Z Ameryką źle, bez niej jeszcze gorzej
Po krótkim epizodzie sprzed kilku tygodni, w trakcie którego cały giełdowy świat patrzył na to, co dzieje się na głównych parkietach europejskich, szczególnie na tym we Frankfurcie, mamy do czynienia z powrotem do prymatu Wall Street. Było to widoczne już od pewnego czasu, a dziś stało się widoczne aż nadto.
06.09.2010 17:08
Po krótkim epizodzie sprzed kilku tygodni, w trakcie którego cały giełdowy świat patrzył na to, co dzieje się na głównych parkietach europejskich, szczególnie na tym we Frankfurcie, mamy do czynienia z powrotem do prymatu Wall Street. Było to widoczne już od pewnego czasu, a dziś stało się widoczne aż nadto.
W dniu, w którym z powodu święta zabrakło amerykańskich graczy, ich europejscy koledzy nie byli w stanie zdobyć się na jakikolwiek poważniejszy ruch. Podobnie było także w Warszawie, gdzie indeks największych spółek przez większą część sesji trwał „przyklejony” do poziomu 2475 punktów.
*Polska GPW *
Handel na warszawskiej giełdzie zaczął się w poniedziałek od niewielkiego spadku głównych indeksów. WIG20 tracił prawie 0,2 proc. a WIG znalazł się nieznacznie poniżej poziomu piątkowego zamknięcia. Nieco lepiej radziły sobie wskaźniki małych i średnich spółek, zyskujące rano po 0,2-0,4 proc. Nastroje nie były takie złe, jednak na indeks największych firm destrukcyjny wpływ miał 4 proc. spadek notowań akcji Telekomunikacji Polskiej. To wynik informacji o przegranym procesie, w wyniku którego nasz operator będzie musiał zapłacić duńskiej firmie 1,6 mld zł. W ciągu dnia skala spadku walorów Telekomunikacji zmalała do 2,5-3 proc., ale jej wpływ na indeks był bardzo wyraźny. WIG20 przez większą część dnia trzymał się w okolicach 2475 punktów. Dopiero wczesnym popołudniem zdołał wybić się nieco wyżej. Na godzinę przed końcem sesji zyskiwał około 0,5 proc. Zawdzięczaliśmy to w dużej mierze sięgającemu 3 proc. wzrostowi kursu papierów PGE oraz niemal 2,5 proc. zwyżce walorów BZ WBK. Nieźle też zachowywały się akcje
KGHM, rosnące pod koniec dnia o 1,5 proc. Niewiele ustępowały im papiery PKN Orlen. Ostatecznie WIG20 i WIG zyskały po 0,47 proc., a wskaźniki małych i średnich spółek wzrosły po 0,38-0,39 proc. Tak zaskakująca zgodność opinii inwestorów, wyrażona w niemal identycznej skali zmian indeksów to dość rzadkie zjawisko. Obroty na rynku akcji wyniosły 1,4 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Piątkowa sesja na Wall Street przyniosła kontynuację tendencji wzrostowej, rozpoczętej w poprzedni piątek. W czasie tej sześciodniowej serii, S&P500 zyskał 5,5 proc., przy czym dwukrotnie w trakcie handlu odbijał się od poziomu 1040 punktów, by w końcu pokonać 1100 punktów. Można się spodziewać, że byki wykorzystają chwilę przewagi i doprowadzą do przetestowania górnego ograniczenia kilkunastotygodniowej konsolidacji w okolicach 1120 punktów. Z punktu widzenia analizy technicznej taki ruch jest jak najbardziej uzasadniony, zaś nastroje poprawiły się na tyle, że obawa przed drugim dnem recesji poszła w zapomnienie. Dane makroekonomiczne zachwycające nie są, ale też nie straszą.
