Zapłacisz 12 tys. zł za coś, czego nie zobaczysz? Eksperci w szoku

Polska na Euro 2012 nie zarobi, a straci. Każdy Polak za organizację największej imprezy sportowej w Europie zapłaci około 12 tys. zł - wyliczyli eksperci z Instytutu Globalizacji. Ich zdaniem do Polski przyjedzie jedynie 43 tys. turystów-kibiców. Ekonomiści, którzy przygotowywali wcześniejsze raporty dla PL.2012, tym wyliczeniom nie dowierzają.

Zapłacisz 12 tys. zł za coś, czego nie zobaczysz? Eksperci w szoku
Źródło zdjęć: © newspix.pl | marek zielinski

21.03.2012 | aktual.: 21.03.2012 14:41

- Zdobycie biletu na Euro 2012 graniczy z cudem, pewni wejściówek mogą być jedynie działacze czy znajomi sponsorów. Polscy kibice będą emocjonować się jak zwykle przed telewizorem, ponosząc jednak koszty organizacji imprezy, czy tego chcą, czy nie - napisał Instytut Globalizacji w raporcie "Euro 2012. Igrzyska na koszt podatnika".

Zdaniem jego autora Marka Łangalisa do każdego biletu na Euro 2012 polski podatnik dopłaci ok. 12 tys. zł, uwzględniając tylko koszty powstania stadionów.
- Gdyby liczyć wszystkie inwestycje realizowane pod hasłem "Euro", dopłata wynosiłaby blisko 250 tys. zł - dodaje ekspert Instytutu Globalizacji.

Autor raportu podważa też wyliczenia Ministerstwa Sportu i Turystyki i spółki PL.2012 opracowane przez ekonomistów Szkoły Głównej Handlowej, według których Euro 2012 ma przyczynić się do wygenerowania 115 mld zł w perspektywie najbliższych kilkunastu lat.

- To liczby wzięte z sufitu i przejaw myślenia życzeniowego - komentuje Marek Łangalis.

Jego zdaniem organizacja dużej imprezy sportowej nikomu się nie opłaca. Jako przykład daje Niemców, którzy po organizacji piłkarskich mistrzostw świata mieli 10 mld euro strat. Podobnie ma być w Polsce, bo wpływy z turystyki nawet w długim terminie nie zwrócą nakładów na inwestycje.

Co ciekawe Instytut Globalizacji prognozuje, że na kilkanaście spotkań Euro 2012 przyjedzie do Polski jedynie 43 tys. dodatkowych turystów-kibiców. Z drugiej strony twierdzi, że turyści nieinteresujący się piłką nożną nie będą zaglądali do miast-gospodarzy w obawie przed nawałem… kibiców. Według wyliczeń IG kibice oraz drużyny piłkarskie, oficjalne delegacje oraz sama UEFA dadzą nam zarobić jedynie około 128 mln zł.

Adam Czerniak ze Szkoły Głównej Handlowej, który z grupą naukowców i profesorów przygotowywał na zlecenie spółki PL.2012 raport IMPACT o zyskach dla polskiej gospodarki na dane Instytutu Globalizacji łapie się za głowę.
- Wszystko zależy od metody liczenia, ale warto zwrócić uwagę, że szacowana liczba 43 tys. turystów to jest mniej niż pojemność Stadionu Narodowego - mówi Adam Czerniak.

Jego zdaniem zysków z Euro 2012 nie da się w prosty sposób policzyć, więc nie można też mówić o stratach.
- Koszty organizacji łatwo policzyć. Z zyskami jest dużo trudniej, bo są rozlewają się po całej gospodarce i trudno określić ten efekt wpływu. Na Euro 2012 zyskamy jednak na pewno, bo dużo wcześniej powstały u nas drogi i inne inwestycje infrastrukturalne. To przyspieszenie przekłada się na realny wzrost - tłumaczy ekonomista. - Do tego jest jeszcze niepoliczalny efekt promocyjny skierowany na Europę, że Polska to jest ciekawy i nowoczesny kraj - dodaje.

instytut globalizacjisgheuro 2012
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)