Wojskowe prycze idą jak woda - przedsiębiorcy kupują ich nawet po 200 sztuk

Te wysłużone, mające często po pół wieku sprzęty kupują przede wszystkim firmy budowlane i ogrodnicze. Używane łóżka są dla nich najlepszym sposobem na tani nocleg dla pracowników.
_ Niektórzy klienci biorą od razu po 200 łóżek. Śpią w nich drogowcy, budowlańcy, ale także "ogrodnicy" przyjeżdżający zza wschodniej granicy. Najwięcej zamówień jest z Kielecczyzny, bo to głównie ekipy z tamtego regionu rozbudowują Warszawę _ - mówi Andrzej Mikulka, właściciel sklepu przy ul. Rzgowskiej. _ Pamiętam, że ruch w interesie zaczął się od prac prowadzonych przy autostradzie A2. Już wtedy wstawialiśmy do okolicznych szop dziesiątki łóżek, w których spały ekipy. _

Za stalowe, ważące po 50 kg piętrowe łóżka, trzeba zapłacić w zależności od ich stanu od 60 do 150 zł. To mniej więcej tyle, ile kosztuje jedna doba w hotelu. Nic więc dziwnego, że zamówień nie brakuje (nowe łóżka kosztują ponad 600 zł). Zainteresowanie będzie jeszcze większe, przed nami budowa autostrady A1 oraz infrastruktury na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej Euro 2012. Tymczasem w jednostkach wojskowych zaczyna brakować towaru.

_ Armia organizuje coraz mniej przetargów, bo nie ma już co sprzedawać. Sytuacja na rynku zmusiła nas do sprowadzania prycz z jednostek niemieckich i czeskich. Są one szersze i dłuższe niż polskie, ale nie mają sprężyn decydujących o wygodzie leżącego _ - mówi Andrzej Mikulka. _ Mamy też plan awaryjny. Właśnie zamawiamy baraki budowlano-mieszkalne z Chin. Może z nich powstać w ciągu zaledwie kilku dni całe miasteczko. Kontener z pełnym zapleczem sanitarnym, w którym mogą zamieszkać cztery osoby, będzie kosztował około 20 tys. zł. Już mamy zainteresowanie tego typu ofertą. _

(kd)
Express Ilustrowany

Polecamy:
» Codzienny przegląd prasy ekonomicznej