Zarabiają na upiększaniu. I to całkiem nieźle
Osoby pracujące w profesjach związanych z pielęgnowaniem urody mogą dziś nieźle zarobić. Fryzjerzy, kosmetyczki, chirurdzy plastyczni, mają teraz złote czasy. Szczególnie w okresie karnawałowym klienci szturmują ich gabinety.
09.06.2011 | aktual.: 29.05.2018 15:00
Ile zarabiają pracownicy specjalizujący się w upiększaniu? Wszystko zależy od renomy, nazwiska np. chirurga plastycznego (chociaż moda i znane nazwisko nie zawsze idą w parze z najwyższą jakością usług), ale też tego, gdzie salon lub gabinet się znajduje. Zarobki fryzjera w Warszawie mogą być nawet o 50% wyższe niż np. w Gdańsku.
Pensja chirurga plastycznego
10 – 15 tys. złotych miesięcznie – na takie zarobki, po odjęciu wszystkich kosztów, może śmiało liczyć chirurg plastyczny pracujący w sferze niepublicznej. Ale dochody niektórych właścicieli dużych przychodni mogą osiągać nawet i wielokrotność tej sumy.
Zależy to od wielu czynników. Między innymi od rozmachu prowadzonej działalności. - Szeroka oferta przekłada się na liczbę klientów, a ta z kolei na wysokość przychodów – tłumaczy gdański specjalista chirurgii plastycznej, dr med. Jerzy Jankau. - Ważny jest też region kraju. Poza tym – skala inwestycji, do których należy zaliczyć wydatki na wciąż unowocześniany sprzęt czy na wyjazdy naukowe. Te ostatnie mają niebagatelne znaczenie. W tej branży trzeba być czujnym, nie dać się wyprzedzić konkurencji. Od dochodów trzeba też odjąć ubezpieczenie od lekarskiej pomyłki, która, jeśli się zdarzy, może kosztować drogo.
Specjaliści w tym fachu przyznają, że im samym zdarza się czerpać dane z Internetu, by dowiedzieć się, ile koledzy liczą za usługę. Z tym bowiem bywa różnie, chociaż dla przeciętnego Polaka na pewno nie tanio. Korekta odstających uszu – 2,5 tys., powiększenie biustu – ponad 10 tys., powiększenie penisa – 4,5 tys. zł. Takie sumy w cennikach gabinetów chirurgii plastycznej nie są niczym wyjątkowym.
- Moi klienci? Kobiety i mężczyźni, młodzi i emeryci – mówi Jerzy Jankau. – Dzieci rzadziej, bo one są objęte dobrze zorganizowaną opieką NFZ. No, chyba że dziecko bardzo cierpi np. z powodu odstających uszu, a rodziców stać na rezygnację z czekania w kolejce do państwowej przychodni. Co może niepokoić? Duża ilość otyłych nastolatków.
*Cudzoziemcy płacą za pośladki i nosy *
Jeśli ktoś rozkręca działalność na dużą skalę, musi zatrudnić specjalistów, którzy podołają zadaniom. Zarabia naprawdę spore pieniądze, ale rosną też jego koszty. Powinien też liczyć się z tym, że prowadzenie firmy pochłonie go całkowicie. To zajęcie dla kogoś z dobrym rozeznaniem ekonomicznym. Bez niego sobie nie poradzi. Ci, którzy „poszli na swoje”, zarabiają znacznie lepiej niż lekarze zatrudnieni w sferze budżetowej. Pogłoski o ich dochodach często są jednak przesadzone. To nie Floryda, ani nawet nie Europa Zachodnia. Zabieg, który w Polsce kosztuje 5 tys. zł, tam również 5 tys. – tyle, że euro. Powiększenie lub pomniejszenie biustu, korekta „obwisłych” powiek, liposukcja, czyli odsysanie tłuszczu – wszystko u nas jest tańsze. Mimo że technologicznie polskie gabinety zapóźnione nie są.
