Wyścig zbrojeń na rynku ochrony
Kryzys zaostrzył konkurencję na rynku ochrony, a kłopoty z płynnością zagrażają kondycji słabszych podmiotów. Bolesne dla niektórych zmiany wiążą się jednak z korzystną dla klientów profesjonalizacją usług.
- Może zabrzmi to nieco przewrotnie, ale w mojej opinii w dłuższej perspektywie kryzys będzie miał pozytywny wpływ na branżę ochrony w Polsce - uważa Krzysztof Bartuszek, pełnomocnik zarządu i dyrektor ds. rozwoju w Securitas Polska. - Oczywiście od momentu osłabienia rynku oczekiwania większości klientów sprowadzone zostały do redukcji kosztów, co w pierwszej chwili może wydawać się wyjątkowo niekorzystną sytuacją dla firm ochrony - przyznaje. Jego zdaniem, taka sytuacja stworzyła ambitnym podmiotom dodatkowe możliwości rozwoju i rywalizacji z pozornie tańszą konkurencją.
Na drugą, mniej korzystną stronę medalu zwraca uwagę Wojciech Kiestrzyń, wiceprezes zarządu Impel Security Polska. - Z jednej strony kryzys uwolnił zasoby ludzkie, które w czasach boomu inwestycyjnego naturalnie przeszły do branż lepiej opłacających pracowników. Z drugiej zaś usztywnienie się banków w zakresie bieżącego finansowania przedsiębiorstw w sposób wyraźny wpłynęło na pogorszenie cash fow przedsiębiorstw z sektora przemysłu. Spowodowało to zatory płatnicze, które w niektórych przypadkach stały się sporym problemem dla firm ochrony nie dysponujących odpowiednim zapleczem kapitałowym, pozwalającym ten trudny okres przetrwać. Wynagrodzenia będące dużą częścią składową kosztów funkcjonowania firm ochrony trzeba przecież płacić na bieżąco.
Ucieczka do przodu
Nowa trudniejsza sytuacja rynkowa zmusiła firmy ochrony do weryfikacji strategii. Obniżenie zysków w przypadku branży pracującej na 3-procentowych marżach byłoby równoznaczne z wyrokiem śmierci. Inny scenariusz to obniżenie kosztów.
- Ochrona jest jedną z najsłabiej opłacanych dziedzin w Polsce, więc wydało się to również mało realne, a tym bardziej mało racjonalne, gdyż wiązałoby się to bezpośrednio ze spadkiem jakości - zauważa przedstawiciel Securitas.
Istnieje też trzecia droga - przekształcić organizację i od prostych usług ochrony przeskoczyć do bardziej skomplikowanych systemów bezpieczeństwa, wykorzystując w znacznie większym stopniu know-how i zabezpieczenia techniczne, a co za tym idzie redukując posterunki ochrony fizycznej.
- Wyraźnie widać, że najlepiej na kryzysie wyszły firmy, które zdecydowały się właśnie na tą trzecią drogę. Drogę optymalizacji i innowacyjności - przyznaje Bartuszek. Zmiany w systemach ochrony idące właśnie w tym kierunku pozwoliły oszczędzić pieniądze przy jednoczesnym zachowaniu, a niekiedy nawet podniesieniu poziomu bezpieczeństwa.
Na ten sam aspekt zwraca uwagę przedstawicielka spółki Ochrona Juwentus.
- Klienci zadowoleni z jakości ochrony nie szukają nowej agencji, ale często decydują się na reorganizację ochrony, np. zmniejszenie udziału najkosztowniejszej ochrony fizycznej (mniej agentów) na korzyść wprowadzenia zabezpieczeń elektronicznych (systemy alarmowe, kamery telewizji dozorowe, kontrola dostępu itp.) - uważa Małgorzata Kalińska.
- To człowiek bywa najbardziej zawodną częścią systemu bezpieczeństwa i choć jeszcze przez wiele lat nie zastąpimy go całkowicie techniką, to jednak wprowadzenie tych rozwiązań tam, gdzie będzie to możliwe, pozwala na uzyskanie bardziej szczelnych systemów ochrony - zauważa dyrektor ds. rozwoju Securitas.
Nie wszyscy wytrzymają ten swoisty wyścig zbrojeń. Bolesne dla niektórych upadki mogą jednak oznaczać profesjonalizację usług, a więc korzyści dla całego rynku i dla klientów.
