Biedronka na pracownikach odbija sobie zakaz handlu w niedziele. Jest oficjalny dokument

O tym, że Biedronka planuje wprowadzenie nocnych zmian oraz wydłużenie godzin pracy sklepów informowaliśmy w minionym tygodniu. Wówczas to właściciel sieci, spółka Jeronimo Martins Polska, bronił się przed zarzutami o wykorzystywanie trików prawnych, by zrekompensować sobie straty wynikające z ustawy. W rozsyłanym do mediów komunikacie informowano, że "żadne finalne decyzje w sprawie godzin pracy nie zapadły".

Informacja nie wytrzymała zderzenia z rzeczywistością. Jak się dowiedzieliśmy, gotowy plan zmiany regulaminu pracy przekazano do opiniowania związkom zawodowym dokładnie w dniu, w którym prezydent złożył podpis pod projektem ustawy, czyli we wtorek. Najważniejszą z zaproponowanych zmian jest przesunięcie godzin obejmujących czas pracy w niedziele i święta.

"Dla pracowników Sklepów niedziela i święto obejmuje 24 kolejne godziny przypadające odpowiednio między godziną 24:00 w sobotę a godziną 24:00 w niedzielę i między godziną 24:00 w dniu bezpośrednio poprzedzającym święto a godziną 24:00 w święto" - czytamy w dokumencie. Jak ustaliliśmy, związkowcy nie zamierzają godzić się na zmianę. Jeśli jednak pracodawca zdoła przeforsować wprowadzenie tego zapisu, sprawa trafi do Państwowej Inspekcji Pracy oraz Głównego Inspektoratu Pracy.

- Te zapisy są irracjonalne, wprowadzają dwie doby pracownicze, a w Biedronce nie ma ruchomego czasu pracy - usłyszeliśmy od jednego z zainteresowanych.

Jak informowaliśmy 23 stycznia, gdy ujawniliśmy treść pisma zarządu Jeronimo Martins, ze względu na wprowadzenie zakazu handlu sieć apeluje o układanie grafiku pracy w taki sposób, by "w sobotę pracownicy opuszczali sklep przed godziną 24:00 (np. 23:45) i rozpoczynali pracę w poniedziałek po godz. 00:00 (np. o godz. 00:15) - podobnie w święta". Choć pomysł wydaje się skandaliczny, to jest jednak zgodny z obowiązującymi przepisami. Warunkiem jest wspomniana zmiana obowiązujących w miejscu pracy wewnętrznych przepisów.