WAŻNE
TERAZ

Święczkowski złamał prawo? Jest wniosek ministra sprawiedliwości

Zakaz handlu miał uszczęśliwić pracowników. Nie wszystkim się podoba

Ograniczenie handlu w niedziele miało dać pracownikom czas dla rodziny. W zamian pracują do późnych godzin nocnych w piątki i soboty, a niedziele przesypiają. O efektywnym wypoczynku też nie ma mowy, bo o północy znów muszą być w pracy. Nowe prawo nie wszystkim wyszło na dobre.

Wolna niedziela to fikcja? Nie wszyscy pracownicy z niej korzystają
Źródło zdjęć: © East News | JAKUB WOSIK/REPORTER
Przemysław Ciszak

Ograniczenie handlu w niedziele funkcjonuje od marca tego roku. Za nami już dwie niedziele z zamkniętymi sklepami. Na skutki nowego prawa nie trzeba było długo czekać. Sklepy szybko dostosowały się do nowych wymogów i zmieniły tryb pracy dla wielu pracowników.

Najszybsza okazała się Biedronka, która, jak ujawniliśmy, projekt zmian w regulaminie pracy przekazała stronie związkowej zaledwie kilka godzin po złożeniu przez prezydenta podpisu pod ustawą.

Teraz, po drugiej niedzieli bez handlu, jedna z pracownic warszawskiej Biedronki mówi nam wprost, że nie jest zadowolona z takiej wolnej niedzieli. - Przez ten zakaz w soboty mamy armagedon, musimy zostawać do północy, albo nawet pierwszej w nocy. Popołudniowa zmiana trwa 10-11 godzin. W ogóle ta wolna niedziela jest niepotrzebna. Wolałam pracować tak jak wcześniej - zaznacza.

Przypomnijmy, że sieć marketów wydłużyła godziny otwarcia niektórych sklepów w soboty do godziny 23. Wprowadziła również zmianę, w ramach której zatrudnieni zaczynają pracę w poniedziałki już kwadrans po północy.

To nie wszystko, bowiem dla części pracowników wolna niedziela to i tak fikcja. Biedronka korzysta z wyjątków w ustawie, co pozwala jej na otwarcie niektórych sklepów w niedzielę. 18 marca był to już siedem placówek. To sprawia, że zatrudnieni tam muszą pracować tak, jak w każdy inny dzień tygodnia.

W sieci nie brakuje więc wpisów pracowników handlu, którzy "dziękują" za taką "dobrą zmianę":

Nie tylko pracownicy Biedronki w nieoficjalnych rozmowach narzekają na zakaz handlu. We wrocławskim Lidlu pracujący tam kasjer twierdzi, że jest gorzej niż przed wprowadzeniem ustawowych ograniczeń. Do tej pory pracował w piątek i sobotę do 21, teraz wydłużono otwarcie sklepu do 22. – Do tej pory sobotni wieczór nie różnił się zbytnio od tego w tygodniu, teraz pracy jest znacznie więcej. Klientów też – zaznacza.

Na podobne rozwiązania zdecydowały się i inne sieci. Przykład? Tesco 24h w soboty są zamykane o 23 i otwierane w poniedziałki o 6 rano. Podobnie całodobowe sklepy Carrefour w soboty są otwarte do godz. 23.

Nie tylko hipermarkety

Choć zakaz handlu miał przede wszystkim ograniczyć pracę w sklepach wielkopowierzchniowych, okazuje się, że wpłynął również na pracowników np. restauracji. Te co prawda wyłączone są z niedzielnego zakazu handlu i teoretycznie nowe prawo nie powinno mieć na nie znaczącego wpływu.

Nic bardziej mylnego. Nieczynne sklepy w galeriach handlowych nie przyciągną tylu klientów do sąsiadujących z nimi punktów gastronomicznych. Tak więc ich niedzielny utarg jest znacznie mniejszy.

Zmiana godzin otwarcia galerii w dni poprzedzające niedzielę bez handlu przeorganizowała pracę niektórych w restauracjach. Menadżerka jednej z nich - w Galerii Mokotów - zaznacza, że zakaz handlu spowodował, że w piątki pracują znacznie dłużej. Skoro centrum czynne jest do 24, więc i restauracja działa to tej pory.

Z tego powodu, pracę kończą koło godziny 2 w nocy. W sobotę restauracja znów jest czynna w normalnych godzinnych. Po wyczerpującym piątku i sobocie nawet wolna niedziela służy jedynie do odespania poprzednich dni.

Małe sklepy mają się lepiej?