Outsourcing, trwały trend rynkowy w wielu branżach, nie ominął również usług ochrony. Towarzyszy mu profesjonalizacja usług - ograniczenie zadań ochrony do otwierania bramy i obchodu terenu przestaje mieć rację bytu.
-Technika pozwala obecnie na bardziej efektywne wykorzystanie czasu pracy pracowników ochrony, przez co mogą oni być oddelegowani do zadań bardziej skomplikowanych. Oczywiście często wiąże się to z większymi oczekiwaniami wobec kwalifikacji pracowników ochrony - zastrzega przedstawiciel Securitas.
Rynki dotychczas zamknięte na outsourcing ochrony w coraz większym stopniu zaczynają czerpać z niego garściami. Pod tym względem powielamy scenariusz, jaki miał miejsce na rynkach Europy Zachodniej kilka, kilkanaście lat temu. W ciągu kilku najbliższych lat praktycznie wszystkie firmy zdecydują się na outsourcing, skupiając się tym samym na core businessie. - Część przedsiębiorstw pozostawi w swoich szeregach przynajmniej pojedynczych specjalistów z tej dziedziny, tak jak zrobiły to np. banki. W niektórych przypadkach takie rozwiązanie wydaje się nawet być rozsądne, jeśli nie ufamy partnerom biznesowym lub też gdy chcemy się z nimi komunikować ich językiem - twierdzi Krzysztof Bartuszek.
Przejąć, nie przejąć...
Osobnym aspektem tego zjawiska jest przejmowanie wewnątrzkorporacyjnych spółek ochrony przez wyspecjalizowane podmioty. Kryzys zawsze skłania do poszukiwania możliwości optymalizacji wydatków.
- Spowodowało to ponowne rozważenie wydzielenia usług ochrony z własnych struktur na zewnątrz, jednocześnie restrukturyzując koszty i środki trwałe. Mamy też do czynienia z coraz częstszą chęcią sprzedaży spółek utworzonych w wyniku wydzielania Wewnętrznych Służb Ochrony (WSO) do zależnych spółek serwisowych - stwierdza Wojciech Kiestrzyń, wiceprezes Impel Security. Jego zdaniem, w czasie kryzysu właśnie, zrozumienie społeczne dla trudnych decyzji menedżerskich jest największe. Wielu przedsiębiorców korzysta z tej okazji.
- To krok opłacalny dla obu stron, toteż już bardzo niewiele pozostało przedsiębiorstw utrzymujących własne działy ochrony - zauważa Małgorzata Kalińska z Juwentusa. - W praktyce w takich przypadkach organizujemy ochronę przedsiębiorstwa na nowo, ale jeśli jakieś elementy sprawdzały się, implementujemy je do naszego systemu. Czasem na prośbę klienta "przejmujemy" wskazanych pracowników, którzy dobrze wywiązywali się ze swoich obowiązków.
Z doświadczeń Impel Security wynika, że przejmowanie WSO zawsze było transakcją o charakterze win-win. - Z jednej strony firma wydzielająca oddawała profesjonalistom obszar nie będący jej core businessem wraz z zasobami niezbędnymi do realizacji zadań - zauważa Kiestrzyń. - Z drugiej strony efekt skali i dojrzałość procesów spółki przejmującej pozwalały znacznie obniżyć dotychczasowe koszty z tym związane. Dawało to wymierne oszczędności, którymi partnerzy się dzielili.
Opłacalność przejmowania pionów ochrony przedsiębiorstw z punktu widzenia firm ochrony zależy od właściwego skalkulowania inwestycji. Często wraz z przejmowanymi pracownikami przejmuje się zobowiązania ich dotychczasowego pracodawcy wynegocjowane przez związki zawodowe.
Zainwestuj w człowieka
Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że pomimo wielu trudności, jakie ostatnio dotykają branżę ochrony, oczekiwania co do świadczonych przez nią usług dla przedsiębiorstw przemysłowych wciąż rosną.
- Dzisiejsze przedsiębiorstwa w dużej części należą do światowych koncernów, a jeśli nawet nie, to naśladują rozwiązania liderów światowego rynku. Powoduje to, iż oczekiwania od firm ochrony na polskim rynku w niczym nie odbiegają od tych na rynkach bardziej dojrzałych - takich jak USA, Wielka Brytania, Francja czy Niemcy - zapewnia wiceprezes Impel Security.
