Zarabiaj w Disneylandzie
Castingi na pracowników tego bajkowego parku pod Paryżem odbywają się w Polsce co roku. Na jednym z nich pojawiła się studentka z Poznania – Marta Szymańska.
O naborze Marta dowiedziała się od znajomych i postanowiła spróbować. – Na casting musiałam jechać do Warszawy – mówi dziewczyna. Podstawowym wymogiem jest znajomość języka francuskiego. Bez tego niestety nie ma szans na pracę w Disneylandzie. – Na szczęście wystarczy poziom komunikatywny – zapewnia Marta. – Ponadto powinno się znać angielski, choć ten wymóg traktowany jest nieco pobłażliwie.
Praca możliwa jest w dwóch podstawowych działach: artystycznym (w tym przypadku powinno się posiadać np. umiejętności taneczne) lub obsługi (kelnerzy, kucharze, przewodnicy, ankieterzy, bileterzy, porządkowi). Marta do wyboru miała pracę w restauracji lub w recepcji hotelu (ale tutaj należało dobrze znać angielski). Ostatecznie została przyjęta do restauracji samoobsługowej. Polka do Francji wyjechała w sierpniu 2005 r. z półrocznym kontraktem w ręku. – Wszystko było doskonale zorganizowane – zapewnia. – Nie musieliśmy się martwić o żadne formalności ani o podróż i zakwaterowanie na miejscu. Jedynie wyżywienie było we własnym zakresie.
Pracownicy Disneylandu mieszkają w rezydencjach lub czymś w rodzaju campusów studenckich znajdujących się zaledwie kilka minut drogi od parku (dojazd do nich możliwy jest autobusem, za bilety pracodawca zwraca połowę kwoty). Marta trafiła do 4-osobowego mieszkania, gdzie znajdowała się kuchnia, dwie łazienki, salon i dwie sypialnie. Za zakwaterowanie potrącano jej co miesiąc 200-240 euro, co jednak przy zarobkach rzędu 1300 euro netto nie jest wygórowaną kwotą.
Praca w restauracji nie wyróżniała się niczym szczególnym: osiem godzin dziennie, dwa dni w tygodniu wolne, przy czym godziny pracy były elastyczne. Najpóźniej Marta rozpoczynała zmianę o 12:00 i wówczas kończyła ją o 20:00. Na uwagę zasługuje natomiast strój, w którym przyszło jej pracować. – Ponieważ wszystkie restauracje na terenie parku podzielone są tematycznie, stroje obsługujących dostosowane są do jakiejś epoki – wyjaśnia. – Moja restauracja nazywała się „Bella note” i związana była z bajką „Zakochany kundel”, zaś ubrania nawiązywały swym klimatem do XVIII-wiecznych Włoch.
Prawdziwe atrakcje czekają na pracowników jednak dopiero po pracy, tym bardziej, że mogą korzystać ze wszystkich rozrywek za darmo. – Początkowo byłam oczarowana bajkowym światem. Pokazy, parady disneyowskich postaci... To robi wrażenie nawet na dorosłych – mówi z uśmiechem Polka. – Z czasem przyzwyczajasz się do tego i wiesz, że piękna księżniczka machająca do publiczności jest po prostu twoją koleżanką z pracy.
Wszyscy pracownicy bowiem, niezależnie od tego na jakim są stanowisku, tworzą jedną drużynę. A pracują tu osoby z całego świata i w różnym wieku. Najwięcej jest przyjeżdżających na kilka-kilkanaście miesięcy młodych ludzi, ale są też 40-50-latkowie pracujący tu całymi latami. – Przebywanie w międzynarodowym środowisku to największy atut tej pracy – uważa Marta. – Ja dzieliłam mieszkanie z Włoszkami i Hiszpanką, dzięki czemu poznałam ich kulturę i języki.
Poznaniance podobało się do tego stopnia, że zdecydowała się przedłużyć swój pobyt o kolejne pół roku, tym bardziej, że wzięła roczny urlop dziekański na uczelni. Dla niej liczyła się przede wszystkim przygoda, więc nie oszczędzała zarobionych pieniędzy i najczęściej wydawała je w oddalonym o pół godziny metrem Paryżu. – Jeśli jednak ktoś nastawia się głównie na zarobek, przy niebyt rozrzutnym trybie życia jest tu w stanie odłożyć przyzwoitą sumkę – podsumowuje z przekonaniem.
Nabór przeprowadzany jest raz w roku (z reguły na wiosnę) w kilku miastach Polski. Informacje o castingach pojawiają się w ogólnopolskiej prasie i w urzędach pracy. Warto także śledzić stronę http://disneylandparis-casting.com i odpowiadać na oferty on-line.
Milena Waldowska