Wyżnikiewicz o 25‑leciu: skończył się rynek producenta, a zaczął konsumenta

Po 1989 roku skończył się rynek producenta, a zaczął konsumenta; firmy, które nie produkowały zgodnie z wymogami rynku, szybko z niego wypadały - mówi PAP wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową dr Bohdan Wyżnikiewicz.

31.05.2014 07:05

Wyżnikiewicz przypomniał, że przed 1989 r. zdecydowana większość polskich firm była państwowa. Wśród nich nie brakowało "żywych trupów", czyli przedsiębiorstw dotowanych przez państwo, które w normalnych warunkach rynkowych nie mogłyby działać.

"Mieliśmy też do czynienia z dramatycznym przerostem zatrudnienia w firmach" - powiedział. Jego zdaniem wynikało to m.in. z tego, że "nie było rynku i usług rynkowych, wobec czego przedsiębiorstwa były obudowane brygadami budowlanymi, kolumną transportową, warsztatami z obrabiarkami, gdzie samodzielnie robiono części zamienne". "Państwowe firmy miały skłonność do nadmiernego zatrudniania ludzi. W efekcie zatrudnieni w tych dziedzinach pracowali na jedną trzecią swojego potencjału, a po 1989 r. wylądowali w większości przypadków na bezrobociu" - tłumaczył.

W PRL-u także eksporterzy byli wyznaczani centralnie przez państwo. "Monopol państwa oznaczał prawo prowadzenia handlu przez tzw. centrale handlu zagranicznego. Nagle po przełomie okazało się, że w Polsce ok. 200 tysięcy nowo zarejestrowanych firm, w większości jednoosobowych, zajęło się handlem zagranicznym, często bez kapitału obrotowego. Był to przejaw ducha przedsiębiorczości" - podkreślił.

Wiceszef instytutu zwrócił także uwagę, że przed transformacją dyrektorzy przedsiębiorstw i drobni przedsiębiorcy byli w komfortowej sytuacji. "Gospodarka charakteryzowała się nadwyżką popytu. To oznaczało, że wszystko lub prawie wszystko, co wyprodukowano, sprzedawano. Rzadko kto pytał o jakość i trwałość produktów oraz usług. Sprzedawała się nawet bylejakość" - powiedział.

Teraz - według Wyżnikiewicza - przedsiębiorstwa są głównie prywatne, choć pozostały jeszcze duże spółki Skarbu Państwa z mieszaną formą własności. Podkreślił, że w Polsce działa obecnie ok. 1 mln 800 tys. firm, z czego dużych 3 tys. 200, średnich - prawie 16 tys., a małych ponad 1 mln 700 tys.(większość z nich stanowią mikrofirmy zatrudniające do dziewięciu osób). Z tej puli tylko kilkaset to przedsiębiorstwa państwowe.

Jego zdaniem dobrze się stało, że podstawą gospodarki są małe firmy. "Domeną mikroprzedsiębiorstw jest sektor usług, który szybko się rozwija w Polsce. To jest szczególnie widoczne w przemyśle samochodowym" - zaznaczył.

W jego opinii transformacja sprawiła, że o kondycji firm zaczęła decydować cena i umiejętność prowadzenia interesów. "Jeżeli przedsiębiorca sobie z tym nie radzi, wypada z rynku" - powiedział. Równocześnie - jak mówił - pojawił się też rynek kapitałowy. "Firmy mogą zdobywać pieniądze, nie tylko zaciągając kredyty, ale również poprzez obligacje czy giełdę" - tłumaczy Wyżnikiewicz. Inaczej niż w PRL-u, gdzie kredyty były kontrolowane i w dodatku przydzielane przez państwo.

Ekonomista IBnGR podkreślił, że w PRL-u nie było powszechnego obrotu bezgotówkowego. "Niekiedy przedsiębiorcy chodzili do kontrahentów z walizkami pieniędzy" - mówił.

W efekcie transformacji Polska stopniowo otwierała się na świat. Prywatne firmy zaczęły produkować za granicę, zakładać tam biznesy. Jego zdaniem Polacy uczyli się tego powoli, ale skutecznie.

Wolny rynek - według eksperta - zmusił przedsiębiorców do większej dyscypliny, punktualności i wywiązywania się z kontraktów. "W PRL-u nikt nie przejmował się terminami, jakością produktów. Zawsze można było +upchnąć+ towar na rynku. W kapitalizmie to rynek zaczął stawiać wymagania, czego nie robił poprzedni system" - podkreślił.

"Na to nałożyły się jeszcze - niezależnie od transformacji - zmiany technologiczne, w tym rozwój telekomunikacji czy internetu" - dodał. Nasze prywatne firmy szukają rynków zbytu na całym świecie. Ostatnio pomaga im w tym Ministerstwo Gospodarki. Niektóre z tych przedsiębiorstw odnoszą sukcesy, zarówno na tradycyjnych rynkach, jak i nowych. Eksport mamy coraz większy, on się rozszerza we wszystkich kierunkach.

