Zarobki prezydenta tylko trochę wyższe od pensji szefa strażaków
Polski prezydent będzie zarabiał nieco ponad 20 tys. zł miesięcznie - wraz z dodatkami. Na podobnym poziomie kształtują się zarobki premiera, zaś szef straży pożarnej dostaje 17,6 tys. zł
fot. AFP
*Polski prezydent będzie zarabiał nieco ponad 20 tys. zł miesięcznie - wraz z dodatkami. Na podobnym poziomie kształtują się zarobki premiera, co ciekawe: szef straży pożarnej dostaje co miesiąc 17,6 tys. zł. *
W Polsce panuje pod tym względem pełna jawność. Każdy ma prawo wiedzieć, ile zarabiają przedstawiciele władz. To demokratyczna norma. Polski prezydent i premier, z pensją po ok. 20 tys. zł, nie należą do światowej czołówki. Ale i tak nie mają na co narzekać.
To my ich opłacamy
Przedstawiciele władz i administracji różnych szczebli są dobrze opłacani. Ma to stanowić nagrodę za ofiarną służbę publiczną, a zarazem chronić od pokus. Wysokość wynagrodzeń osób pełniących najwyższe funkcje państwowe określa co roku ustawa budżetowa. Polski nowy prezydent, którego poznamy już w niedzielę, będzie zarabiał nieco ponad 20 tys. zł miesięcznie, z dodatkami: funkcyjnym i za wysługę lat. Bez dodatków – 12,3 tys. zł brutto. Z takim uposażeniem będzie on najlepiej opłacanym przedstawicielem krajowych władz. Zarobki premiera Donalda Tuska kształtują się na podobnym poziomie, jego pobory zbliżają się do 20 tys. zł. Na tę sumę składa się pensja i dieta poselska oraz wynagrodzenie z tytułu pełnienia funkcji szefa rządu. Marszałek Bronisław Komorowski otrzymuje co miesiąc ok. 15 tys. zł. Natomiast pensje ministrów w polskim rządzie kształtują się w granicach 14 tys. złotych.
Nieźle radzą też sobie finansowo osoby pełniące funkcje kierownicze w administracji publicznej. „Rzeczpospolita” podaje, że szef straży pożarnej ma pensję 17,6 tys. zł, jego zastępcy zarabiają o 2,4 tys. mniej. Tuż za nim plasują się dowódcy innych państwowych służb. Szef Komendy Głównej Policji zarabia nieco ponad 17,3 tys. zł, dowódca Straży Granicznej – ponad 16 tys. zł.
W samorządach też nieźle…
Zarobki prezydentów miast czy marszałków województw zależą od ilości mieszkańców danego miasta lub regionu, a także jego zamożności. Konkretne sumy ustalają radni rad miejskich i gminnych, oraz sejmików. Wysokość zarobków lokalnych włodarzy nie może być jednak wzięta z kapelusza. Muszą one zmieścić się w widełkach regulowanych przez rozporządzenie Rady Ministrów. RM przy ustalaniu widełek bierze pod uwagę czynnik demograficzny, lokalni radni dostosowują pensje prezydentów, burmistrzów, wójtów czy marszałków do lokalnych budżetów.
W czołówce, jeśli chodzi o wysokość krajowych uposażeń, plasują się prezydenci miast takich jak Kraków, Warszawa czy Wrocław. Z tytułu piastowanego urzędu otrzymują oni po ok. 150 – 160 tys. zł rocznie. Prezydenci Gdańska, Sopotu i Gdyni „solidarnie” dostają po ok. 12,3 tys. zł miesięcznie brutto. 12 tys. przekraczają płace brutto włodarzy miejscowości z regionu gdańskiego. Na podobnym poziomie utrzymują się zarobki miejskich liderów w bogatszych regionach. Na przykład prezydenci Katowic czy Chorzowa na początku 2010 roku również zarabiali ok. 12,3 tys. zł. Ale już pensje włodarzy wielu miejscowości z Lubelszczyzny były średnio o kilkaset złotych niższe.
Warto przy tym zauważyć, że są to płace pobierane wyłącznie z tytułu pracy w administracji, czy to krajowej, czy też lokalnej. Niektórzy przedstawiciele władz pobierają też wynagrodzenia z tytułu wykładów prowadzonych na uczelniach czy np. tantiem za napisane książki. One również powinny być udostępniane.
A jak im się wiedzie na świecie?
Dla przeciętnego pracownika to wszystko dochody, o jakich można tylko pomarzyć. Polskim władzom i tak jednak daleko do zarobków liderów bogatych krajów zachodnich. Głowy państw takich jak USA czy Francja otrzymują kilkakrotnie więcej. Barack Obama pobiera w przeliczeniu ok. 100 tys. zł prezydenckiej pensji. Prezydenckie zarobki Nicholasa Sarkozy’ego czy Angeli Merkel wynoszą ok. 80 tys. zł. Ale już zarobki prezydenta Rosji kształtują się na poziomie zbliżonym do polskiego. Dziennik „Financial Times” w marcu ub. roku podawał, iż Dmitrij Miedwiediew zarabia równowartość 67 tys. euro rocznie. Jeszcze niższe jest uposażenie prezydenta Ukrainy.
Wiktor Janukowycz po objęciu stanowiska obniżył je o połowę. Oznacza to, że będzie zarabiał ok. 7,5 tys. zł miesięcznie. Do najlepiej zarabiających szefów państw należeli też przywódcy krajów takich jak Irlandia (25 tys. euro w listopadzie 2008 roku) czy Japonia (ponad 23 tys. euro w tym samym czasie). Na przeciwnym krańcu drabinki można było odnaleźć prezydenta Chin. Zarabiał on zaledwie równowartość 274 euro. Również prezydent Indii zarabiał niewiele, bo niecałe 900 euro. Trzeba przy tym pamiętać, że zarobki głów państw nie są niezmienne.
Zależą od czynników takich, jak np. siła waluty czy własna zapobiegliwość. Z tych właśnie względów nie tak dawno Nicolas Sarkozy wysforował się przed Gordona Browna w czasie, gdy ten był jeszcze premierem Wlk. Brytanii. Brown nie zadbał o podwyżkę i pod koniec kadencji zarabiał mniej od francuskiego prezydenta. A zaledwie kilka lat wcześniej należał do najlepiej zarabiających przywódców europejskich.
Tomasz Kowalczyk