Zakupy zaczynają się teraz od zaliczki
Najpierw zaliczka, potem towar - coraz częściej te właśnie słowa słyszą łodzianie wybierający się na zakupy. Zaliczki płacimy już nie tylko za towar na specjalne zamówienie, ale i za rzeczy ze sklepowych półek i regałów.
14.02.2008 | aktual.: 14.02.2008 12:49
Michał Stępień z Łodzi kupuje wyposażenie do nowego domu. W markecie Castorama wybrał lampy. Musiał zapłacić 40 proc. zaliczki. Gdańszczanka Honorata Bartczak, która zechciała kupić materac o standardowych wymiarach 140 x 200 cm, musi w tym celu wpłacić 20 proc. zaliczki.
Właściciele i pracownicy sklepów podkreślają, że pobierając zaliczki zabezpieczają się przed kaprysami klientów. W łódzkim sklepie meblowym "Kamyk" przedpłata wynosi ok. 10 proc. wartości towaru. Przeciętny materac kosztuje tu 2 - 3 tys. złotych. Kupujący mogą za towar zapłacić na miejscu lub przy odbiorze, po upewnieniu się, że otrzymali to, na czym im zależało. W drugim wypadku zaliczka związana jest m.in. z kosztami dostarczenia nabytku. Roman Kamiński, właściciel sklepu, tłumaczy, że zdarzają się klienci, którzy wynajdują przeróżne powody, by zrezygnować z kupna lub wywalczyć niższą cenę. _ Zaliczka jest wiążąca dla obu stron _- przypomina właściciel.
Z wpłatą nawet 20 proc. wartości towaru muszą się także liczyć klienci marketów budowlanych Nomi. Stefania Radzikowska, kierownik Nomi w Łodzi, informuje, że dotyczy to zwłaszcza towaru na specjalne zamówienie klienta, którym inni kupujący nie będą zainteresowani.
Zdaniem Małgorzaty Rother, rzecznika konsumentów w Warszawie, pobieranie zaliczek jest zgodne z prawem.
_ Mamy swobodę zawierania umów, ale zgodę muszą wyrazić obie strony _- radzi rzecznik konsumentów.
Małgorzata Cieloch, rzecznik UOKiK, przestrzega konsumentów przed ustnym załatwianiem spraw.
_ W pisemnej umowie powinny znaleźć się: miejsce i czas jej zawarcia, przedmiot lub usługa, której dotyczą, termin wykonania _- wylicza. _ Niedotrzymanie tych warunków jest podstawą wypowiedzenia umowy i zwrotu zaliczki. _
Eksperci przestrzegają także przed zbyt pochopnym wpłacaniem zaliczek, bo właściciele sklepów nie muszą ich zwracać na prośbę klienta, który się jednak rozmyślił.
Alicja Zboińska
POLSKA Dziennik Łódzki