Dlatego klienci zza zachodniej granicy jadą do Polski. Tłumów nie ma, ale jest to zauważalna tendencja. Przybysze z zagranicy zatrzymują się najczęściej tuż za Odrą. Wpływa to na podniesienie cen w zachodniej części kraju. Im dalej w głąb Polski, tym taniej. Naturalnie oprócz Warszawy, gdzie ceny są najwyższe. Chociaż to też nie reguła. W cennikach firm krajowych można bez trudu znaleźć oferty droższe niż w stolicy. *Fryzjer: liczy się nazwisko i… orientacja seksualna *
Na dobre zarobki, chociaż oczywiście nieporównywalne do tych, które otrzymują chirurdzy, mogą też liczyć fryzjerzy. W Gdańsku, właścicielka salonu w jednej z dzielnic, zarabia miesięcznie ok. 1,5 tys. zł na rękę. W centrum miasta, pracownica (w salonie, oprócz niej, pracuje 6 fryzjerów) zarabia netto miesięcznie 2,5 tys. zł, do tego około 500 zł z napiwków. W Warszawie te sumy są jeszcze większe. Modny fryzjer, u którego czesze się np. gwiazda show biznesu, może miesięcznie zarobić ok. 10-15 tys. zł netto (przyjmuje co drugi dzień tylko jedną osobę).
- I to mnie właśnie denerwuje. Ja pracuję jak przy taśmie produkcyjnej, dziennie mam nawet 10-15 osób i zarabiam dużo mniej niż taki modny fryzjer. W tej branży liczy się nazwisko, a właściwie nazwisko gwiazdy, którą odwiedza ów fryzjer. Ostatnio zauważyłam też, że liczy się orientacja seksualna fryzjera. Jest jakieś przeświadczenie, że fryzjer - gej lepiej strzyże i czesze. Kobiety wolą chodzić do gejów i płacić im więcej niż w innych salonach – mówi Dagmara Danił, fryzjerka, pracuje w jednym z warszawskich salonów. Zarabia miesięcznie 2,5 tys. zł na rękę.
*Kosmetyczka, dermatolog, chemik *
Specjaliści od rekrutacji twierdzą, że zawody związane z urodą są bardzo przyszłościowe. Warto uczyć się w tym kierunku, by potem nie mieć kłopotów ze znalezieniem zatrudnienia. Obecnie kosmetyczka z 2-letnim doświadczeniem, która pracuje w salonach i wykonuje proste zabiegi (oczyszczanie skóry twarzy, depilacja przy pomocy kremów lub wosków), zarabia ok. 2,5 tys. zł. Zarobki rosną proporcjonalnie do nabywanych umiejętności związanych z pielęgnowaniem urody (asystentka w salonie, w którym wykonuje się depilacje laserowe zarabia już od 2,5 do 3 tys. zł netto).
- To ogromny rynek i bardzo się rozwija. Specjalista w tej dziedzinie, np. po studiach kosmetologicznych może liczyć na ok. 5 tys. zł netto już na początku kariery zawodowej. Rozchwytywani są dermatolodzy, nawet farmaceuci, którzy mogliby pracować lub współpracować z salonami piękności. Gdy w salonie wykonywane są poważniejsze zabiegi, z użyciem silnych środków chemicznych lub urządzeń laserowych, to lekarz – dermatolog musi być w nim obecny. To on wykonuje tego typu zabiegi. I cóż, w salonie dermatolog zarabia dwa razy więcej niż w publicznej przychodni. Sama namawiałam farmaceutkę, która pracowała w aptece, żeby przeszła do jednego z salonów odnowy biologicznej. Proponowałam jej 6 tys. zł netto, w aptece miała prawie 4 tys. zł – opowiada Joanna Pogórska, doradca personalny, psycholog biznesu, pośredniczy w rekrutacji m.in. dermatologów i kosmetyczek.
Jarosław Kurek
Krzysztof Winnicki/JK
Zarobki w „upiększających” branżach
2,5 tys. zł – kosmetyczka w salonie w Gdańsku, jest po prywatnym, dwuletnim studium, pracuje od 3 lat w zawodzie,
12 tys. zł – lekarz, dermatolog, pracuje w Gdańsku, w trzech salonach piękności, 7 tys. zł – kosmetyczka, jest po prywatnych studiach z wizażu (licencjat), pracuje w Poznaniu,
15 tys. zł – chirurg plastyczny, jest zatrudniony w prywatnej klinice w Wrocławiu, 7 tys. zł – fryzjer, pracuje w salonie w Warszawie, przyjmuje codziennie 3-4 klientów,
2,5 tys. zł – fryzjerka, pracuje w salonie w Gdańsku, przyjmuje codziennie 10-12 klientów, strzyże i czesze też w mieszkaniach klientów – pracuje na własny rachunek, na czarno.