Inaczej ma się sprawa w mniejszych sklepach. Te mogą być czynne, jeśli to właściciel stanie za ladą. Korzystają z tego osiedlowe sklepiki. Jak przekonuje właściciel spożywczego we Wrocławiu, który zlokalizowany jest w bezpośrednim sąsiedztwie Biedronki, praca w niedziele to szansa na to, że zapominalski klient masło na niedzielne ciastko kupi właśnie u niego, a nie w markecie.

Jednak nie wszyscy są tak optymistycznie nastawieni do możliwości zarobku podczas zakazu handlu. Właścicielka warszawskiego sklepu nie zauważa z kolei, aby obroty znacząco zwiększyły się w te dni. - Nie ma na razie wielu nowych klientów. A i tak czynni jesteśmy tylko do 16 - nie mamy siły siedzieć dłużej w niedziele - zaznacza.

Zobacz także: zakaz handlu w niedziele szansą dla kupców z targowisk

Za przykład może też posłużyć przypadek opisany przez jednego z użytkowników Twittera. Właściciel trzech wiejskich sklepów spożywczych otwarty może mieć tylko jeden z nich – ten, w którym obsłuży klientów samodzielnie. Jego obroty już spadły średnio o 20 proc.

Aby dalej prosperować, współwłaścicielami będzie musiał zrobić żonę i syna, którzy będę pracować w pozostałych sklepach. To zwiększy obciążenie ZUS-em, a więc koszty. Jak sam przekonuje pożytków z zakazu handlu – zero, a firmie już podcięto skrzydła.

Badania niezbyt optymistyczne

Hurraoptymizmu próżno szukać również w badaniach opinii prowadzonych między kasjerkami i kasjerami. Jedynie nieco ponad połowa uważa zakaz handlu za korzystne dla nich rozwiązanie – wynika z sondy przeprowadzonej przez Take Task.

Aż 28 proc. pracujących „na kasie” nie uważa, że niedzielne ograniczenie handlu jest dla niego dobre. Grupie 43 proc. praca w niedziele wręcz odpowiada, a wśród bezdzietnych pracowników odsetek chętnych do pracy w ten dzień wzrasta do 54 proc.

Obraz
© taketask.com | Take Task

Zdecydowana większość pracowników zamiast wolnej niedzieli wolałaby jednak więcej zarabiać. Tak więc 43 proc. kasjerów wybrałaby dwa i pół razy wyższą stawkę godzinową zamiast wolnego. Badaniem objęto 20 miast, w tym 8 dużych aglomeracji.

Źródło artykułu: WP Finanse

Wybrane dla Ciebie

Tryb zimowy w oknach. Wyjaśniamy, jak go ustawić
Tryb zimowy w oknach. Wyjaśniamy, jak go ustawić
Ministra oburzona cenówkami w Biedronce. Mamy komentarz UOKiK
Ministra oburzona cenówkami w Biedronce. Mamy komentarz UOKiK
ZUS przejmuje składki emerytalne. Straciła 350 tys. złotych
ZUS przejmuje składki emerytalne. Straciła 350 tys. złotych
"Złote kolby" w kukurydzy i podpalenie. Dramat rolnika z Kujaw
"Złote kolby" w kukurydzy i podpalenie. Dramat rolnika z Kujaw
Zmiany w Allegro. Pracownicy rozczarowani. Rzecznik wyjaśnia
Zmiany w Allegro. Pracownicy rozczarowani. Rzecznik wyjaśnia
Chciała wynająć mieszkanie. "Właściciele poszaleli". Oto stawki
Chciała wynająć mieszkanie. "Właściciele poszaleli". Oto stawki
Inspektorki ZUS podtruwały koleżankę z pracy? "Jesteśmy wstrząśnięci"
Inspektorki ZUS podtruwały koleżankę z pracy? "Jesteśmy wstrząśnięci"
Upada znana niemiecka firma rybna. Pogrążyła ją bakteria
Upada znana niemiecka firma rybna. Pogrążyła ją bakteria
Te miasta podnoszą opłaty za śmieci. Niektórzy zapłacą 1,8 tys. zł
Te miasta podnoszą opłaty za śmieci. Niektórzy zapłacą 1,8 tys. zł
Sezon grzewczy w Krakowie z problemami. "Mamy natłok zgłoszeń"
Sezon grzewczy w Krakowie z problemami. "Mamy natłok zgłoszeń"
Primark otworzy nowy sklep w Polsce. Szuka pracowników. Jakie zarobki?
Primark otworzy nowy sklep w Polsce. Szuka pracowników. Jakie zarobki?
Papierosy spadały z nieba na Podlasiu. Zatrzymani Białorusini i Polacy
Papierosy spadały z nieba na Podlasiu. Zatrzymani Białorusini i Polacy