Inwestorów azjatyckich amerykańskie dane nie tylko nie straszą, ale pobudzają do wzrostów. Nikkei zwiększył swoją wartość o ponad 2 proc. Ta dynamiczna kontynuacja odbicia od niedawnych dołków wygląda coraz poważniej. Na przełom w Tokio raczej trudno liczyć, ale na oddech jak najbardziej. Znów niejednoznaczne sygnały napłynęły dziś z Chin. Shanghai B-Share zniżkował o 0,14 proc., zaś Shanghai Composite wzrósł aż o 1,5 proc. Po ponad 1,8 proc. w górę poszły wskaźniki w Bombaju i Hong Kongu.
Główne europejskie parkiety zaczęły poniedziałkową sesję z dużą ostrożnością i zachowały ją przez cały dzień, aż do szczęśliwego zakończenia notowań. Indeksy w Paryżu i Londynie zyskiwały na otwarciu po około 0,4 proc. a DAX rósł o nieco ponad 0,1 proc. W pierwszych dwóch godzinach handlu można było obserwować jeszcze jakieś mizerne wahania, po czym wskaźniki starały się nie męczyć inwestorów. Przodował w tym DAX, dla którego rozpiętość wahań do południa wynosiła zaledwie 24 punkty a od południa niecałe 10 punktów. Po krótkim okresie samodzielności i niezależności, jaką mogliśmy obserwować we Frankfurcie jeszcze kilka tygodni temu, znów przyszedł czas zapatrzenia się na Amerykę. A dziś na Wall Street święto. Giełdy naszego regionu wykazywały odrobinę większą dynamikę i różnorodność. Indeksy w Bukareszcie i Budapeszcie zyskiwały po 0,6-0,7 proc., w Moskwie zwyżka sięgała zaledwie 0,2 proc. Za to w Pradze wskaźnik wczesnym popołudniem zniżkował o 1 proc. Tuż po godzinie 16.00 CAC40 i DAX zyskiwały po 0,4 proc.
a FTSE rósł o 0,1 proc.
Waluty
Poniedziałkowe przedpołudnie przyniosło kontynuację rozpoczętej w piątek tendencji umacniania się wspólnej waluty. Jej kurs dotarł dziś rano nawet powyżej 1,29 dolara. Po tym osiągnięciu przyszedł czas na korektę. Nie była ona jednak zbyt głęboka i nie zmieniła obrazu rynku. A obraz ten nie był i tak zbyt wiarygodny i czytelny w warunkach, gdy amerykańscy gracze nie brali udziału w jego kształtowaniu. Pod ich nieobecność nieznacznie umacniały się także jen i frank. Prawdziwy stan rzeczy będzie znany dopiero we wtorek, gdy handel będzie toczyć się w pełnym składzie. Na naszym rynku obserwowaliśmy dziś niewielkie zmiany, odzwierciedlające to, co działo się na świecie. Rano dolar staniał do 3,03 zł, po czym jego kurs wzrósł o dwa grosze. Euro można było kupić po 3,92-3,93 zł. Po początkowym spadku do 2,985 zł, frank w ciągu dnia powrócił do poziomu nieznacznie powyżej 3 zł.
Podsumowanie
Nie ma danych makroekonomicznych, nie ma handlu na Wall Street, nie ma handlu na większości światowych parkietach. Inwestorzy w bezruchu czekają na dalsze rozstrzygnięcia, ale wiadomo, że klucz do przyszłości giełdowych rynków dzierżą obecnie Amerykanie. A więc gdy ich dziś zabrakło, na świecie bez zmian. Dobrze, że na warszawskiej giełdzie inwestorzy postanowili nieznacznie poprawić notowania, nieco zapóźnione wobec ostatnich wzrostów na głównych parkietach. I to w warunkach, gdy „kulą u nogi” indeksu naszych największych spółek stały się mocno tracące na wartości papiery Telekomunikacji Polskiej. Gdyby nie one, byłoby całkiem przyjemnie.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance
| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |