Zarabia 9 tys. zł, nie skończył nawet zawodówki
"Nigdy nie miałem głowy do książek, w podstawówce nawet dwa lata siedziałem w jednej klasie"
21.05.2012 11:33
Nie skończył jej, gdy miał 20 lat pracował w stoczni. Tam nauczył się spawać elementy do statków. Dziś łączy elementy metalowe, robi np. rusztowania, schody metalowe, części do specjalistycznych maszyn. Jego szef szuka interesujących zamówień w całej Europie. Kompletuje zespół spawaczy pod konkretne zlecenie.
- Nigdy nie miałem głowy do książek, w podstawówce nawet dwa lata siedziałem w jednej klasie. Miałem też kłopot z prawem, miałem przez kilka miesięcy dozór kuratora, bo zdarzyło mi się z chłopakami po alkoholu zrobić skok na stację benzynową. Ale to było dawno temu, wiadomo głupota młodzieńcza. Na szczęście zawsze miałem dryg do roboty. I nauczyłem się fachu. Wyszło mi to na dobre, dobrze zarabiam i chyba otworzę własny interes, bo zleceń jest naprawdę dużo. Kiedyś myślałem o emigracji, ale okazało się, że praca przyjechała do mnie – twierdzi Tomasz Gaworek, ma 36 lat, ma auto terenowe, kupuje mieszkanie w Gdyni, w tym roku bierze miesięczny urlop, wyjeżdża z narzeczoną na Cypr, ma też dziecko z poprzedniego związku, na które płaci alimenty.
Chcieli go przenieść do szkoły specjalnej
Mechanik samochodowy miesięcznie zarabia 7-8 tys. zł. Wykonuje naprawy na zlecenie. Ale też handluje autami – kupuje taniej w Niemczech, w Polsce sprzedaje drożej. Ma żonę, mieszka w wynajętym mieszkaniu, ale planuje zakup działki na wsi i budowę domu – bo takie jest jego marzenie. Jak mówi był najgorszy w klasie, w szkole podstawowej.
- Moja mama myślała, że mam coś z głową. Chcieli mnie nawet przenieść do szkoły specjalnej. Do dziś robię błędy, nie znam żadnego języka. Ale mam głowę do handlu, znam się samochodach i na mechanice. To zawsze była moja pasja. Teraz z każdego, nawet rozsypującego się samochodu, potrafię zrobić cacko, które sprzedam dużo drożej niż kupiłem – Jarosław Wierzchuciński.
Dużo ponad 5 tys. zł, jest po „zawodówce” obuwniczej
Artur ma firmę transportową. Przewozi towary z Rosji na Zachód. Zatrudnia 11 pracowników. Jest po zawodówce o profilu obuwniczym. Dziś myśli o otwarciu kolejnej firmy. Początkowo sam był kierowcą tira. - Zawsze miałem kompleksy, że jestem bez wykształcenia. Mój brat jest lekarzem, ale zarabia mniej niż ja, ma na rękę w przychodni niecałe 5 tys. zł. Mama traktowała mnie jak gorszego, bo wolałem biegać za piłką niż siedzieć nad książkami. Dziś wiem, że zarabiam, bo jestem odważny, może nawet trochę porywczy i oczywiście pracowity. Nie każdy przecież bez wykształcenia odnosi sukces. Mam pracownika, jest po zarządzaniu i nie ma zielonego pojęcia o rynku. Żeby odnieść sukces liczy się nie tylko dyplom, ale charakter i pomysł. Znam wielu, którzy są po zawodówce i nie znaleźli dobrego zajęcia, a nie mają żyłki do interesów. Ledwo wiążą koniec z końcem – twierdzi Artur Bławat.
1,5 tys. zł, robi doktorat z filozofii
- To moja pasja, robię to co lubię. Niestety nie wiem, czy wytrzymam, bo jak na razie zarabiam tragicznie. Będę od września pracować w szkole i równocześnie studiować. Na razie będę dorabiać przy rozwożeniu pizzy. Teraz mam 1,5 tys. z korepetycji, pomagam w języku polskim niepełnosprawnym dzieciom – wyjaśnia Rafał Dimas, z Suwałk.
Pracownicy szeregowi zatrudnieni w działach sprzedaży otrzymywali wynagrodzenie na poziomie 1 900 PLN (mediana). Dla porównania, w najlepiej wynagradzanych działach informatycznych aż 75% pracowników szeregowych zarabiało powyżej 1 994 PLN. Według ubiegłorocznych badań przeprowadzonych przez Wynagrodzenia.pl w działach produkcyjnych połowa pracowników zarabiała w przedziale pomiędzy 1, 5 tys. zł a 2, 9 tys. zł. W przypadku działów technicznych przedział, w obrębie którego zarabiało 50% pracowników szeregowych wyniósł od 1, 7 do 3, 2 tys. zł. Co dziesiąta osoba na tym stanowisku w działach technicznych zarabiała powyżej 4, 5 tys. zł
Krzysztof Winnicki/JK
- niektóre nazwiska zmieniliśmy na prośbę rozmówców