Załoga PKS Ostróda planuje strajk, w poniedziałek autobusy w bazie

Załoga PKS Ostróda, w tym także kierowcy autobusów, zapowiadają, że w poniedziałek o 6 rano przystąpią do strajku, w wyniku którego autobusy tego przewoźnika mają pozostać w bazach. Pracodawca strajku nie uznaje i twierdzi, że wszystkie kursy się odbędą.

15.06.2014 07:20

Strajk w ostródzkim PKS, który obsługuje przede wszystkim lokalne trasy wokół Ostródy, zaplanowano na godz. 6 rano w poniedziałek. W ramach protestu, jak zapowiada załoga, autobusy mają nie wyjechać na trasy. Sam zakład ma być pikietowany m.in. przez działaczy "Solidarności" z innych zakładów pracy, którzy na poniedziałkowy poranek mają przyjechać do Ostródy - poinformował o tym PAP związek.

Kierownictwo ostródzkiego PKS-u odmówiło PAP rozmowy na temat planowanego protestu, a pracownice sekretariatu przekazały "w imieniu kierownictwa zakładu, że zostanie zrobione wszystko, by autobusy na trasy jednak wyjechały".

PKS Ostróda jest własnością spółki Mobilis. Jej prezes Eugeniusz Szymonik powiedział PAP, że ma nadzieję, iż załoga nie zastrajkuje i przystąpi do pracy. "Jeśli dojdzie do strajku to będzie on nielegalny" - podkreślił Szymonik.

Do strajku w PKS Ostróda zachęcają pracowników dwa działające w zakładzie związki zawodowe: OPZZ i "Solidarność". Przewodniczący zakładowej "Solidarności" Zbigniew Maszkowski powiedział PAP, że o strajku zdecydował wynik przeprowadzonego w tym zakładzie referendum strajkowego, w którym 70 proc. głosujących opowiedziało się za przystąpieniem do strajku (uprawnionych do głosowania było 100 osób - PAP).

Maszkowski powiedział PAP, że nie wie, ile w efekcie osób zastrajkuje i ile autobusów nie wyjedzie na trasy, ponieważ - jak podkreślił - w ostatnich dniach przed strajkiem w zakładzie szefowie zastraszali podległych pracowników, by ci nie przystępowali do akcji.

"Mnie zaś zlecono wyjazdy w takie trasy, bym nie mógł się kontaktować z załogą i namawiać do strajku" - podkreślił Maszkowski.

Powodem strajku załogi PKS Ostróda jest - jak podał PAP przewodniczący zakładowej "Solidarności" - złe traktowanie załogi, uznaniowe przyznawanie podwyżek oraz brak realizacji Pakietu Gwarancji Pracowniczych, podpisanych podczas kupowania zakładu przed trzema laty przez spółkę Mobilis.

"W tym pakiecie jest zapisane, że jak zakład wypracuje zysk, to załoga dostanie podwyżki. Wypracowaliśmy 28 tys. zł zysku, co prawda pieniądze te pochodziły ze sprzedaży aut ciężarowych, ale zysk to zysk. Mimo to pracodawca podwyżek nam odmawia" - powiedział PAP Maszkowski. Dodał, że pracodawca nie przewidział także w przyszłorocznym budżecie odprowadzania pieniędzy na fundusz socjalny.

Maszkowski powiedział PAP, że przed podjęciem decyzji o strajku załoga prowadziła wielomiesięczne rozmowy, uczestniczył w nich nawet negocjator wysłany przez resort pracy - poprosiły o to związki zawodowe. "Startowaliśmy w tych rozmowach od propozycji 200 zł podwyżki, w efekcie negocjacji zeszliśmy do 100 zł i byliśmy gotowi na dalsze ustępstwa, ale prezes nie zgodził się nawet na podwyższenie płacy o złotówkę" - powiedział Maszkowski.

Prezes Mobilisa Eugeniusz Szymonik powiedział PAP, że takie podwyżki "rozwaliłyby zakład". "Ta spółka ma przynosić zyski, wyprowadziliśmy ją już na prostą, ale żeby były podwyżki trzeba dalszej pracy, a nie działań destrukcyjnych, nie zadym" - podkreślił Szymonik i dodał, że w jego ocenie "skończy się na gadaniu, a do strajku de facto nie dojdzie".

Z informacji zamieszczonych na stronie internetowej PKS Ostróda wynika, że autobusy tego przewoźnika rocznie przewożą 3 mln podróżnych. Zakład ma 78 autobusów, które obsługują lokalne przewozy pasażerskie, w tym przewozy szkolne i międzyregionalne m.in. do Warszawy, Gdańska, Bydgoszczy i Płocka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)