Wyżnikiewicz ocenił, że jest jeszcze wiele do poprawienia. "Jedną z ciągnących się do tej pory patologii w biznesie jest korupcja. Przekonanie - i to z obu stron - że niczego się nie załatwi, jeśli się +nie posmaruje+. Szczególnie jest to widoczne w budownictwie, pomimo wielkich kampanii zwalczających korupcję" - zaznaczył. Według raportu, przygotowanego kilka lat temu m.in. przez Stowarzyszenie "Normalne Państwo" i Forum Obywatelskiego Rozwoju, ponad połowa Polaków spotkała się z korupcją w budownictwie. Najwięcej, bo aż 56 proc. badanych przyznało, że korupcja, z jaką się zetknęli dotyczyła pozwolenia na budowę.

W opinii Wyżnikiewicza polscy przedsiębiorcy powinni być jeszcze bardziej solidni, terminowi w wywiązywaniu się z umów. "Jeżeli kontrahent będzie niezadowolony z niespełnienia elementarnych zasad umowy z przedsiębiorcą, to więcej z nim nie nawiąże kontaktu gospodarczego. Trzeba starać się o klienta" - przekonywał.

Z drugiej strony - jak podkreślił - "dzięki działającemu prawu konkurencji zjawiska te są spychane na margines". "Inaczej mówiąc, firmy wegetują, nie rozwijają się. Mają tzw. wegetatywne zyski. Wolny rynek doprowadza do tego, że gdy firmy nie mają perspektyw, mogą, ale nie muszą wypaść z rynku. Jeżeli jest jedna firma z danej branży w regionie, to ona się utrzyma, bo nie ma konkurencji, choć nie wyróżnia się na tle podobnych gdzie indziej" - powiedział.

Ekspert wyjaśnił także, że polscy przedsiębiorcy długo konkurowali ceną. "Najwyższa pora, by zaczęli konkurować jakością, solidnością, obsługą, czyli tym wszystkim, co skłoni klienta do wyboru ich firmy" - powiedział.

Ogromnym wyzwaniem dla biznesu jest - jego zdaniem - również to, by stawał się bardziej innowacyjny i to we wszystkich dziedzinach. "Polska wygląda fatalnie w badaniach Komisji Europejskiej w tej sprawie. Nie jesteśmy narodem innowacyjnym. Nie specjalizujemy się w wysokich technologiach, na których najlepiej się zarabia" - powiedział. Według niego wynika to z czynników kulturowych oraz z niewłaściwej edukacji. "W polskich szkołach nie uczy się innowacyjności, ani zespołowej pracy. A działania rządu, fundusze unijne niewiele pomagają" - podkreślił.

Mimo to - jego zdaniem - jesteśmy konkurencyjni np. w przemyśle meblarskim czy produkcji żywności. "Bardzo dobrze, że w tych dziedzinach wykorzystujemy szanse. Ale wyzwaniem dla nas powinny być nowoczesne technologie - żebyśmy nie byli wyrobnikami, tylko kreatorami światowej gospodarki" - ocenił.

Pytany o to, co czeka polskie firmy w przewidywalnej przyszłości, Wyżnikiewicz odparł: "Nasze przedsiębiorstwa powinny się ciągle restrukturyzować, dostosowywać się do nowych warunków otoczenia gospodarczego. Zamykać niektóre produkcje, a otwierać nowe. Muszą obserwować rynek i tworzyć odpowiednie strategie rozwoju, a to niestety nie jest ich najsilniejszą stroną. Budowanie skutecznych wizji i misji przychodzi nam z trudem, a przecież to bardzo pomaga w prowadzeniu biznesu". Dodał, że to się sprawdza w dużych firmach, małe działają na wyczucie.

"W Polsce łatwo jest założyć działalność gospodarczą, ale nie każdy przedsiębiorca jest w stanie przetrwać. Dlatego osoby prowadzące działalność gospodarczą powinny stale poprawiać swoją wiedzę o przedsiębiorczości, bo obecnie nie mają jej ukształtowanej. Brakuje im też fachowości. Często firmy rejestrując się w urzędzie skarbowym, nie wiedzą nawet, według jakiego systemu chcą płacić podatki" - zaznaczył.

Według Wyżnikiewicza w Polsce jest wiele nowych, dynamicznych firm, które potrafią dostosowywać się do zmieniającego otoczenia gospodarczego. Równocześnie podkreślił, że nie brakuje też przedsiębiorstw, które tylko "wegetują". Wiceszef IBnGR zwrócił ponadto uwagę, że większością firm w Polsce zarządzają inżynierzy, którzy myślą bardziej technicznie niż ekonomicznie. "Większe firmy są bardziej profesjonalnie zarządzane od tych mniejszych przedsiębiorstw. Fachowcy wysokiej klasy zarządzają głównie dużymi korporacjami, szczególnie dotyczy to sektora finansowego. Dlatego wyzwaniem dla małych, średnich, rodzinnych podmiotów powinno być ciągłe podnoszenie poziomu wiedzy menedżerskiej" - skonkludował.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)