Za późno na skorzystanie z hossy na rynku obligacji skarbowych

Ze zwyżek cen obligacji skarbowych skorzystała spora rzesza klientów TFI, którzy ostatnio chętnie wpłacali pieniądze do tzw. funduszy bezpiecznych. Potencjał do ponadprzeciętnych zysków już się jednak wyczerpał – uprzedzają eksperci.

Za późno na skorzystanie z hossy na rynku obligacji skarbowych
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

15.04.2010 | aktual.: 15.04.2010 11:28

Do funduszy inwestycyjnych, których portfele są wypełnione głównie papierami dłużnymi, w tym w dużej mierze skarbowymi, płynie w ostatnich miesiącach rzeka gotówki. Kto miał ponadprzeciętnie zarobić, już to jednak zrobił. By załapać się na hossę, już za późno.

Ponad 1 procent miesięcznie

W ciągu ostatniego miesiąca fundusze obligacji krajowych zarobiły średnio 1,3 proc. (według ostatnich dostępnych wycen). Średni wynik za ostatnie trzy miesiące to 3,3 proc. W ostatnich 12 miesiącach zyskały średnio 10,6 proc. Gdy mowa o oczekiwanych zyskach z funduszy obligacji, zazwyczaj podaje się o 5–6 proc. w skali roku. Dzisiaj przeciętna trzyletnia stopa zwrotu (obejmująca i czas sprzed obligacyjnej hossy) to 20,5 proc., a więc niespełna 7 proc. w skali roku. W przypadku oczekiwań co do funduszy pieniężnych najczęściej pada roczna stopa zwrotu rzędu 4 proc. Tymczasem tylko w ostatnim miesiącu fundusze pieniężne zarobiły średnio 0,7 proc., a w ostatnich trzech miesiącach 1,6 proc.

W drugiej połowie minionego roku niemalże miesiąc w miesiąc fundusze dłużne i pieniężne inkasowały netto w sumie po kilkaset milionów złotych. W tym roku szturm na bezpieczne jednostki był jeszcze większy. W marcu fundusze dłużne i pieniężne odnotowały dodatnie saldo wpłat i wypłat na poziomie 1,5 mld zł. W lutym było to 1,3 mld zł, a w styczniu 1,1 mld zł. Okazuje się, że nie tylko Kowalscy zarabiają na obligacyjnej hossie. Spora część wpłat trafia do Pioneer Pekao i Union Investment. Dużą część klientów tego drugiego towarzystwa stanowią instytucje. Przedstawiciele Union Investment TFI nie podają dokładnej struktury wpłat. – Można przyjąć, że ponad 1,5 mld zł z tegorocznego napływu do funduszy bezpiecznych pochodzi od klientów instytucjonalnych – twierdzi nasz rozmówca z jednego z konkurencyjnych TFI.

Jak długo drobni inwestorzy będą kupować fundusze obligacji i pieniężne? – Wydaje się, że przez pewien czas wciąż wyższe saldo będą odnotowywać tzw. fundusze bezpieczne. Część klientów nie jest jeszcze gotowa na podjęcie ryzyka, jakie się wiąże z rynkiem akcji – mówi Krzysztof Samotij, prezes BZ WBK AIB TFI. – Fundusze bezpieczne, które kuszą ostatnio dobrymi wynikami, są dziś dla wielu alternatywą dla lokat bankowych, które nie oferują już atrakcyjnego oprocentowania – komentuje Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI. – Jeżeli dobra koniunktura na rynku akcji utrzyma się przez kolejne miesiące, można się spodziewać przesunięcia części wpłat w kierunku funduszy akcji. Potencjał wzrostu wyczerpany. Wygląda jednak na to, że ci, którzy teraz kupują bezpieczne jednostki, nie odnotują już ponadprzeciętnych zysków.

– Obecne niskie poziomy rentowności papierów skarbowych (czyli wysokie ceny – przyp. red.) uznałbym za dołek. Mogą z lekkimi wahaniami się utrzymywać jeszcze do wakacji – przewiduje Arkadiusz Bogusz, zarządzający w Credit Suisse Asset Management. Potem zyski mogą wręcz być poniżej przeciętnych, bo bieżące wyceny papierów będą spadać. – Okoliczności przestaną sprzyjać, na przykład inwestorzy na nowo zaczną oczekiwać podwyżek stóp procentowych i przez to będą szukać instrumentów o wyższym oprocentowaniu. Zainteresowanie instytucji obligacjami po dzisiejszych cenach spadnie – mówi Bogusz.

