszenie w najbliższym czasie 4-godzinnego strajku generalnego. Ponadto już postanowiła, że 12 czerwca w Rzymie odbędzie się wielka manifestacja przeciwko gospodarczej polityce rządu. Według CGIL przedstawiony plan "dusi wzrost" i uderzy przede wszystkim w najgorzej sytuowanych.
Protesty i dyskusję wywołały także inne propozycje redukcji wydatków budżetowych, na przykład odebranie dziewięciu miastom statusu prowincji i likwidacja władz tego szczebla oraz zamknięcie 27 niepotrzebnych - według rządu - instytucji i urzędów.
Poza tym w Rzymie ma być wprowadzona opłata za pobyt w tym mieście w wysokości do 10 euro, która ma być doliczana do rachunku hotelowego. W związku z protestami federacji hotelarzy, burmistrz Wiecznego Miasta wyjaśnił, że suma ta będzie doliczana tylko w przypadku rachunków w najdroższych hotelach, gdzie nocleg kosztuje powyżej 300 euro.
Rząd planuje też zamknięcie Muzeum Wyzwolenia w stolicy, co również wywołało protesty, tym razem samego burmistrza miasta.
Sylwia Wysocka