Trwa ładowanie...
sąd
19-11-2009 16:00

Wygrał przed sądem zwrot pieniędzy za nadgodziny

Przeszło 22 tysiące zł ma dostać od członków zarządu zlikwidowanej firmy jej były pracownik.

Wygrał przed sądem zwrot pieniędzy za nadgodziny
d3yexze
d3yexze

Przeszło 22 tysiące zł ma dostać od członków zarządu zlikwidowanej firmy jej były pracownik. Wyrok zasądzający od Janusza K. i Mariana W. zapłatę za nadgodziny zapadł w Sądzie Rejonowym w Opolu.

Marek Masalski był pracownikiem firmy Strażnica Sp. z o.o. w Kędzierzynie-Koźlu, zajmującej się ochroną przeciwpożarową zakładów chemicznych. Przed trzema laty wygrał przed sądem pracy proces przeciwko pracodawcy o zapłatę za nadgodziny - miał dostać ponad 20 tys. zł.

Miał, ale nie dostał - pieniędzy nie wydobył nawet komornik: postawiona już wtedy w stan likwidacji spółka nie miała żadnego majątku.

Masalski uznał, że firma została celowo zlikwidowana, by uniknąć zaspokojenia licznych roszczeń pracowniczych, w tym jego. W tej sytuacji pozwał o zapłatę członków zarządu zlikwidowanej firmy.

Sąd podzielił jego argumentację. W ocenie wydającej wyrok sędzi Ewy Kuczyńskiej-Hundt, odpowiedzialność pozwanych członków zarządu "jest niewątpliwa". - Jest protokół bezskutecznej egzekucji, były wezwania do zapłaty przeciwko spółce i przeciwko pozwanym - powiedziała sędzia.

d3yexze

Podkreśliła, że przepisy kodeksu spółek handlowych pozwalają pozwanym uwolnić się od odpowiedzialności, gdyby ci w odpowiednim czasie złożyli wniosek o upadłość spółki. - Co to jest odpowiedni czas? To jest taki czas, który umożliwia choćby częściowe zaspokojenie wierzycieli. Tutaj takiej sytuacji nie ma, bo wniosek złożony przez ostatniego prezesa został oddalony z powodu braku majątku. Czyli było zdecydowanie za późno - mówiła uzasadniając wyrok.

Sprawa Masalskiego była objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zdaniem wnioskodawcy na wyrok w jego sprawie czekało wielu jego kolegów, którzy są w podobnej sytuacji i teraz będą dochodzić należnych im pieniędzy. Masalskiego pro bono (bezpłatnie - w interesie publicznym) reprezentował adwokat Mateusz Boznański.

Adwokat orzeczenie sądu uznał za "słuszne i sprawiedliwe". - Przepis podany przez sąd w uzasadnieniu wyroku jest oczywisty - jeżeli jesteś członkiem zarządu spółki, to masz dbać o nią w taki sposób, żeby spółka spłacała swoje wierzytelności. Jeżeli nie spłacasz wierzytelności, nie potrafisz być dobrym prezesem, to odpowiadasz z własnego majątku - argumentował Boznański.

Adwokat jednego z pozwanych zapowiedział odwołanie od wyroku nakazującego jego klientowi - wraz z drugim pozwanym - zapłatę za zaległe nadgodziny. - Poprosimy o pisemne uzasadnienie wyroku, i z pewnością wywiedziemy apelację. Byłem i jestem przekonany, że mój klient za to roszczenie odpowiadać nie powinien - powiedział dziennikarzom mec. Grzegorz Stasikiewicz.

d3yexze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3yexze