Wydawcy postulują wprowadzenie ceny stałej książek
Wprowadzenie stałej ceny na nowości wydawnicze przewiduje projekt ustawy o książce, który przygotowała Polska Izba Książki. Zdaniem ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego taka regulacja jest potrzebna, ale trzeba uzgodnić, jak długo stała cena miałaby obowiązywać.
25.10.2013 | aktual.: 25.10.2013 16:49
- Należy się zastanowić nad takimi modelami, które sprawdziły się w innych państwach, aby książka, która właśnie wchodzi na rynek, jest premierą, debiutem posiadała przez pewien czas ustaloną cenę, adekwatną do kosztów - mówił Zdrojewski, który w piątek gościł na 17. Targach Książki w Krakowie.
Minister dodał, że najdłuższy stosowany dla nowości książkowych okres ochronny w Europie to dwa lata, a najkrótszy to kilka miesięcy. - Warto nad tą propozycją dyskutować, natomiast nie jestem w stanie przesądzić efektów - powiedział.
W przygotowanym przez Polską Izbę Książki projekcje ustawy zapisano, że stała cena detaliczna książki ustalona przez wydawcę lub importera obowiązywałaby 18 miesięcy. Ale nawet w branży wydawniczej i księgarskiej zdania są podzielone. Część wydawców postuluje, by było to sześć miesięcy, część opowiada się za ochroną nowości przez rok.
- Ani osiemnaście, ani sześć miesięcy. Dla wydawców edukacyjnych najlepszy okres to rok, bo w takich cyklach produkujemy książki i zmieniamy ceny. Książki edukacyjne to ponad 30 proc. rynku, a jej sprzedaż to znaczna część obrotu i źródło utrzymania księgarń - mówił podczas piątkowej dyskusji o projekcie Piotr Marciszuk, przewodniczący Sekcji Wydawców Edukacyjnych PIK. Wnioskował, by cena nie była obowiązkowo umieszczana na książce, jak przewidziano w projekcie, a tylko w dostępnym publicznie katalogu.
Reprezentująca Sekcję Wydawców Beletrystyki PIK Sonia Draga mówiła, że ze względu na obowiązujące w Polsce przepisy podatkowe oraz na praktyki zwrotów książek przez sprzedających do wydawców, bardziej korzystne byłoby utrzymanie stałej ceny przez pół roku.
Wątpliwości branży budzi też, kto mógłby korzystać z rabatów przy zakupach nowości. W projekcie ustawy zapisano, że byłyby to biblioteki, instytucje kultury, a w przypadku podręczników także stowarzyszenia rodziców uczniów danej szkoły.
Według prezesa Izby Księgarstwa Polskiego Henryka Tokarza należy przedyskutować wysokość udzielanych rabatów. - 30 proc. to za dużo. Podobne wątpliwości budzi zapis o powołaniu stowarzyszeń rodziców. Ale chcemy wykazać dobrą wolę. Życie pokazało, że walka cenowa na rynku księgarskim wychodzi na dobre tylko największym, a nie księgarzom niezależnym. Księgarnie w małych miejscowościach to często jedyna instytucja kultury - mówił Tokarz. Dodał, że warto byłoby w ustawie zdefiniować książkę jako dobro kultury podlegające ochronie, by nie była traktowana jak każdy inny towar.
Uczestniczący w przygotowaniu projektu ustawy Bogdan Szymanik z Wydawnictwa Bosz mówił, by utrzymać rabat dla bibliotekarzy. - We Francji wynosi on 10 proc., co spowodowało uratowanie księgarstwa indywidualnego. Jeżeli ten element zrobimy zupełnie inaczej, po polsku, zawalimy istotę ustawy. Osłabimy księgarstwo, które i tak jest słabe - mówił Szymanik. Jak mówił, jeśli ustawa o stałej cenie książki nie zostanie uchwalona w tej kadencji Sejmu, branża straci kilka lat.
Do 5 listopada branża ma zgłaszać uwagi do projektu, do końca listopada eksperci Polskiej Izby Książki przygotują raport o wpływie ekonomicznym i społecznym ustawy na rynek książki w Polsce. Wtedy zapadnie też decyzja o ostatecznym kształcie projektu.
Obowiązek ustalenia stałej ceny książki nie obowiązywałby - jak proponują autorzy ustawy - książek bibliofilskich, w nakładzie nie przekraczającym 500 egz.; książek artystycznych, wykonanych z użyciem technik rękodzielniczych oraz książek na zamówienie w nakładzie nieprzekraczającym 150 egz.
Proponowane przez PIK rozwiązanie jest wzorowane na regulacjach prawnych stosowanych we Francji, gdzie od 1981 r. obowiązuje tzw. ustawa Langa (nowelizowana w 2008 r.). Stałe ceny na nowości wydawnicze obowiązują także w Niemczech, Austrii, Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Włoszech i Chorwacji.
Ustawa o książce miałaby być remedium na złą sytuację na polskim rynku księgarskim. Jej wprowadzenie miałoby pomóc w utrzymaniu niewielkich księgarń, które obecnie przegrywają walkę cenową z dużymi podmiotami.
Jak wynika z przeprowadzonych przez PIK i Bibliotekę Analiz badań systematycznie spadają nakłady i liczba sprzedawanych książek: w 2009 r. w Polsce sprzedano łącznie 144 mln książek, w zeszłym roku 107 mln. Coraz mniej jest także księgarń - w 2010 r. było ich 2450, w 2012 - 1800.