Wyjazd "w ciemno" do pracy może skończyć się tragicznie
Wyjazd "w ciemno" do pracy za granicą niesie ryzyko zaginięcia -
przestrzega Itaka - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. W rozpoczętej w środę kampanii
"Bezpieczna praca za granicą" fundacja zaleca, by sprawdzić ofertę pracy i utrzymywać kontakt z
bliskimi w kraju.
30.03.2011 12:32
"Chcemy nagłośnić ryzyko nieprzygotowanego wyjazdu za granicę. Kampania jest skierowana do osób młodych, bo ginie coraz więcej osób poniżej 35. roku życia" - powiedziała prezes Itaki Anna Dziurka. "Ludzie wyjeżdżając często zrywają kontakt z rodziną, licząc, że wrócą z sukcesem, a kończy się to źle" - dodała.
Itaka przestrzega, że nieprzygotowany wyjazd grozi zabraniem dokumentów i zmuszaniem do pracy. "Zdarza się, że wyjeżdżające osoby nie zabierają nawet telefonu komórkowego. Bywa, że są zmuszane do pracy i nie mogą opuścić miejsca pracy, bo jest to gospodarstwo rolne, w którym są pilnowane. Wmawia się im, że to one są winne i każdy kontakt z policją skończy się dla nich źle" - wyjaśniła zastępczyni dyrektora zespołu poszukiwań i identyfikacji Itaki Aleksandra Andruszczak.
Według niej podstawowe błędy to decydowanie się na wyjazd, w sytuacji, gdy osoba oferująca pracę mówi, że szczegółowe informacje zostaną podane na miejscu, a potencjalny pracownik nie zna języka danego kraju czy informowanie o konieczności zdeponowania dokumentów. Sygnałem ostrzegawczym jest też pobieranie opłat za pośrednictwo.
Jak dodała Andruszczak zdarza się, że osoby, którym się nie powiodło, popadają w bezdomność, nabierają poczucia winy i wstydu wobec rodziny i nawet po odnalezieniu trudno je przekonać do powrotu.
"Ta kampania nie ma zniechęcać do wyjazdu, lecz przekonać, by był on przemyślany" - zaznaczyła Andruszczak. "Rodzina powinna mieć stały kontakt z osobą, która wyjechała. Warto ustalić jakieś neutralne hasło, które będzie jednoznaczną wskazówką, że dzieje się coś złego, by rodzina wiedziała, że trzeba podjąć działania, np. zawiadomić policję" - radzi wicedyrektor zespołu poszukiwań.
Kampania Itaki zaleca sprawdzić przed wyjazdem, jak legalnie się zatrudnić w danym kraju, jakie są możliwości uzyskania pomocy, np. ze strony polskich placówek dyplomatycznych. Radzi podać bliskim dane kontaktowe osób, z którymi się wyjeżdża do pracy, a także dane pracodawcy. Bezpośrednio po przyjeździe należy poinformować bliskich o sytuacji i ustalić częstotliwość kontaktu.
Należy zabrać ze sobą numery i adresy e-mailowe nie tylko bliskich, ale i ambasady, konsulatu i innych pomocnych instytucji. Telefon komórkowy powinien mieć aktywny roaming i zdjęty SIM-lick, by można użyć miejscowej karty, przydatne są także mapa, słownik i rozmówki. Pieniądze pozwolą wrócić do kraju lub przetrwać okres poszukiwania innej pracy, gdy pierwsza oferta zawiedzie.
Fundacja radzi podejmować wyłącznie legalną pracę, nie korzystać z ogłoszeń, które podają tylko telefon, a firma nie ma stałej siedziby.
Gdy wyjeżdżający zostanie oszukany, zabiorą mu pieniądze, dokumenty, gdy nie będzie miał gdzie mieszkać, powinien zgłosić się na miejscową policję, zgłosić się do polskiego konsulatu, nie wstydzić się korzystać z pomocy organizacji pozarządowych i kościelnych - przekonuje Itaka.
Z rad fundacji można skorzystać na stronie www.bezpiecznapraca.eu i pod warszawskim numerem infolinii: 22 654 70 70. Kampania potrwa do początku maja.
Z 1365 osób, których zaginięcie zgłoszono fundacji Itaka w ubiegłym roku, 270 zaginęło za granicą. 173 z nich miało poniżej 35 lat. Itaka zaznacza, że wielu zaginięciom można było zapobiec, gdyby emigranci sprawdzili koszty utrzymania w kraju, do którego jechali, i wiarygodność potencjalnego pracodawcy. Najwięcej zaginięć Itaka notuje wśród migrantów zarobkowych z woj. dolnośląskiego, śląskiego i mazowieckiego. Fundacji udaje się wyjaśnić 80 proc. zgłoszeń.
W konferencji inicjującej kampanię wzięli udział specjaliści rynków pracy z Ministerstwa Pracy, ambasady Niemiec, organizacji East European Advice Center z Wielkiej Brytanii, a także eksperci od spraw zaginięć z MSWiA i policji.(PAP)