- Niejednokrotnie proces zakupu usług prowadzony jest przez tych samych ludzi we wszystkich krajach, w których dana firma funkcjonuje. W związku z tym konieczna jest standaryzacja wymagań. Chcąc świadczyć dla tych firm usługi, musimy spełniać światowe standardy i wykazywać się większą elastycznością niż międzynarodowa konkurencja.
W opinii przedstawicielki Juwentus, kluczowe znaczenie ma kompleksowość świadczonej oferty.
- Od lat oferujemy pełny zakres usług, np. w budynku biurowym przedsiębiorstwa instalujemy systemy alarmowe (które obejmujemy monitoringiem) oraz systemy kontroli dostępu i/lub rejestracji czasu pracy; teren zakładu przemysłowego i/lub magazyny obejmujemy ochroną fizyczną, a flotę pojazdów firmowych wyposażamy w urządzenia GPS i prowadzimy monitoring logistyczny oraz ochronę tej foty - wylicza Kalińska.
W opinii Krzysztofa Bartuszka, obiekty przemysłowe mają wyjątkową specyfikę. - Już sam charakter prowadzonej działalności narzuca często sposób działania w zakresie bezpieczeństwa. W przypadku tego typu obiektów na usługi trzeba spojrzeć o wiele bardziej kompleksowo. Wśród zadań ochrony coraz częściej znajdują się obowiązki uwzględniające czuwanie nad bezpieczeństwem pracy czy też bezpieczeństwem pożarowym - zaznacza Bartuszek. W tej sytuacji niezwykle ważne jest połączenie nowoczesnej technologii z czynnikiem ludzkim. Najnowsze rozwiązania techniczne praktycznie w pierwszej kolejności trafiają właśnie do obiektów przemysłowych. Systemy takie wykorzystujące RFID w połączeniu z rozbudowaną obróbką obrazu pozwalają nie tylko sprawniej działać ochronie, ale istotnie zmieniają zasady ruchu magazynowego obowiązujące w obiekcie, pozwalają zarządzać i nadzorować niektóre procesy produkcyjne. Klienci skupieni na produkcji nie zawsze dostrzegają możliwości, jakie dają tego typu rozwiązania, ale po zapoznaniu się z
nimi chętnie po nie sięgają. - Oczywiście ułatwiamy im to, stosując dogodne systemy finansowania, biorąc często główny ciężar jednorazowo wysokich nakładów finansowych na siebie - tłumaczy przedstawiciel Securitasa. - Jestem głęboko przekonany, że postęp technologiczny w niedługim czasie doprowadzi do tego, że pracownicy ochrony o wykształceniu technicznym (często inżynierskim) będą się głównie skupiali na obsłudze zainstalowanych systemów i technicznym nadzorze nad nimi.
W efekcie rosną też oczekiwania co do kwalifikacji pracowników ochrony. Konieczna staje się specjalistyczna wiedza - w branży coraz mocniej stawia się na szkolenia.
Małgorzata Kalińska specyfikę ochrony przedsiębiorstw widzi w niemożliwości zorganizowania ochrony wyłącznie w oparciu o zabezpieczenia techniczne, prawie zawsze niezbędni są agenci ochrony.
- Dlatego bardzo poważnie zainwestowaliśmy w system Active Guard podnoszący jakość pełnionego dozoru fizycznego, który powstał na potrzeby naszej firmy i działa w pełnej formie we wszystkich chronionych przez nas przedsiębiorstwach - twierdzi Kalińska. - Dzięki temu monitorujemy czynności naszych agentów w czasie rzeczywistym. Nie ma możliwości, aby nasz agent nie wykonał na czas obchodu terenu, ponieważ natychmiast mamy alarm w centrum monitorowania. W przypadku niemożności kontaktu lub zdiagnozowania zagrożenia wysyłamy do wsparcia naszą najbliższą załogę interwencyjną.
O znaczeniu dobrze wykwalifikowanego pracownika przekonuje także wiceprezes Impel Security.
- Inwestujemy w technologie: videomonitoring, nadzór GPS nad obiektem, pojazdem czy osobą lub wirtualne asysty. Poprawiamy też procesy, aby były bardziej wydajne, szybsze. Ale zawsze najważniejszy będzie pracownik bezpośrednio realizujący usługę na chronionym obiekcie. To inwestycja w jego kwalifikacje da naszemu klientowi dobrą usługę - zapewnia Wojciech Kiestrzyń.
Marcin Szczepański