Pomylił je z sarnami i strzelił. "Bardzo tego żałuję"
Będzie ciąg dalszy procesu 73-letniego myśliwego, który podczas polowania w Podlaskiem zastrzelił dwa łosie, biorąc je za sarny. Sąd w Zambrowie, jako pierwsza instancja, nieprawomocnie warunkowo umorzył postępowanie karne. Apelację złożyła prokuratura i wojewoda podlaski.
06.11.2023 | aktual.: 06.11.2023 12:51
Akta tej sprawy zostały przekazane do Sądu Okręgowego w Łomży. Termin rozpoznania apelacji nie jest jeszcze znany - wynika z informacji uzyskanych przez PAP w sądzie.
W sierpniu Sąd Rejonowy w Zambrowie warunkowo umorzył postępowanie karne na dwuletni okres próby, myśliwy ma też zapłacić 5 tys. zł świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Sąd orzekł też przepadek broni myśliwskiej, z której 73-latek oddał strzały.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wojewoda podlaski chciał, by oskarżony zapłacił również finansowy ekwiwalent za zabicie zwierząt, na których odstrzał obowiązuje od lat moratorium. Zambrowski sąd ocenił jednak, że przesłanki z przepisów mówiących o takim ekwiwalencie nie zostały w tej sprawie spełnione i odstąpił od zasądzenia takiego odszkodowania.
Zbiorowe polowanie miało miejsce w listopadzie ub. roku niedaleko podlaskiej miejscowości Grądy Woniecko. Tuż po nim myśliwy mówił, że łosie pomylił z jeleniami i sarnami, na które odbywało się polowanie. Mówił też wówczas, że zwierzęta przebiegały przez drogę, pod słońce nie widział dokładnie, że to nie jelenie, a łosie - klępa z łoszakiem. Oddał dwa szybkie strzały.
W śledztwie nadzorowanym przez Prokuraturę Rejonową w Zambrowie 73-letni myśliwy usłyszał zarzut polowania w czasie ochronnym - czyli w czasie obowiązywania moratorium na odstrzał łosi - groziło mu do pięciu lat więzienia.
"Popełniłem błąd. Bardzo żałuję"
Przed zambrowskim sądem przyznał się, mówił, że popełnił "fatalny błąd". Dodał, że strzela szybko i celnie, w kole łowieckim jest od 40 lat i nigdy nie był karany dyscyplinarnie. - Bardzo żałuje tego czynu, w najczarniejszych snach nie myślałem, że tak zakończę swoje długoletnie przygody myśliwskie - powiedział w czasie procesu.
Zaznaczył, że - jak wyliczył, biorąc pod uwagę okoliczności zdarzenia, na decyzję miał niecałe pół sekundy, a między strzałami "góra dwie dziesiąte sekundy". - Ja się upewniłem, do jakiego zwierzęcia strzelam, ale popełniłem błąd - mówił. Podkreślał, że gdyby prawidłowo rozpoznał cel, nie oddałby strzałów do łosi.
Prokuratura chciała w tej sprawie kary 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i 5 tys. zł świadczenia pieniężnego. Sąd jednak warunkowo umorzył postępowanie karne. W ocenie śledczych to zbyt łagodne orzeczenie. Wojewoda w swojej apelacji ponawia wniosek o zasądzenie ekwiwalentu finansowego.