Piotr Kalisz - główny ekonomista Banku Handlowego
Od kilku miesięcy mamy do czynienia z bardzo silnym napływem inwestorów zagranicznych na nasz rynek. Właśnie to zjawisko było główną przyczyną ostatniego wzrostu cen obligacji skarbowych. Moim zdaniem zdyskontowany został najbardziej optymistyczny scenariusz z punktu widzenia rynku długu: braku podwyżek stóp procentowych i bardzo niewielkich zmian w roku przyszłym, a także słabego wzrostu gospodarczego. Wydaje mi się jednak, że jest bardzo poważne ryzyko dla takiego scenariusza. W ciągu kilku tygodni prawdopodobna jest korekta na rynku długu – wzrost rentowności i „wystromienie” jej krzywej. Dochodowość papierów o dłuższym terminie wzrośnie mocniej niż „krótkich” obligacji.

Paweł Białczyński - diler rynku obligacji BRE Banku
Zapowiadało się na to, że inwestorzy zagraniczni odwrócą się od krajowego rynku. Ceny obligacji były już bowiem dosyć wysokie w porównaniu z wieloma krajami rozwiniętymi. Obecnym ofertom obligacji pomogła piątkowa interwencja Narodowego Banku Polskiego na rynku walutowym. Zainteresowanie polskim długiem wróciło. Kupując duże ilości euro na rynku, NBP zwiększa ilość złotego na rynku. Polska waluta jest lokowana w papierach skarbowych. Poza tym inwestorzy, widząc, że NBP chce osłabić złotego, ocenili, że w takiej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej nie zdecyduje się szybko na podwyżki stóp procentowych (wywołują one aprecjację). Dla rynku długu niski koszt pieniądza jest korzystny. Nie sądzę jednak, aby przy rosnącej w przyszłości inflacji RPP udało się wstrzymać decyzję o podwyżkach. Inwestorzy powinni o tym pamiętać.

Piotr Marczak - dyrektor Departamentu DŁUGU PUBLICZNEGO Ministerstwa Finansów
Środowy przetarg był udany. Popyt był wysoki, a poziom rentowności niższy od rynkowego. Teoretycznie miejsce do dalszego wzrostu cen papierów jeszcze jest – pamiętajmy, że niższe poziomy rentowności były już np. w 2006 r., a i różnica między papierami polskimi i rządu niemieckiego nie jest rekordowo niska. Jednocześnie wycena ryzyka Polski jest obecnie lepsza od np. Hiszpanii i Włoch, a rentowność naszych obligacji znacznie wyższa. Finansowanie potrzeb pożyczkowych budżetu przebiega bardzo dobrze. Duża część planu została już zrealizowana, co pozwala nam elastycznie reagować na zmiany sytuacji rynkowej. Nie oznacza to jednak rewolucji w kalendarzu emisji. W zależności od warunków rynkowych przesuwamy podaż w kierunku tych papierów, które jednocześnie są oczekiwane przez inwestorów i wpasowują się w naszą strategię. W kwietniu wystawiliśmy do sprzedaży np. rekordowo wysoką pulę obligacji dziesięcioletnich.

Olaf Pietrzak - zarządzający funduszami obligacji w Skarbiec TFI
Fundusze dłużne należy co do zasady traktować bardziej jak produkty oszczędnościowe niż inwestycyjne. To podejście, patrząc na stopy zwrotu, nieco się zmienia, a zarządzający wdrażają bardziej dynamiczny styl zarządzania. Obecne stopy zwrotu funduszy pieniężnych są rewelacyjne na tle stóp wolnych od ryzyka. Klarowna sytuacja na rynku krótkoterminowego pieniądza i wciąż atrakcyjne spready pozwalają na przedłużenie dobrej sytuacji w tym segmencie rynku. Nieco inaczej jest w funduszach obligacji. Chociażby dlatego, że wysokie stopy zwrotu to zasługa m.in. inwestycji za granicą z I półrocza 2009 r., i teraz są prawie nie do powtórzenia. Mimo to fundusze obligacji z pewnością dalej będą atrakcyjniejsze niż lokaty bankowe. Jeżeli chodzi o polskie obligacje skarbowe, to ostatni wzrost ich cen był na tyle znaczny, iż trudno oczekiwać tak silnej kontynuacji tego trendu. Nadal jednak istnieje znaczna grupa obligacji rządowych denominowanych w walutach innych niż złoty, które w mojej ocenie są niedowartościowane.
Inwestycje w te instrumenty z pewnością podniosą wyniki funduszy obligacji.

Konrad Krasuski , Natalia Chudzyńska , Łukasz Wilkowicz
PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)