Zakupy za pół ceny. Warunek jest jeden. Trzeba się spieszyć

Piwo za 2,79 zł, szynka - 22 zł za kilogram, duży kefir – 1,55 zł, opakowanie pierogów w owocami leśnymi – ponad 6 zł. Skąd takie ceny? Nie jest to żadna wyjątkowa promocja. Niektóre sieci obniżają ceny towarów, gdy zbliża się koniec terminu przydatności do spożycia. Co ciekawe, nie wszystkie, część woli się towaru pozbyć niż sprzedać dużo taniej.

Zakupy za pół ceny. Warunek jest jeden. Trzeba się spieszyć
Źródło zdjęć: © WP.PL | WP.PL
Tomasz Bodył

11.11.2018 | aktual.: 11.11.2018 10:45

W placówkach takich sieci jak Lidl czy Stokrotka są specjalnie wydzielone i oznakowane stoiska, gdzie można kupić żywność tuż przed upływem terminu przydatności po obniżonej cenie. Ale już na przykład w Biedronkach czy sklepach Auchan próżno szukać takich okazji. Z czego to wynika?

Zobacz: *Polacy zaczęli robić zakupy spożywcze na stacjach paliwowych. "Tam gromadzą się tłumy" *

- Na poziomie każdego sklepu optymalizujemy wielkości zamówień oraz prowadzimy system przecen, aby skutecznie minimalizować ryzyko marnowania. (…) Wysokość rabatu przecenionych artykułów jest różna – przede wszystkim 25 proc. lub 50 proc.. Promocją obejmujemy wiele artykułów spożywczych, m.in. nabiał, wędliny. Oprócz rabatu dotyczącego produktów ze zbliżającym się końcem terminu przydatności do spożycia, przeceniamy również ostatnie sztuki produktów np. artykuły mrożone, które są objęte 50-procentowym rabatem – mówi nam Aleksandra Robaszkiewicz z biura prasowego sieci sklepów Lidl w Polsce.

To dobra praktyka? – pytamy eksperta rynku spożywczego Andrzeja Falińskiego, prezesa Stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego.

- Oczywiście tak. Ze względów ekonomicznych, gdyż sklepem rządzi rotacja i towar niesprzedany to strata. Także ze względów etycznych i społecznych – towar jest dostępny dla osób, które być może nie sięgnęłyby po niego w "normalnej" cenie, bo nie byłoby je na to stać. Innym argumentem etycznym jest redukcja produktów marnowanych. Wreszcie ze względów wizerunkowo-marketingowych, bo sklep może w ten sposób dać sygnał, że jest w nim "dobrze i tanio" - odpowiada.

Okazuje się jednak, że są sklepy, w których próżno szukać tego rodzaju przecen. - Taką mamy politykę. Nie tłumaczymy tego – unika odpowiedzi Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji i CSR Auchan Polska. Biedronka w ogóle nie odpowiedziała na naszego maila z pytaniami w tej sprawie.

Z kolei z odpowiedzi z firm Lewiatan oraz Żabka wynika, że w tych placówkach panuje dość duża dowolność.

- Polska Sieć Handlowa Lewiatan jest siecią franczyzową, w której placówki handlowe prowadzone są przez niezależnych przedsiębiorców, zatem tego typu sytuacje mogą być w różny sposób rozwiązywane w poszczególnych sklepach. Decyduje o tym właściciel placówki handlowej - wskazuje sieć.

A biuro prasowe Żabki mówi tak: franczyzobiorcy sklepów Żabka są indywidualnymi przedsiębiorcami i mają możliwość wprowadzenia obniżki cenowej żywności, której termin przydatności kończy się.

Jeszcze inaczej jest w sklepach Carrefour. - Carrefour Polska prowadzi m.in. monitoring minimalizacji strat, kontroluje zamawiane ilości produktów, czy wprowadza rozwiązania zachęcające klientów do zakupu pojedynczych sztuk artykułów spożywczych – przykładem mogą być banany sprzedawane na sztuki w bistro "Smacznie", które Carrefour prowadzi przy swoich hipermarketach w całym kraju. (…) Sieć zainicjowała też akcję "Kupuję, nie marnuję”, przyczyniającą się do zmniejszenia marnowania żywności o zbliżającym się do końca terminie przydatności do spożycia, która z przyczyn niezależnych od Carrefour nie może zostać odebrana przez organizacje pozarządowe - podało biuro prasowe.

