Zarabiają nawet 8 tys. zł na rękę

Poniewierany i nierozumiany - PRowiec w Polsce nie ma lekko.

Zarabiają nawet 8 tys. zł na rękę

06.05.2012 | aktual.: 17.05.2012 11:34

Poniewierany i nierozumiany - PR-owiec w Polsce nie ma lekko. Na czym polega praca coraz popularniejszego zawodu w Polsce rozmawiamy z Elżbietą, która po kilku latach w zawodzie postanowiła założyć swoją firmę.

- Kim właściwie jest PR-owiec?

- Wykształcenie jest kompletnie nieistotne. Ważne cechy PR-owca to lekkie pióro, inteligencja emocjonalna i ciekawość świata. Znam jednak przedstawicieli tego zawodu, którzy nie czytają gazet (o książkach nie wspominając), słabo u nich z formułowaniem myśli na piśmie i przesadzają z czołobitnością w stosunku do mediów. Bardzo ważna jest kreatywność i innowacyjność, a tego na żadnych studiach nie uczą.

- To fach twórczy czy odtwórczy? Na ile swobody może pozwolić sobie osoba pracująca w tym zawodzie?

- To praca zdecydowanie twórcza. Zaczynając na etapie konstruowania przekazu, pomysłu na kampanię, narzędzi, a kończąc na tzw. follow-up, czyli nieznośnym z punktu widzenia dziennikarza nękaniu i wypytywaniu czy informacja dotarła. To ta część pracy, której nie znosiłam do tego stopnia, że obrzydzało mi to mój zawód. Sęk w tym, że rzeczywiście dziennikarze gubią informacje, nie zauważają ich i często zwracają na nie uwagę dopiero po telefonie od PR-owca.

- Teraz trochę o ciemnych stronach zawodu PR-owca. Kiedy przychodzi taki moment, że ręce opadają i człowiek czuje prawdziwą bezsilność?

- Takie sytuacje zdarzają się, kiedy nikt nie przychodzi na konferencję prasową, a obok stoi zdenerwowany klient. Albo kiedy klient jest nie tylko idiotą, ale i sadystą i potrafi najpierw nas wyzwać, a później zniszczyć naszą reputację. Zdarzały mi się przedziwne sytuacje, kiedy jako dorosła kobieta byłam strofowana jak dziecko za niewłaściwe odezwanie się czy brak odezwania. Miałam klientkę, która traktowała mnie jak bezimienne "coś".

Czasem klient agencji nie znajduje czasu, żeby zaakceptować informację prasową, a później ma do nas pretensję, że nie wyszła. Ale czymś, co doprowadzało mnie do szału było stałe niezrozumienie na czym polega moja praca. PR to długofalowe działania na rzecz konstruowania wizerunku. Nie chodzi o wysyłkę informacji prasowych i follow-up, a później liczenie liczby wycinków prasowych, tylko o budowanie pewnej marki. Dla większości ludzi dobry PR polega na generowaniu ogromnej liczby publikacji w mediach i skrupulatnego ich liczenia.

- Firmy zajmujące się PR-em powstają jak grzyby po deszczu. Przeważają jednak te większe, często są to korporacje. Czy praca w takich miejscach może być komfortowa?

- Lepsze są korporacje, bo przynoszą dobre praktyki z krajów lepiej rozwiniętych pod względem kultury korporacyjnej. Poza tym można nauczyć się know-how z wielu krajów, porównać co działa u nich, i co być może zadziała u nas. Sieciowe agencje to po prostu wielka szkoła - uczą porozumiewania się z różnymi kulturami, poznaje się nowoczesne narzędzia komunikacji, można nawet zrobić staż w zagranicznym biurze agencji. Małe polskie agencje są silne siłą swojego szefa. Jeśli jest to mały człowieczek z wielkim ego - a tacy właśnie się w tej branży zdarzają, to nie ma się co spodziewać, że będzie to dobra praca. To od ich osobistych kontaktów zależy liczba zleceń, muszą być politycznie poprawni, lekko lizusowaci i zorientowani.

- Badania mówią, że PR-owiec średnio w jednej firmie pracuje dwa lata, zaledwie kilkanaście procent wytrzymuje pięć lat. Czego to może być wynikiem?

- Problem w pracy PR-owca w agencji to głównie klient-idiota i związane z tym poniżenia. Dodatkowym elementem rozrywki jest relacja PR-owiec - dziennikarz. Dziennikarze wyśmiewają się z lapsusów młodych PR-owców, ale często na nich polegają. Jedni są drugim bardzo potrzebni, ale nieszczególnie pałają do siebie wielką przyjaźnią. PR-owiec zawsze ma klienta - jeśli nie pracuje w agencji tylko w firmie, to ma klienta wewnętrznego. A w firmie często ciężko jest zdobyć informacje. Dziennikarz zadaje pytanie, PR-owiec obiecuje, że szybko dostarczy odpowiedź, z szybkością światła biegnie do źródła i dowiaduje się, że… nie wiadomo, w zasadzie to zależy, a w ogóle kto pyta i… nie ma czasu odpowiedzieć, bo właśnie idzie do domu. W Polsce PR-owiec bardzo rzadko jest konsultantem, częściej po prostu podwykonawcą. Stąd poniewieranie przez klientów. PR-owiec zawsze pracuje „na klienta”, powinien za niego odpowiadać i brać na siebie ciosy. To dość męczące.

- Może gratyfikacją za wszelkie trudy jest pensja? Ile zarabia młody PR-owiec, a ile osoba z doświadczeniem?

- Młody PR-owiec na stanowisku account executive zarobi w stolicy jakieś 3-4 tys. zł brutto. Po kilku latach pracy (ok. 4) dostanie 8 tys. To zawód dość sfeminizowany, więc zarobki raczej nie rosną szybko. Więcej dostaje się w firmach niż w agencji. Ale w agencji zyskuje się niezłe doświadczenie na wielu projektach.

ml

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)