Obraz
© WP.PL | WP.PL

Jeśli ilość produktów jest niewielka lub organizacja w najbliższym czasie nie będzie mogła przyjechać po nie do sklepu, wówczas - jak czytamy w odpowiedzi biura prasowego - artykuły są umieszczane w specjalnie oznaczonej strefie "Kupuję, nie marnuję" i sprzedawane po bardzo niskiej, symbolicznej cenie. Inicjatywa jest obecnie testowana w wybranych supermarketach.

Na zdrowy rozsądek wydaje się, że lepiej sprzedać, nawet po obniżonej cenie, niż się po prostu pozbyć towaru. Jeśli rozwiązanie to ma same zalety, to dlaczego nie wszystkie sklepy się na to decydują? Okazuje się, że taki towar bywa dość kłopotliwy.

Jednym z powodów - wskazuje Faliński - może być polityka wizerunkowa: trudno firmie podkreślającej świeżość swoich produktów organizować kącik sprzedaży produktów "jeszcze świeżych". Podobnie przy sprzedaży delikatesowej mogą powstać niekorzystne skojarzenia. - Na decyzję sklepu mogą też wpływać zasady reklamacji. Towar przeceniony podlega reklamacji, tak stanowi prawo, więc biorąc pod uwagę problemy z tym związane, roszczenia konsumenta, ewentualne odszkodowania lub inne kłopoty natury formalnej, niektóre sklepy unikają przeceniania towarów, które zwiększają ryzyko reklamacji i jej następstw - mówi ekspert.

Tony żywności

Trudno oszacować, ile jest towarów, których sklepy pozbywają się w ten czy inny sposób z powodu bliskiego końca terminu ważności. Żadna z sieci sklepów nie odpowiedziała nam na to pytanie.

- Trudno powiedzieć, bo są to bardzo zindywidualizowane sytuacje. W każdym razie straty na poziomie 2 proc. zapalają dyrektorowi sklepu czerwona lampkę "alarmu nierentowności" sprzedaży – ocenia Andrzej Faliński.

Pewną wskazówką mogą być dane publikowane przez Auchan. Tylko we wrześniu tego roku ze sklepów tej sieci do Banków Żywności trafiało 175 ton produktów tuż przed końcem terminu przydatności do spożycia, które Auchan przelicza na blisko 350 tys. posiłków. Od początku roku było to blisko 1500 ton żywności, z których, według danych tej sieci, można przyrządzić ok. 3 mln posiłków. Skala więc jest olbrzymia.

Cena ustalana arbitralnie
Żadna z sieci sklepów nie odpowiedziała na nasza pytania dotyczące sposobu wyznaczania poziomu rabatów. Wiadomo, że w Lidlu jest to albo jedna czwarta albo połowa pierwotnej ceny. Wydaje się, że zbliżony poziom jest również w Stokrotkach.

- Często jest to po prostu decyzja arbitralna, zostawiona szefowi sklepu, ale nie zawsze. (...) Bywa też i tak, że centrala podaje dla kategorii i nawet niektórych towarów warunki i wskaźniki możliwej obniżki - mówi Faliński.

Ekspert przypomina dwa, ujęte w prawie krajowym i europejskim, rodzaje limitu czasowego: "należy spożyć do…" i "najlepiej spożyć przed… (lub do)". W drugim przypadku, nawet po przekroczeniu określonego terminu, można dany towar sprzedawać, ale trzeba być świadomym tego, że utraci on cześć walorów, co może (i najczęściej tak jest) odzwierciedlać cena.

Warto pamiętać, że istnieje też grupa produktów nie podlegających obowiązkowi określenia terminu ważności: np. sól, alkohole powyżej 10 proc., cukier sypki, ocet.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (135)